Kozłowski: Jeszcze nie potrafimy dobić rywala
- Jesteśmy po bardzo ciężkim obozie przygotowawczym. Pierwsze tygodnie są bardzo trudne, dopiero teraz odczuwamy skutki zgrupowania... Oby ta świeżość przyszła w odpowiedniej porze – mówi rozgrywający Farta, Michał Kozłowski.
„Farciarze” w ostatnim spotkaniu przeciwko Morzu Bałtyk Szczecin zafundowali swoim fanom sporą dawkę siatkarskich emocji. I to, niestety, nie zawsze pozytywnych. Podopieczni Dariusza Daszkiewicza miejscami wręcz gubili się w swoich poczynaniach. – Rozpoczęliśmy to spotkanie mało skoncentrowani. Od samego początku pierwszego seta musieliśmy gonić rywala. W trzeciej części popełniliśmy wiele błędów, graliśmy ryzykownie, a to po prostu się nie opłaciło. Niepotrzebnie skomplikowaliśmy sobie mecz. Jesteśmy lepszym zespołem i powinniśmy to wygrać 3:0 – stwierdził Kozłowski.
Fart Kielce ostatnio często zaniedbuje końcówki ligowych spotkań, co procentuje niepotrzebną nerwówką, bądź utratą seta. – Po dwóch wygranych setach ciężko się zmobilizować, by wygrać 3:0. Jesteśmy jeszcze młodzi i brakuje nam tego doświadczenia, żeby należycie dobić rywala. Mam nadzieję, że to przyjdzie w tym najważniejszym momencie jakim będzie gra o te najważniejsze cele – powiedział kielecki rozgrywający.
Mimo nerwowej atmosfery w Hali Legionów, jaka wytworzyła się w trzecim secie, „Farciarze” nie mieli żadnych wątpliwości kto wygra mecz. – Cały czas kontrolowaliśmy przebieg tego spotkania. W czwartej części udało nam się wyeliminować pomyłki, jakie popełniliśmy wcześniej i to poskutkowało zwycięstwem – skwitował kapitan Farta Kielce.
Jednak zespół ze Szczecina – mimo ogromnych trudności finansowych – pokazał, że nie należy go lekceważyć. – Goście w trzecim secie „wstrzelili” się w zagrywkę i odrzucili nas od siatki. Przez to naszym atakującym grało się znacznie gorzej. Ponadto oczywiście zagrali dobrze blokiem. Chłopaki z Morza nie zwiesili głów i grali bardzo ryzykownie. Nie przejmowali się czy popełnią jakiś błąd, czy nie – ocenił Kozłowski.
Swoje małe przeżycie miał również kapitan kieleckiego zespołu, który w dość efektowny sposób został trafiony piłką w nos. Kozłowski „strzelony” silnym uderzeniem przewalił się, jednak ku uciesze wszystkich kibiców zawodnik już chwile później był gotowy do dalszej gry. – Chyba bardziej pocałowałem tę piłkę (śmiech). Ale od tego jeszcze nikt nie zginął. To jest wkalkulowane w sport… Do wesela się zagoi (śmiech). Później jeszcze dostałem w klatkę piersiową, ale nawet nią można podbić piłkę.
Już jutro Fart Kielce na obcym terenie o kolejne punkty powalczy z trzecim zespołem I ligi – Jokerem-Rodło Piła. Czy „Farciarze” podołają kolejnemu wyzwaniu? – Trzeba sobie przypomnieć, że jesteśmy po bardzo ciężkim obozie przygotowawczym. Pierwsze dwa, trzy tygodnie są trudne. Dopiero teraz odczuwamy skutki zgrupowania... Oby ta świeżość przyszła w odpowiednim momencie. Wydaje mi się, że z czasem te zwycięstwa będą nam przychodzić łatwiej – zakończył popularny „Kozi”.