Rywal Farta: Hala Legionów jest trudna, brakuje punktów odniesienia
– Fart jest bardzo solidną ekipą. Kielczanie mają wszystko, co powinien mieć dobry zespół. Mogę tylko pogratulować chłopakom z Kielc świetnego przygotowania – ocenia zawodnik gorzowskiego GTPS-u, Jakub Mach.
W pierwszej konfrontacji ligowej z Fartem Kielce naprawdę niewiele wam zabrakło, by odnieść zwycięstwo. Jednak pojedynek rewanżowy okazał się dla was prawdziwą katastrofą…
Jakub Mach: – Spotkanie zdecydowanie nie ułożyło się po naszej myśli. W poprzednim meczu (Fart wygrał 3:2, a było już 0:2 - przyp. red.) mieliśmy kielczan na widelcu i spokojnie mogliśmy wygrać 3:0. Podczas rewanżu „Farciarze” prezentowali się o wiele lepiej niż w naszej hali. Mogę tylko pogratulować chłopakom z Kielc dobrego przygotowania, zagrywki i rozegrania.
Dlaczego Gorzów Wielkopolski odniósł w Kielcach aż tak sromotną porażkę?
– (chwila zastanowienia) Szczerze mówiąc nie wiem. Taki jest sport – raz jest lepiej, a raz niestety gorzej. Muszę przyznać, że hala jest bardzo specyficzna – brakuje w niej punktów odniesienia, jest ogromna. Ale nie ma sensu szukać dziury w całym.
W trzecim secie, mimo mało korzystnego wyniku, nawiązaliście wyrównaną walkę z kieleckim zespołem.
– Zagrałem chwilkę w tym ostatnim secie. Chciałem zrobić w nim jak najwięcej. Uważam, że inaczej mogłoby to wyglądać, gdybyśmy zaczęli walczyć od początku trzeciej części o zwycięstwo. Zabrakło nam tej woli walki, która zawsze nakręca człowieka do rywalizacji.
W siatkówce utarło się, że jeżeli drużyna nie wygrywa meczu 3:0, to przegrywa go 2:3. Czy często sprawdzające się w tym sporcie powiedzenie było dla was w końcówce gry pewną mobilizacją
– Wystarczy spojrzeć na reprezentację Brazylii – kiedy grają można odnieść wrażenie, że są w jakimś amoku. Brazylijscy siatkarze podczas meczu wzajemnie się nakręcają i ta gra im po prostu idzie. W takiej sytuacji wszystko zaczyna wychodzić – każda akcja się zazębia, coś się broni, wygrywa się niesamowite akcje. Wynikające z tego emocje radują zespół i pcha go do przodu, ku zwycięstwu. Dzięki takiej atmosferze można nadrobić straty i ze stanu 0:2 przejść na 3:2… Dlatego ten sport jest piękny.
Jednak wasza pobudka nastąpiła zbyt późno, by osiągnąć jakikolwiek korzystny rezultat.
– Tak, tak, troszeczkę za późno zabraliśmy się za odrabianie strat. Zaczęliśmy grać dopiero, gdy mieliśmy na koncie dziesięciopunktową stratę. Taką przepaść naprawdę ciężko jest nadrobić… Chyba, że wejdzie na parkiet ktoś, kto jest w stanie zdobyć w krótkim czasie aż dziesięć punktów. Teraz musimy liczyć na to, że w kolejnych rywalizacjach o punkty ligowe będziemy wygrywać.
Fart Kielce z beniaminka I ligi powoli wyrasta na pretendenta do awansu na najwyższy szczebel rozgrywek siatkarskich w Polsce. Co twoim zdaniem jest „asem w rękawie” kieleckiej ekipy w walce o PlusLigę?
– Uważam, że Fart jest solidną ekipą. Kielczanie mają wszystko, co powinien mieć dobry zespół – atakującego, który kończy piłki oraz rozgrywającego, dzięki któremu wiele piłek dochodzi do ataku. Oczywiście pozostali zawodnicy również grają solidnie, nie popełniają błędów, mają dobre przyjęcie, zagrywkę. Wszystko jest tak, jak powinno być w dobrym zespole.
Rozmawiał Maciej Urban.