Kiedy Kielce żyły koszykówką… [część 2/3]: Zadziwili całą Polskę
Na przełomie wieków kieleccy fani koszykówki doczekali się drużyny, która wywalczyła awans do I ligi (ówczesnej ekstraklasy). W Kielcach zapanowało istne szaleństwo na punkcie basketu. Biletów na mecze nie było już na kilka dni przed rozpoczęciem pojedynków, a kibice w hali przy ulicy Żytniej mogli przeżywać emocje na najwyższym poziomie. Wszystko to za sprawą drużyny Cersanitu Nomi Kielce. Właśnie mija 15 lat od pierwszego, historycznego i niestety jedynego sezonu kieleckich koszykarzy w ekstraklasie. W naszym cyklu będziemy chcieli przypomnieć Wam te niezapomniane chwile…
W pierwszej części (czytaj TUTAJ) przypomnieliśmy trudną drogę, jaką przeszli kieleccy koszykarze w drodze do ekstraklasy, zakończonej niezapomnianym meczem ze Stalą Stalowa Wola. W drugiej części naszej historii przeczytacie o pierwszej części sezonu Cersanitu. Początek nie zwiastował niczego dobrego…
Program pierwszego meczu w ekstraklasie
Gorzki debiut
Przed debiutanckim sezonem 1999/2000 w Lech Basket Lidze (tak wtedy nazywała się ekstraklasa) drużyna Cersanitu Nomi Kielce została mocna wzmocniona. Przede wszystkim doszło do zmiany na stanowisku szkoleniowca. Stanisława Dudzika zastąpił Jugosłowianin Stefan Tot - Polak został asystentem nowego trenera. Trzon zespołu z poprzedniego sezonu został utrzymany, a udało się pozyskać także nowych wartościowych graczy: Chorwata Igora Milicicia, Serba Vlatko IIicia, Amerykanina Richmonda MvIvera Jr. oraz kadrowiczów Kordiana Korytka, Wojciecha Żurawskiego i Piotra Misia .
W pierwszym spotkaniu w I lidze beniaminek z Kielc spotkał się z innym beniaminkiem, czyli Brokiem Czarnymi Słupsk. Na to spotkanie biletów zabrakło już na długo przed pierwszym gwizdkiem sędziego. Wypełniona po brzegi hala sportowa przy ulicy Żytniej nie przyniosła jednak szczęścia kielczanom. „Delfiny” po fatalnej grze na tablicach i widocznym braku zgrania przegrały z rywalem znad morza aż 60:82 . „Na pewno zapłaciliśmy frycowe w tym spotkaniu. U nas drużyna zdecydowanie się zmieniła. To był praktycznie nowy zespół w porównaniu z tym, co grał w I lidze. Teraz trudno powiedzieć, co w tamtym dniu nie zagrało. Później graliśmy zupełnie inaczej” – wspomina po latach trener Dudzik.
Początek pierwszego meczu na turnieju w Dubaju
Rewelacja rozgrywek
Na pierwsze historyczne zwycięstwo w I lidze koszykarze Cersanitu Nomi Kielce nie musieli długo czekać. W drugiej kolejce zwyciężyli na wyjeździe po dogrywce z drużyną Pogoń Ruda Śląska 69:68. W relacji z meczu w „Gazecie Wyborczej” można było przeczytać: „W końcówce meczu kielczanie cały czas prowadzili dwoma punktami. Sześć sekund przed końcem meczu, dzięki rzutowi Popovicia Pogoń wyrównała. W dogrywce gra była nerwowa, a zawodnicy obu drużyn w większości punkty zdobywali z rzutów osobistych. W ostatnich sekundach przy stanie 68:69 z gry rzucał Andrzej Pluta, ale zablokował go Derrick Hayes” .
Od tej wygranej kieleckie „Delfiny” rozpoczęły serię siedmiu zwycięstw z rzędu w I lidze, a po meczu z Bobrami Bytom beniaminek został liderem „Lech Basket Ligi”, bo tak wtedy nazywał się ekstraklasa. Drużyną kierował duet Hayes - Milicić, wspomagany przez Vlatko Ilića i przywróconego od 3. kolejki do gry Kordiana Korytka . Tak dobra gra spowodowała, że z kielczanami zaczęli liczyć się wszyscy, a hala przy ulicy Żytniej pękała w szwach. Chętnych na bilety było dużo więcej niż nieco ponad 1200 miejsc na trybunach. Szlagierowo zapowiadało się spotkanie sensacyjnego lidera ligi z Kielc z ówczesnym mistrzem Polski Zepterem Śląskiem Wrocław. W rozegranym w połowie listopada meczu 9. kolejki kieleckie delfiny nie podjęły walki. Wrocławianie prowadzeni przez Mulego Katzurina okazali się jednak poza zasięgiem kielczan i przerwali zwycięską passę podopiecznych Stefana Tota wygrywając w Kielcach 85:64 . W „Gazecie Wyborczej” relacjonowano: „Mistrzowie Polski pokazali ogromny potencjał już w pierwszych minutach meczu. Wrocławianie świetnie grali w obronie, bardzo rzadko faulując. Wyprowadzali kontrataki, za którymi nie nadążali gospodarze. Kielczanie przegrali zdecydowanie walkę pod tablicami, a do tego często faulowali. Po przerwie Zepter bez problemów powiększał przewagę. W 35. minucie było nawet 81:52 dla gości” . Mimo tak niekorzystnego wyniki kieleccy kibice nie wychodzili zawiedzeni. W końcu mogli oglądać najlepszy zespół w Polsce, z takimi gwiazdami jak Adam Wójcik, Maciej Zieliński, czy Joe McNaull.
Nagrody dla zespołów podczas turnieju w Dubaju
W następnych spotkaniach kielczanom szło już zdecydowanie lepiej. Kolejno w 10. i 12. kolejce „Delfiny” odniosły zwycięstwa z renomowanymi rywalami: Stalą Ostrów i Anwilem Włocławek. Zwłaszcza wygrana z drużyną z Kujaw 87:85 na własnym parkiecie, ówczesnym wicemistrzem Polski, zapisała się w pamięci kieleckich kibiców. Marcin Janiszewski o emocjonującej końcówce meczu w „Gazecie Wyborczej Kielce” pisał: „Na 25 sekund przed końcową syreną po trafieniu i dodatkowym wolnym Hayesa było 84:82 dla ekipy Stefana Tota. Z boiska zszedł faulujący po raz piąty Jankowski. Na 19 sekund przed ostatnim gwizdkiem sędziów jeden z dwóch rzutów osobistych wykorzystał Kondraciuk (84:83). Trzy sekundy później tylko raz z dwóch wolnych do kosza rzucił Hayes (85:83). Na 10 sekund przed zakończeniem meczu wyrównał Edgar Sneps, jednak osiem sekund potem trafił udanie debiutujący przed własną publicznością Deon Watson. Na zegarze pozostawały dwie sekundy. Griszczuk próbował umieścić piłkę w koszu rzutem z połowy boiska, ale nie trafił” . Mecz transmitowany był na całą Polskę w TVP 1, a relacjonował go Włodzimierz Szaranowicz. Był to czas, kiedy koszykówka była na absolutnym topie. Po I rundzie zasadniczej kielczanie plasowali się w czołówce, a kibice już snuli plany dotyczące drugiej części sezonu.
Lepsi od Mistrza Euroligi
W przerwie świątecznej podopieczni trenera Stefana Tota wybrali się na bardzo silnie obsadzony XI Turniej Wielkiego Ramadanu w Dubaju. O występie koszykarzy Cersanitu Nomi Kielce w Zjednoczonych Emiratach Arabskich pisał w „Gazecie Wyborczej Kielce” Marcin Janiszewski: „Dla „Delfinów” był to debiut w tych prestiżowych zawodach. Ale premierowy występ wypadł niezwykle okazale. Zespół, który w ubiegłym sezonie grał jeszcze w drugiej lidze, a teraz jest rewelacyjnym beniaminkiem Lech Basket Ligi, w eliminacjach imprezy w Zjednoczonych Emiratach Arabskich poniósł tylko jedną porażkę. Odniósł natomiast aż pięć zwycięstw, wygrywając z czołowymi drużynami Europy i pokonując reprezentacje narodowe.” . Ogromnym sukcesem kielczan było zwycięstwo w pojedynku z ówczesnym mistrzem Euroligi, litewskim Żalgirisem Kowno. Obie ekipy spotkały się także w finale imprezy. Niestety tam „Delfiny” musiały uznać wyższość litewskiej drużyny. Dobrym komentarzem do występu koszykarzy Cersanitu Nomi Kielce w Dubaju były słowa dziennikarza Wyborczej Marcina Janiszewskiego: „Można śmiało powiedzieć, że drużyna Stefana Tota swoją postawą w Dubaju potwierdziła, że mimo iż nie ma w swoim składzie gwiazd, na parkiecie tworzy świetnie rozumiejący się i zgrany kolektyw, a wysoka lokata w pierwszej lidze nie jest przypadkowa”.
Ekipa Cersanitu Nomi Kielce ze srebrnymi medali za drugie miejsce w turnieju w Dubaju. Podczas turnieju kielczanie występowali w strojach sponsora Dubai Duty Free. Z pucharem kapitan Mirosław Rajkowski
W trzeciej części przeczytacie o sporze pomiędzy Cersanitem a Czarnymi Słupsk, niesamowitej rywalizacji z czołową drużyną w kraju Hoop Pekaes Pruszków, ostatnim meczu kieleckich „Delfinów” w ekstraklasie i… smutnym końcu tej niezapomnianej drużyny.
Autorzy: Maciej Wadowski, Michał Filarski
Fot. Archiwum Stanisława Dudzika
Od autorów: Pisząc artykuł korzystaliśmy ze wspomnień własnych, Stanisława Dudzika, archiwum Gazety Wyborczej, magazynu Super Basket oraz książki „Polska Koszykówka Męska” Krzysztofa Łaszkiewicza.
Derrick Hayes z nagrodą dla najlepszego zawodnika na pozycji nr 2 podczas turnieju w Dubaju. Z tyłu Grzegorz Kij, z prawej Stanisław Dudzik
Wasze komentarze