Trener Magdeburga chciał zakończenia meczu po sytuacji z Pawłem Kotwicą. "Bierzcie puchar"
Podczas finału Ligi Mistrzów z udziałem Barlinka Industrii Kielce i Magdeburga doszło do tragicznej sytuacji. Nasz kolega, znany kielecki dziennikarz, Paweł Kotwica, odszedł z tego świata, po tym jak zasłabł na trybunie prasowej Lanxess Areny. Jak podaje niemiecki Bild, trener rywali chciał zakończyć to spotkanie w chwili rozpoczęcia akcji ratunkowej.
W 48. minucie najważniejszych zawodów w klubowej piłce ręcznej otrzymaliśmy cios, który ponownie pokazał nam, jak nisko rywalizacja sportowa jest w hierarchii ludzkich wartości. Świetny kielecki dziennikarz, nasz dobry kolega, Paweł Kotwica, zasłabł na trybunie prasowej. W krótkim czasie, dzięki pomocy wielu żurnalistów udało się przerwać mecz i skierować całą uwagę na potrzebującego pomocy człowieka.
Niestety, kilka minut po zakończeniu finału dotarła do nas wstrząsająca wiadomość. Paweł opuścił nasz świat. Jak informuje niemiecki Bild, w momencie rozpoczęcia akcji ratunkowej o całkowite przerwanie zawodów apelował trener Magdeburga. – Poszedłem do Talanta i powiedziałem "Skończmy mecz. W sporcie są ważniejsze rzeczy. Bierzcie wynik, puchar i jesteście zwycięzcami Ligi Mistrzów" – przyznał Bennet Wiegert.
– Jestem całkowicie pokorny wobec wszystkiego, co się tu teraz dzieje. I strasznie mi przykro. Mój smutek, moje kondolencje łączę się ze zmarłym dziennikarzem z Kielc. Tak mi przykro. Nie mogę powiedzieć więcej na ten temat. To pokazuje, jak bliskie są sobie szczęście i smutek, jak toczy się życie – dodał.
Do tej sytuacji na Twitterze odniósł się dyrektor ds. marketingu w kieleckim klubie, Paweł Papaj: – Niedługo po tym, gdy przytomność na trybunach stracił dziennikarz Paweł Kotwica, trener Bennet Wiegert podszedł do Talanta Dujshebaeva i faktycznie zaproponował zakończenie meczu z wynikiem jaki w tym momencie widniał na tablicy. Tytuł Ligi Mistrzów miałby zdobyć zespół. Talant odpowiedział: „Zgadzam się z Tobą, brawo, ale wtedy nie uznajemy naszego zwycięstwa, tylko kończymy tym, że dwa zespoły były finalistami. Bez zwycięzcy.” Szacunek obustronny i jeszcze raz cześć pamięci naszego Kolegi. O jego śmierci oficjalnie dowiedzieliśmy się około 20 minut po zakończeniu meczu.
fot. Patryk Ptak