Bramka Thiakane przesądziła. Korona skromnie wygrywa z Resovią
Bardzo zacięte spotkanie stoczyła na Suzuki Arenie z Resovią Rzeszów Korona Kielce. Żółto-czerwoni wyszarpali skromne zwycięstwo 1:0 po trafieniu Emile Thiakane z 69. minuty. W doliczonym czasie gry od remisu uchroniła kielczan poprzeczka.
Kielczanie, zgarniając pełną pulę w sobotnim starciu, mogli wskoczyć na siódme miejsce w tabeli i na punkt zbliżyć się do strefy barażowej. Ekipa, którą Maciej Bartoszek posłał do boju niewiele różniła się od tej – zwycięskiej z Bełchatowa. Jedyna zmiana dotyczyła środka pola, w którym kontuzjowanego Marcela Gąsiora zastąpił Zvone Petrović.
W początkowych minutach gry na boisku nie działo się zbyt wiele, co prawda kielczanie kontrolowali grę, to nie zdołali zamienić tego w konkrety pod bramką rywala.
Pierwsza groźna sytuacja dla Koroniarzy miała miejsce w 10. minucie spotkania. Po strzale Jacka Kiełba z okolic 20. metra przytomnie interweniował Zapytowski. Na odpowiedź gości nie trzeba było długo czekać, gdyż już minutę później powinni prowadzić po dobrze rozegranym rzucie rożnym. Na szczęście Koroniarzy futbolówka minęła prawy słupek Kozioła o klika centymetrów.
Po tej okazji obraz spotkania się zdecydowanie wyrównał, a nawet więcej z gry i posiadania piłki mieli rzeszowianie. Koronie brakowało dokładności w rozgrywaniu, na co spory wpływ mieli podopieczni Mroczkowskiego, którzy wymuszali błędy zorganizowanym pressingiem.
W kolejnych fragmentach zawodów złocisto-krwiści ponownie przejęli inicjatywę, jednak podobnie jak na początku meczu, przemyślane i powolne konstruowanie akcji nie przyniosło wymiernych rezultatów.
Gola Koronie powinna za to dać szansa Wiktora Długosza z 42. minuty, który wykorzystał zawahanie defensora i stanął oko w oko z bramkarzem, ale źle ułożył stopę przy delikatnym uderzeniu i nieznacznie chybił. Kilka minut, jakie pozostały do końca połowy, nie przyniosły już więcej zagrożenia i sędzia zaprosił obie ekipy do szatni przy stanie 0:0.
Druga część rozpoczęła się podobnie jak pierwsza, z tą różnią, że powinna zdecydowanie lepiej potoczyć dla gospodarzy. 7 minut od wznowienia rywalizacji znakomitą techniką wykazał się Emile Thiakane, który będąc na skraju „szesnastki” wkręcił w ziemie jednego z obrońców Resovii, a następnie idealnie wyłożył piłkę do pustej bramki Długoszowi. Wychowanek Korony z niewytłumaczalnych przyczyn przeniósł piłkę nad bramką będąc niespełna metr od jej linii. Ewidentnie nie był to dzień „Długiego”.
Gracze dyrygowani przez Kamila Kuzere nie zwolnili tempa, z minuty na minutę intensyfikując akcję i choć przez długą część gry walili głową w mur, to w 69. minucie ich starania wreszcie przyniosły trafienie. W polu karnym piłkę otrzymał Maciej Firlej, który zmienił Długosza, dobrze się z nią zabrał, oddał strzał, futbolówkę sparował bramkarz, ale zrobił to wprost pod nogi Emile Thiankne, który ze stoickim spokojem wykorzystał dobitkę. Było 1:0.
W końcówce Resovia mogła wyrównać, ale strzał Brychlika zatrzymał się na poprzeczce. Korona zwyciężyła 1:0 i awansowała w tabeli o trzy pozycje - na siódmą lokatę.
Korona Kielce - Resovia Reszów 1:0 (0:0)
Bramka: Thiakane (69')
Korona: Kozioł - Szymusik, Tzimopoulos, Grzelak, Kordas - Podgórski, Kaczmarski, Petrović (67' Łysiak), Kiełb - Thiakane, Długosz (67' Firlej)
Resovia: Zapytowski – Geniec, Persak, Zalepa, Mikulec – Demianiuk (62' Twardowski), Wasiluk, Kuczałek (81' Dziubiński), Hebel (61' Płatek), Adamski (62' Feret) – Rogalski (46' Brychlik)
Żółte kartki: Kaczmarski , Grzelak - Mikulec, Persak
fot: Grzegorz Ksel
Wasze komentarze
Mecz z Resovią powinien być wygrany dużo wyżej, niestety mieliśmy w naszych szeregach Długosza, mecz mu ewidentnie nie wyszedł.
Drugim beznadziejnym punktem meczu był.... sędzia. Co ten chłop gwizdał to jest masakra, w pewnym momencie zacząłem się zastanawiać czy on dobry mecz sędziuje :).
Koniec końców ważne 3 punkty.
Podziękujcie już Trenerowi ! Kupcie mu bilet i nie wraca do siebie .