Czas na napastników! Wybieramy "jedenastkę" Korony Kielce dziesięciolecia CKsport.pl
Mamy już prawie całą "jedenastkę" Korony Kielce ostatniego dziesięciolecia, jaką wybieramy razem z Wami - czytelnikami CKsport.pl. Brakuje nam tylko napastnika! Na tej pozycji przy Ściegiennego przewinęło się kilku naprawdę dobrych zawodników i wybrać jednego nie będzie łatwo. Zagramy zatem ofensywnie - do naszej drużyny wejdzie dwóch najlepszych snajperów, jakich wybierzecie w tej sondzie.
Dzisiejsza Korona może tylko żałować, że nie ma w swoich szeregach choćby jednego z wybranej przez nas piątki, a jej najlepszym strzelcem jest obecnie... środkowy obrońca. Strzelanie bramek w Koronie zdecydowanie kuleje, ale to nie znaczy, że tak było zawsze. Żółto-czerwonemu klubowi wiodło się różnie - raz lepiej, raz gorzej, ale tak się składa, że przez ostatnie lata linia napadu nie miała się czego wstydzić.
Korona miała w swoich szeregach "dziewiątki" z prawdziwego zdarzenia. A kto był tą najlepszą? Głosujcie!
Jednocześnie przypominamy, że wciąż trwa sonda na najlepszego ofensywnego pomocnika ostatniego dziesięciolecia w Koronie Kielce. Swój głos można oddać W TYM MIEJSCU.
Andrzej Niedzielan
Nieczęsto w historii zdarzało się, żeby aktualny zawodnik Korony otrzymywał powołanie do pierwszej reprezentacji Polski. Selekcjonerzy nie za bardzo chcieli korzystać z usług kieleckich piłkarzy, zwłaszcza już za czasów, kiedy właścicielem klubu było miasto. Andrzej Niedzielan jednak dał takie argumenty, że Franciszek Smuda nie mógł go pominąć w powołaniach na zgrupowanie polskiej kadry w USA i Kanadzie w 2010 roku. Popularny „Wtorek” w pierwszych sześciu meczach w sezonie 2010/2011 za każdym razem wpisywał się na listę strzelców (w meczu z Polonią Warszawa nawet dwukrotnie). Z siedmioma golami przewodził klasyfikacji strzelców ekstraklasy. Wydawało się, że jest bardzo blisko powtórzenia sukcesu Grzegorza Piechny. W pewnym momencie jednak coś wyhamowało. Niedzielan wprawdzie zaliczył dwa epizody w meczach towarzyskich reprezentacji z USA i Ekwadorem, ale potem po powrocie ze zgrupowania doznał kontuzji, przez którą stracił miesiąc gry. Potem już nie imponował taką skutecznością. Sezon zakończył z 12 bramkami na koncie. Co ciekawe Niedzialan grając w Koronie, mieszkał w… Krakowie. Zawodnik codziennie pokonywał ponad 100-kilometrową odległość, żeby dostać się na trening.
Airam Cabrera
Nikt nie miał takiego "nosa" w polu karnym, jak Airam Cabrera. Trzeba jednak przyznać, że Hiszpan rozkręcał się przy Ściegiennego powoli. Nic jednak dziwnego, bo transfer do Korony był jego pierwszym zagranicznym wyjazdem w karierze. Do tego nie znał jeszcze dobrze angielskiego, więc aklimatyzacja nie przebiegała bezproblemowo. Marcin Brosz uczynił jednak z niego supersnajpera. Hiszpan wirtuozem może nie był, ale miał coś, co charakteryzuje najlepszych napastników - instynkt strzelca. Cabrera zawsze był w polu karnym tam, gdzie spadała piłka. W ten sposób w żółto-czerwonych barwach w jednym sezonie strzelił 16 bramek (w tym aż 12 w samej rundzie rewanżowej) i został wicekrólem strzelców Ekstraklasy oraz ulubieńcem kieleckich kibiców. Wielka szkoda, że Hiszpan od tamtej pory nie chce zejść ze swoich wymagań finansowych, bo gdyby nie te, mógłby cały czas dziurawić siatki w bramkach Ekstraklasy. Po jednym sezonie przy Ściegiennego Cabrera trafił na Cypr, potem znów grał w rodzinnej Hiszpanii, a rok temu był wypożyczony do Cracovii i znów dał o sobie znać, strzelając w polskiej lidze 14 goli. Teraz wrócił z wypożyczenia, ale w Hiszpanii nie gra regularnie. W międzyczasie polecił polską ligę swoim kolegom. To za jego namową do Ekstraklasy trafił m. in. Ivan Marquez - obecny obrońca żółto-czerwonych. Cabrera o Kielcach jednak nie zapomniał i wciąż miło wspomina czas spędzony w stolicy województwa świętokrzyskiego.
Nika Kaczarawa
Posturą przypominający trochę Zlatana Ibrahimovicia, ale na początku, gdy pojawił się w Koronie, sprawiał wrażenie trochę nieporadnego. Kiedy Gruzin się jednak rozkręcił, stał się jednym z najlepszych snajperów w całej ekstraklasie. Wysoki napastnik zaczął swoją przygodę z Koroną od... szpitala, do którego trafił z objawami zapalenia płuc, a na formę musiał chwilę czekać. Szybko dał się poznać kibicom jako piłkarz, który ma zmysł do zdobywania bramek. Łącznie w 29 meczach w żółto-czerwonej koszulce strzelił ich dziewięć i zanotował osiem asyst. Był jednym z ulubieńców Gino Lettieriego, który przekręcał jego nazwisko, wołając... "Kaczawara". Dziś możemy tylko żałować, że Gruzin był do Kielc jedynie wypożyczony i pomimo wielkich chęci, klub nie był po sezonie sprostać jego wymaganiom finansowym i zatrzymać go na dłużej. Dla rosłego napastnika wyszło to chyba jednak na korzyść. Z Polski trafił na słoneczny Cypr, gdzie jest podstawowym zawodnikiem Anorthosis Famagusta.
Elia Soriano
Przez dwa sezony, kiedy Włoch występował w Koronie, kieleccy kibice mogli być spokojni o zdobywanie bramek. W pierwszym roku Soriano pozostawał jednak trochę w cieniu Niki Kaczarawy. Zdobył wtedy tylko sześć bramek, a w drugim, kiedy to na jego barkach spoczywał już cały ciężar zdobywania bramek, odnalazł się w tej roli doskonale! Soriano został najlepszym strzelcem Korony od czasów Airama Cabrery i w 33 meczach zanotował 14 trafień. Kielczanie mocno zabiegali o to, aby w tym sezonie Włoch dalej strzelał dla Korony gole, ale nie byli w stanie spełnić jego oczekiwań finansowych. Soriano trafił do VVV Venlo, ale odbił się od holenderskiej Eredivisie i pod koniec stycznia wylądował w Izraelu. Początek w nowym klubie, Hapoelu Raanana, jest jednak dla niego smutny, bo zagrał tylko 32. minuty i nabawił się poważnej kontuzji - zerwania więzadła krzyżowego. A jeszcze zimą był łączony z polskimi klubami - w tym m. in. z Wisłą Płock. Urazy - mniejsze, czy większe - ciągną się za nim jednak przez całą karierę i nie oszczędzały go także przy Ściegiennego. Kibice Korony będą Włocha jednak miło wspominali. I chyba dali by wiele, aby taki piłkarz grał dziś w Koronie.
Maciej Korzym
Symbol, legenda. Jeśli ktoś myślał o „Bandzie Świrów” stworzonej przez trenera Leszka Ojrzyńskiego, to w pierwszej kolejności musiał wskazać na Macieja Korzyma, który doskonale wpasował się do stylu prezentowanego przez ówczesną drużynę Korony. Zawsze nieustępliwy, walczył o każdy centymetr boiska. Może nie strzelał oszałamiającej ilości bramek, ale dawał charakter tamtej ekipie, która była rozpoznawana w całej Polsce. „Banda Świrów! Chuligani! Koroniarze”! – dobry duch w szatni i autor tego kultowego zawołania. Na zawsze w pamięci pozostaną też sceny z boiska. Jego gol z Wisłą Kraków na 1:1 w 90. minucie. Słynne „Żyjemy! Żyjemy! Żyjemy” Mateusza Żelaznego z Radia eM Kielce wykrzyczane zostało właśnie po tym meczu z sezonu 2012/2013. Korona od 27. minuty grała w osłabieniu. Potem w 83. minucie kolejna czerwona kartka… A jednak, za sprawą Korzyma Żółto-czerwoni doprowadzili do wyrównania. Druga scena? Bardzo przykra. Złamanie nogi w maju 2013 roku w starciu z Jagiellonią… A był przecież w życiowej formie strzeleckiej. O tym, jakim jest twardzielem świadczyły dwa wydarzenia. Na stadion w Kielcach wrócił jeszcze w trakcie felernego spotkania z „Jagą”, tuż po tym jak w szpitalu poskładali mu zgruchotaną nogę. Chciał razem z drużyną świętować zwycięstwo 5:0, do którego też się przyczynił,choć już wiedział, że czekają go ciężkie chwile rehabilitacji. Kolejny dowód na twardziela? Wrócił na ekstraklasowe boisko 5 miesięcy później na mecz… z Jagiellonią. W sumie w Koronie Kielce zagrał w 97 meczach na najwyższym szczeblu, w których zdobył 20 goli. Potem do Podbeskidzia Bielsko-Biała i Górnika Zabrze ściągnął go Leszek Ojrzyński. Obecnie gra w swojej macierzystej Sandecji Nowy Sącz.
fot: Paula Duda, Maciej Urban, Patryk Ptak
Wasze komentarze
Przeczytaj sobie tytuł, to zrozumiesz.