PGE VIVE płaci lepiej niż Barcelona. Styczeń przesądzi jednak o losach klubu
To był rok pełen zmian w PGE VIVE Kielce. Mijający czas w ciekawej rozmowie na łamach "Przeglądu Sportowego" podsumował Bertus Servaas, prezes klubu. Sternik mistrzów Polski przyznał, że klub stać na lepsze kontrakty, niż płaci Barcelona, ale nadchodzący styczeń będzie decydujący o losach klubu. Jeśli PGE VIVE nie otrzyma finansowania z miasta i nie uda mu się pozyskać prężnego sponsora, zawodnicy otrzymają wolną rękę w poszukiwaniu klubów.
Odmłodzony zespół mistrzów Polski może być zadowolony z mijającego roku. PGE VIVE zajęło czwarte miejsce w Lidze Mistrzów, zdobyło tytuł mistrzowski oraz krajowy puchar. Bardziej od wyników sportowych, może martwić płaszczyzna finansowa i ekonomiczna.
Przed sezonem w kieleckiej ekipie doszło do wielu zmian, ale identycznie będzie także po zakończeniu tego sezonu. Z klubu odejdzie Blaż Janc, który przeniesie się do Barcelony. Karierę prawdopodobnie zakończy Krzysztof Lijewski, odchodzi też Julen Aginagalde. Najbliższy sezon będzie najprawdopodobniej ostatnim dla Mariusza Jurkiewicza, Angela Fernandeza. Nie wiadomo, co z Mateuszem Jachlewskim. Decyzje co do Romarica Guillo mają zapadać w styczniu.
Pierwszy miesiąc nowego roku będzie bardzo ważny, jeśli chodzi o przyszłość i dalsze funkcjonowanie klubu. - Wtedy zapadnie decyzja o poziomie finansowania VIVE przez miasto, a także powinna się wyjaśnić sprawa wejścia dużego sponsora. Jeśli w styczniu nie będziemy mieli wystarczającego budżetu na kolejny sezon, niektórzy zawodnicy będą mogli odejść, w tym także ci najlepsi. Klub nie zniknie, bez obaw. Drużyna może zostać natomiast mocno osłabiona - nie ukrywa na łamach "Przeglądu Sportowego" prezes Bertus Servaas.
Po udanym sezonie zawodnicy PGE VIVE mogą przebierać w ofertach. Kolejka chętnych ustawia się po Alexa Dujshebaeva. Jak mówi jednak szef klubu, Hiszpan nie chce opuszczać Kielc. - Pytają o niego z Veszpremu, Berlina, Barcelony... - wylicza Servaas. I dodaje: - O ofercie z Barcelony mówi otwarcie też Arciom Karaliok. Z tym, że on także nie chce odchodzić z Kielc.
Holender przyznaje także, że odchodzący do Barcelony Luka Cindrić i Blaż Janc mogli w Kielcach liczyć na lepsze kontrakty. Zdecydowali się jednak na zmianę barw. - Luka trafił na zły moment w klubie, kiedy nie z naszej winy musieliśmy obniżyć zawodnikom kontrakty o 25 procent. Widać było, że on ma z tym problem. Nie wybaczył nam tego i od razu zdecydował, że nie chce grać w Kielcach. Były momenty, że stosunki między mną a nim były bardzo napięte, jednak teraz pozostajemy w dobrych relacjach. Zawsze jest mile widziany w Kielcach, ale jego powrót do VIVE jest raczej niemożliwy. Wszedł już na wyższy poziom finansowy. Uważam jednak, że źle rozegrał swój transfer i nie zyskał na przejściu do Barcelony tyle, ile by mógł - przedstawia Servaas.
Całą rozmowę z prezesem PGE VIVE Kielce można przeczytać na łamach "Przeglądu Sportowego", W TYM MIEJSCU.
fot: Patryk Ptak
Wasze komentarze
Chyba nawet jak się potknie z rana to mowi;: Kur...Cindric...
Bertowi radzilbym jednak wiecej konsekwencji - raz mowi jedno, raz drugie, a bardziej wnikliwi kibice maja lepsza pamiec niz najslynniejszy Holender w historii Kielc.