Po przegranych często są zmiany. Zadecyduje jednak dyspozycja podczas treningów
Wiele wskazuje na to, że trener Mirosław Smyła na spotkanie z Cracovią będzie miał do dyspozycji podobną kadrę meczową, jak w ostatniej rywalizacji z Arką Gdynia. Wciąż z wirusem półpaśca walczy Marcin Cebula, a z czasem walczy kontuzjowany Ognjen Gnjatić.
- Marcin Cebula pojawił się przed treningiem i okazało się, że jeszcze musi się doleczyć, dlatego wrócił do domu. Natomiast Ognjen Gnjatić jest w trakcie rehabilitacji, ale już takiej na boisku. Sprawdzamy, czy jego mięsień jest w stanie wytrzymać obciążenia meczowe, ale zdrowie jest najważniejsze. Nie chcemy go mieć na jeden mecz, a potem go stracić, bo to bez sensu – szczerze przyznał trener Korony Kielce.
Żółto-czerwoni w meczu z Arką zawiedli. Mając przewagę nie potrafili wykorzystać dogodnych sytuacji bramkowych. Czy w związku z tym szkoleniowiec planuje zmiany w kadrze i w pierwszej jedenastce. - Po przegranym spotkaniu często dochodzi do wymiany zawodników. Zadecyduje o tym mikrocykl i postawa na treningu. Jestem zadowolony z tego jak zawodnicy wyglądają w trakcie zajęć, dlatego będzie w kim wybierać – z optymizmem powiedział Smyła.
Być może swoją szansę otrzyma Bartosz Prętnik, który znajdzie w szerokim składzie zespołu. - Jest wcielony do pierwszej drużyny. W poprzednim meczu widział to z wszystko z bliska, więc jego doświadczenie rośnie. Zobaczymy, co się wydarzy w najbliższym spotkaniu, bo będzie w kadrze na starcie z Cracovią. Czy pojawi się na boisku? Trudno to przewidzieć – zastanawia się szkoleniowiec.
Mecz z Cracovią już w niedzielę o godzinie 15.00 na Suzuki Arenie.
PARTNEREM RELACJI JEST PROKODER STUDIO
Wasze komentarze
Gdyby wykorzystywał choćby 50% swoich stuprocentówek Korona miałaby około 30 punktów !!! Wyczerpał chyba ......dawanie mu szansy.
Pod koniec ostatniego sezonu 2018/2019 niejaki Felicio Brown Forbes grając w Koronie marnował 3-4 setki w każdym meczu. Już zapomnieliście? Prawdopodobnie z tego powodu Korona się go pozbyła. W Rakowie zaczął jednak strzelać bramki.
Teraz Uros Djuranovic robi to samo, marnując dogodne sytuacje. Czy jak jego się pozbędziemy, to w następnym mocarnym klubie Ekstraklasy zacznie trafiać?