Po Śląsku był hurraoptymizm i zderzenie z rzeczywistością. Teraz radość była mądrzejsza
Po zwycięstwie nad Zagłębiem Lubin piłkarze Korony Kielce odetchnęli z ulgą. To była ich dopiero trzecia wygrana w tym sezonie. Teraz kielczan czeka jeszcze trudniejsze zadanie, bo w niedzielę zmierzą się w Poznaniu z Lechem. W historii występów przy Bułagarskiej wygrali tylko raz. - Teraz może być drugi. Co prawda więcej punktujemy u siebie, niż na wyjazdach, ale teraz jest szansa to zmienić. Boisko jest identyczne tu i tam. Musimy wierzyć w swoje możliwości - mówi przed meczem w Poznaniu trener Korony, Mirosław Smyła.
Opiekun Korony ma przed tym spotkaniem spory komfort. Do jego dyspozycji są bowiem wszyscy zawodnicy. Nie zagra tylko Jakub Żubrowski, który musi odcierpieć pauzę za cztery żółte kartki, oraz Piotr Pierzchała, który jest kontuzjowany. Jego rehabilitacja przebiega jednak zgodnie z planem. - Naturalnie musimy na niego jeszcze poczekać, bo zdrowie jest najważniejsze - mówi szkoleniowiec Korony. Żółto-czerwonym nie pomoże też jeszcze Nemanja Miletić, który odkąd dołączył do drużyny, leczył uraz. Serb dopiero niedawno wrócił do treningów.
REKLAMA
- Mileticia nie bierzemy na razie pod uwagę. Uczestniczy w zajęciach na kilkadziesiąt procent, jeszcze nie na sto, dlatego musimy ważyć nasze decyzje. W pewnym momencie za szybko wszedł na wyższe obciążenia i coś go zabolało - wyjaśnia Smyła.
Trener Korony ma już plan, jak zastąpić Jakuba Żubrowskiego. - Mamy coś już opracowane i przetestujemy to w grze wewnętrznej. Oby w niedzielę odpaliło i zaprocentowało - podkreśla.
Kielczanie nie zamierzają obawiać się swojego przeciwnika. Lech jest dziewiąty w tabeli, ale ostatnio nie notuje też najlepszej serii. W ubiegłym tygodniu zremisował 1:1 z Pogonią, a dwa poprzednie mecze z rzędu przegrał. To jednak zupełnie inna drużyna, niż w poprzednich sezonach - dziś oparta głównie na młodych zawodnikach. - Młodość ma to do siebie, że jest nieprzewidywalna. Gdybyśmy się bali kogokolwiek w lidze, nie miałoby to sensu. Dbamy o to, aby dwa ostatnie, dobre w naszym wykonaniu, mecze nie były dziełem przypadku, tylko jakąś ciągłością. Skupiamy się tylko na sobie - mówi trener Korony.
I podkreśla: - Od jakiegoś czasu preferujemy określony sposób gry i cały czas od każdego zawodnika wymagam, aby stawał się lepszy. Po wygranym meczu ze Śląskiem był hurraoptymizm, szaleństwo, a po chwili zderzyliśmy się z rzeczywistością. Teraz po wygranej nad Zagłębiem ta radość była mądrzejsza. Zespół bardzo szybko wrócił do normalności i pracuje. To oznacza, że do pewnych rzeczy już dorośliśmy. Obyśmy tego nie zepsuli - kwituje Mirosław Smyła.
Mecz Lech - Korona rozpocznie się w niedzielę o godz. 15:00.
fot: Grzegorz Ksel
Wasze komentarze
Korono tylko 3 punkty
zajac wypowiedz sie na ten temat