Celem jest to, aby Korona w przyszłym sezonie grała w Ekstraklasie
Trener Mirosław Smyła po porażce 1:4 z ŁKS-em Łódź nie na wszystko spoglądał w czarnych barwach. - We wszystkim trzeba jednak szukać pozytywów. Dziś miałem okazję zobaczyć, jak poszczególni ludzie radzą sobie w sytuacjach kryzysowych. Tę informację wykorzystamy w przyszłości - skwitował szkoleniowiec Korony Kielce.
REKLAMA
Mirosław Smyła (trener Korony Kielce):
- Mówiłem o tym przed meczem, a dziś się to po raz kolejny potwierdziło. Liga jest nieprzewidywalna. Nie można nawet na chwilę zapomnieć, gdzie się gra i o co. Dziś nie byliśmy w stanie przeciwstawić się ŁKS-owi. Rywale grali szybko i bardzo dobrze. Przy 2:1 był taki moment, który napawał nas optymizmem i nadzieją. Parę minut po przerwie okazało się ponownie, że indywidualne błędy szybko są przerabiane na bramkę. Potem było już tyko oczekiwanie na koniec...
We wszystkim trzeba jednak szukać pozytywów. Dziś miałem okazję zobaczyć, jak poszczególni ludzie radzą sobie w sytuacjach kryzysowych. Tę informację wykorzystamy w przyszłości, a teraz gratuluję ŁKS-owi. Mam nadzieję, że i my będziemy w kolejnych meczach walczyć o punkty i zwycięstwa tak jak oni.
Kto nie zawiódł? Mamy wychowanka na środku obrony, który ze Śląskiem zagrał bardzo dobrze, a dziś też nie popełnił błędów, za które można by go winić. To jest budujące, pokładamy w Piotrku duże nadzieje. Kapitan Kovacević też pokazał, że jak chce, to może dużo.
Plan na mecz? Nasze założenie nie było takie, żeby cofnąć się tak głęboko. To wyszło samo, naturalnie. Podeszliśmy do gry trochę zbyt bojaźliwie, bezpiecznie. Dostaliśmy pierwszą bramkę w trudnym momencie, kiedy wydawało się, że nic nam nie grozi. Wróciły stare nawyki...
Żyro? Nabiegał się dzisiaj. Zaufałem mu, a on oddaje to poprzez swoją wolę walki. Nie chcę mówić o nazwiskach. Fajnie byłoby mieć Lewandowskiego, ale go nie ma. Musimy stworzyć klimat, aby nasi chłopcy się doskonalili, rozwijali. Celem samym w sobie jest to, aby Korona w przyszłym sezonie grała w Ekstraklasie.
Wasze komentarze
Dołożę 2 PIWA !
Cytat obłudnika:
"Główny cel sportowy na sezon 2019/2020? 2 lata temu powiedziałem państwu, że do osiągnięcia celu potrzebujemy t3-4 lat. Po dwóch sezonach jesteśmy w miarę zadowoleni z osiągnięć klubu, a zwłaszcza pierwszej drużyny."
Po drugie od czasu Cviji nie mamy rozgrywającego i jest równia pochyla. W Płocku wyleczyli Szwocha i 7 zwycięstw.
Po trzecie bez napastnika i rozgrywającego jesteśmy bezradni z przodu.
Po czwarte w naszej sytuacji był potrzebny charyzmatyczny trener z doświadczeniem i twardą ręką i nazwiskiem. Po to aby ściągnąć posiłki w przerwie zimowej. Myślę że Tarasiewicz by coś zmienił, pamiętacie jak zimą ściągnął Capo i Carlosa i uratował ligę.
Smyła jest miękki, bez nazwiska na rynku więc co on może.
I ostatnie , jak jest mało inteligentny prezes z ograniczonymi horyzontami to popełnia błędy ale z nich się nie wycofuje tylko tkwi w nich albo brnie dalej w czarną dziurę.
Po co zawczasu wydłużał kontrakt z Dżinem ? Dlaczego po fatalnej rundzie wiosennej i tragicznej rundzie finałowej nie rozmawiał z nowym trenerem widząc że ta formuła już się wypaliła.
Dlaczego bał się i boi się nadal podjąć ruchów wyprzedzających katastrofę.
W tym miejscu chciałem przeprosić Pana Prezesa Paprockiego że za jego kadencji krytykowałem Go na tym forum. Jeszcze raz przepraszam.
Proponuję od poniedziałku wprowadzić Zarząd Komisaryczny i na Komisarza Pana Paprockiego.
Niestety, ale w jego systemie gry gdy Kova schodzi do środka obrony, to boczni obrońcy muszą coś dawać w przodzie. Tak to mamy 5 w obronie i kompletnie nic w przodzie.
Potrzeba naprawdę mega trenera ( Nie mam nic do obecnego) aby wycisnąć z tej drużyny wynik . KOLEKTYW się liczy o który będzie bardzo ciężko i to mnie martwi . Brakuje mi typowych scyzorykow którzy oddadzą serducho dla drużyny wyciągną Koronkę w górę.
Tak mieliśmy trochę nadziei, ale po tym co widzieliśmy dziś, podejrzewamy, że mogło dojść do pewnej umowy (być może handlowej?) między klubami z Wrocławia i Kielc, żeby na stadion Korony ściągnąć kibiców, a mecz ze Śląskiem miał być takim meczem nadziei w sercach kibiców. niestety, mecz w Łodzi pokazał, że nadzieja prysła jak bańka mydlana. To jest moja subiektywna ocena.