Forma? Stabilna, bez jakiegoś szału. Zasłużenie jesteśmy tu, gdzie jesteśmy
- Najważniejsze, że wygraliśmy ten mecz u siebie, bo ostatnio przed własną publicznością tak dobrze nie punktowaliśmy. Wiedzieliśmy, że tabela jest spłaszczona i że dzisiaj potrzebujemy tylko zwycięstwa. Chcieliśmy wyjść tak, jak przed tygodniem na Zagłębie - wysoko, agresywnie. Nie zawsze nam się to udawało, bo czasami zostawialiśmy przeciwnikowi zbyt wiele miejsca - przyznaje po meczu Korony z Piastem Bartosz Rymaniak, kapitan Korony. W niedzielę żółto-czerwoni pokonali drużynę z Gliwic 1:0.
- Piast miał sporo swobody w ofensywie i stworzył sobie kilka sytuacji, ale to też sztuka, żeby wrócić po 20 minutach do meczu i wejść w niego nieźle. Mieliśmy swoje sytuacje, żeby strzelić bramkę w pierwszej połowie. To się udało, a druga część była jeszcze lepsza w naszym wykonaniu, bo w niej kontrolowaliśmy przebieg spotkania. Nerwowa końcówka, bo trochę się cofnęliśmy, ale najważniejsze, że zagraliśmy na zero z tyłu. Bardzo cieszymy się z tego zwycięstwa - analizuje defensor Korony.
REKLAMA
"Ryman" był w niedzielę jednym z najlepszych zawodników na boisku - pewnie grał nie tylko w defensywie, ale równie dużo jakości wnosił w grze ofensywnej Korony. Niewiele brakło, a sam mógł strzelić w tym spotkaniu także efektowną bramkę. Tym zwycięstwem sprawił sobie też miły prezent na wtorkowe, 29. urodziny.
Nie wszyscy jednak docenili dobrą grę kapitana w tym meczu. Trener gości, Waldemar Fornalik zarzucił Rymaniakowi faul na Joelu Valencii, po którym Ekwadorczyk doznał złamania kości. Szkoleniowiec mial pretensje, że Korona to kolejna drużyna, która urządziła sobie "polowanie" na błyskotliwego skrzydłowego drużyny z Gliwic. - Na pewno nie zrobiłem tego specjalnie. Jeśli faktycznie tak jest, to na pewno go przeproszę, ale w moim zamiarze nie było nic takiego. Zagranąłem czysto piłkę, nie było żadnej wyprostowanej nogi, kontaktu, który mógłby narazić zdrowie. Byłem pewny, że trafię w piłkę, choć może zabrałem go trochę drugą nogą. Muszę zobaczyć tę sytuację, bo z boiska nie był to dla mnie faul na kartkę - przyznaje Rymaniak.
- Trener Fornalik zinterpretował to tak, bo na pewno wypadł mu ważny zawodnik, który kreował wiele sytuacji ofensywnych. Chciałbym zobaczyć powtórkę. Ale jeśli byłoby to na tyle agresywne wejście, to mamy przecież VAR, który interweniuje w takich sytuacjach i sędzia na pewno nie zawahałby się zmienić decyzji i pokazać mi czerwoną kartkę. To nie było tak brutalne wejście, jak to opisuje trener - dodaje.
Starcie z Piastem było ostatnim przed dwutygodniową przerwą na mecze reprezentacji. To spotkanie kończy także rundę jesienną Ekstraklasy, a od następnego spotkania Korony z Górnikiem Zabrze rozpocznie się już runda rewanżowa. Po 15 meczach kielczanie zajmują szóste miejsce w tabeli. - Wydaje mi się, że możemy być zadowoleni. Zdobyliśmy więcej punktów, niż każdy się tego spodziewał. Oczywiście, możemy gdybać, że były mecze, w których mogliśmy wyciągnąć coś więcej, ale były też takie - jak na przykład z Wisłą Płock - kiedy tak naprawdę wcale nie musieliśmy wygrać tego spotkania - mówi Rymaniak.
- Myślę, że prezentowaliśmy stabilną formę, bez jakiegoś szału. Ale na pewno zasłużenie jesteśmy w tym miejscu, w którym jesteśmy - kończy kapitan kieleckiego zespołu.
fot: Maciej Urban
Wasze komentarze