Nie ma żadnych usprawiedliwień. Jesteśmy wkurzeni
- Przegraliśmy z drużyną z trzeciej ligi, co możemy powiedzieć? Jesteśmy… Nie powiem brzydko: zawiedzeni. Wkurzeni, może tak. Jeszcze ta moja druga żółta i w konsekwencji czerwona kartka… - przyznaje Łukasz Kosakiewicz, który z powodu wykluczenia musiał opuścić boisko już przed przerwą przegranego przez Koronę Kielce 2:3 starcia z Wisłą Sandomierz.
Jak „Kosa” opisuje akcję, po której musiał wrócić do szatni? - Dla mnie ta sytuacja wyglądała tak, że szliśmy bark w bark. Rywal poleciał, trochę udał. Moim zdaniem sędzia nieco się nabrał – uważa gracz żółto-czerwonych.
REKLAMA
I dodaje: - Ratowałem sytuację, bo to było lekkie nieporozumienie. Biorę to na klatę i tyle.
Wszystko miało miejsce po stracie piłki przez Wato Aweladze. Kosakiewicz nie ukrywał sporych pretensji do Gruzina opuszczając boisko. - Pogadaliśmy chwilę po meczu – przyznaje pomocnik. - Musimy sobie to wyjaśnić, powiedzieć parę mocniejszych słów i jak najszybciej zapomnieć. W niedzielę trzeba wyjść na boisko i wygrać z Jagiellonią – kontynuuje „Kosa”.
I kończy: - Powinniśmy byli ten mecz wygrać. Nie ma żadnych usprawiedliwień.
fot. Anna Benicewicz-Miazga
Wasze komentarze
SZKODA......