Skuteczność dodaje mi pewności siebie. Ale stać mnie na jeszcze więcej
Korona Kielce nie kupiła kota w worku. - Obserwowaliśmy tego piłkarza bardzo długo. Obejrzeliśmy ponad trzydzieści spotkań w jego wykonaniu, zanim trafił do Korony - powiedział niedawno Gino Lettieri zapytany o Mateja Pučkę. Mimo że Słoweniec rozegrał w żółto-czerwonych barwach tylko cztery spotkania, śmiało można powiedzieć, że ten transfer już zaczyna się spłacać. Niespełna 25-letni skrzydłowy przed tygodniem zdobył swoją premierową bramkę w Koronie, a w minioną sobotę swoim drugim golem zapewnił kielczanom pierwsze od sześciu lat zwycięstwo nad Wisłą Kraków przy Reymonta.
- To świetne uczucie, ale najważniejsze są trzy punkty całej drużyny. Graliśmy na wyjeździe, przeciwko bardzo mocnemu zespołowi. Wygraliśmy i bardzo się cieszymy, bo to niezwykle cenna wygrana. Wierzę, że za tydzień z Jagiellonią będzie podobnie - mówi Słoweniec.
REKLAMA
Pučko wszedł do Korony niemal z marszu. W jego przypadku nie istnieje nic takiego jak potrzeba aklimatyzacji, czy poznawanie nowego środowiska. Potwierdzeniem świetnej formy Pučki są jego liczby: dwa gole w dwóch ostatnich spotkaniach Korony Kielce. Sam zawodnik twierdzi jednak, że wciąż ma rezerwy. - Nie grałem przez praktycznie rok w piłkę. To dla mnie ważne, że teraz mogę łapać kolejne minuty w Koronie, bo bardzo mi tego brakowało. To niesamowite, że w czterech meczach zdobyłem już dwa gole. Skuteczność dodaje mi dużej pewności siebie na boisku. Myślę, że kolejne moje występy będą coraz lepsze, bo wiem, że stać mnie na jeszcze więcej. Potrzebuję tylko, aby pokazać to na boisku - przekonuje Pučko.
- Jeśli tak się stanie, wierzę, że będziemy osiągać dobre wyniki. To ważnie nie tylko dla mnie, ale dla całego zespołu. A ja swoją dobrą grą mogę pomóc drużynie w osiągnięciu tego celu - dodaje.
Ofensywny zawodnik w ubiegłym sezonie reprezentował barwy hiszpańskiego Realu Oviedo, ale w całych rozgrywkach uzbierał tylko sześć spotkań. Na początku nowego sezonu w barwach Korony imponuje formą i skutecznością, jednak wciąż walczy o powrót do dobrej formy. - Trudno określić, ile aktualnie procent mojej optymalnej dyspozycji widzicie na boisku. Czuję jednak, że mam sporo wolnych przestrzeni i w ten sposób już teraz mogę robić przewagę drużyny w ofensywie. Staram się cały czas ciężko trenować, bo stać mnie na jeszcze więcej. Wierzę, że w kolejnych meczach moja gra będzie wyglądała lepiej - podkreśla Pučko.
Słoweniec nie ukrywa także radości z wygranej przy Reymonta. - Doskonale wiem, ile wygrana z Wisłą znaczy dla kibiców. Muszę jednak powiedzieć, że w tej lidze każdy mecz jest trudny i z żadnym rywalem nie gra się łatwo, szczególnie na wyjeździe. To niesamowite uczucie wygrać w tak ważnym meczu, ale my się nie zatrzymujemy. Cały czas potrzebujemy punktów, bo przed nami jeszcze dużo grania - uważa.
25-latek podkreśla także, że coraz lepiej rozumie się na boisku z kolegami z zespołu. - Są znakomici, bardzo mi pomagają. Jestem bardzo szczęśliwy w Koronie. To dla mnie wiele znaczy.
Dobra współpraca Pučki z kolegami na boisku działa także w innych płaszczyznach. Słoweniec dobrze dogaduje się z Koroniarzami w szatni i zna także historię potyczek Korony z Wisłą. Wie, dlaczego w sobotnim meczu nie było na trybunach kibiców z Kielc. - Rozumiem to i szanuję. Każdy mecz gramy dla nich, ale też dla przyjaciół i rodziny. Zdaję sobie sprawę, dlaczego kibice nie jeżdżą na wyjazdowe mecze w Krakowie. Jeden z fanów Korony zginął przed kilkoma laty zabity przez pseudokibica Wisły - opowiada na zakończenie Słoweniec.
fot: Paweł Jańczyk / Korona Kielce
Wasze komentarze
Takie "żywe srebro , jak Ty, potrzebne było Koronce.
przedłużyć umów.
Ludzie opamiętajcie się, to trener o tym zdecyduje, bo widzi na treningu i w meczu, który zawodnik jest najbardziej przydatny do drużyny.
Ale co się dziwić zwykłym kibicom piszącym na tym forum, skoro po meczu w Krakowie na konferencji prasowej jeden z pismaków pyta trenera, czemu nie wystawia Możdżenia zamiast Petraka?
Po pierwsze wykazał się zwykłym chamstwem, a po drugie jego znajomość piłki nożnej jest jeszcze w powijakach.
Co ten Gino pomyśli o dzennikarzach?
Mam nadzieję, że takich buraków jest niewielu.