Strasznie nie lubię tego pytania. To czysty biznes
Wspólna konferencja Suzuki Motor Poland oraz Korony Kielce na warszawskim Wilanowie dostarczyła wiele emocji. Na spotkaniu przedstawione zostały nie tylko szczegóły współpracy kieleckiego klubu z japońskim koncernem, lecz poznaliśmy również nowe obszary działań, w zakresie jakich porozumieli się prezesi spółek. Od jesieni kielecki stadion będzie nosił nazwę “Suzuki Arena”. Ponadto, Suzuki ma współfinansować i pomagać Koronie w pozyskiwaniu nowych, perspektywicznych zawodników. O szczegółach współpracy mówi prezes Suzuki Motor Poland – Piotr Dulnik.
Pierwszą umowę Suzuki oraz Korona Kielce zawarły w styczniu. Nie była ona skonkretyzowana, ale wówczas mówiło się o kwotach rzędu kilkuset tysięcy złotych. Dzisiaj współpraca wchodzi na znacznie wyższy poziom. Japoński koncern będzie wspierał klub kwotą kilku milionów złotych na sezon – przez kilka kolejnych lat.
REKLAMA
Zanim Suzuki Motor Poland zadecydowało się związać z Koroną, dokładnie analizowało piłkarski rynek. Jak zdradził prezes Piotr Dulnik, firma obserwowała wiele klubów piłkarskiej ekstraklasy. Co sprawiło, że wybór padł na Koronę? - Głównie to, że był to nowy projekt. Korona zaczynała nie od zera, ale jednak w klubie nastąpiły znaczące roszady – zmiana właściciela, miasto przestało mieć większościowy pakiet udziałów, wszedł nowy inwestor, nowi ludzie, nowi trenerzy, zawodnicy. Stwierdziliśmy, że chcemy wejść w ten projekt od początku, bo wtedy najłatwiej zaobserwować progres. Gdy wchodzi się w coś gotowego, często to wygląda znacznie inaczej. Tutaj natomiast coś razem zaczynamy – i coś razem tworzymy. Taka była nasza wizja – wyjaśnia prezes japońskiego koncernu motoryzacyjnego.
- Pierwsza umowa, jaką zawarliśmy miała miejsce w zasadzie w środku sezonu. Chcieliśmy zaobserwować jak będzie wyglądała współpraca, jak będą się układały nasze wzajemne relacje. Zdecydowaliśmy się na nasze wstępne zaangażowanie – w ograniczonej formie. Logo firmy Suzuki znalazło się na tyle koszulek, na co wielu ludzi patrzyło sceptycznie. Słyszałem głosy, że tak duża firma nie wygląda poważnie na tyle piłkarskich trykotów. Ale to był początek. Szanujemy się wzajemnie i musieliśmy również respektować umowy, jakie Korona posiadała z innymi partnerami. Nie mieliśmy zbyt wielkiego pola manewru, więc porozumieliśmy się, że to jest jedno z wolnych miejsc, na którym możemy reklamować markę. Oczywiście – wszystko to odbyło się z założeniem, że następnego dnia siadamy do rozmów i ustalamy bardziej konkretne działania – podkreśla Dulnik.
Nowa umowa pomiędzy Suzuki, a Koroną przenosi tę współpracę na zupełnie inny poziom. Japoński koncern staje się sponsorem strategicznym. To sprawia, że od dzisiaj niemal decyduje o obliczu klubu. Rozmowy i negocjacje trwały bardzo długo. Ostatnie kwestie były ustalane jeszcze w przeddzień oficjalnej konferencji prasowej. - To bardzo poważne przedsięwzięcie, które musieliśmy dokładnie analizować, bo jesteśmy firmą. Spółkę-matkę mamy w Japonii, która rozlicza nas z wielu elementów i bardzo poważnie musimy traktować to, co robimy. Jestem pewien, że nie popełniamy tutaj błędu wspierając klub – pewnie stwierdza Dulnik.
- Dążymy naszą “way of life Suzuki” - czyli tą naszą drogą życia sportowego, w duchu sportu. Robimy to, angażując się w umowę z Koroną. To oczywiście czysty biznes. Dobra gra Korony, to także większa oglądalność i tym samym zwrot w postaci wizyt potencjalnych klientów w naszych salonach, czy zakupy samochodów. Z jednej strony - “way of life” - o której mówiłem, a z drugiej – czysty biznes. Jeśli będzie on przebiegał tak, jak sobie tego życzymy, tym większe będzie nasze wsparcie dla Korony Kielce – podkreśla.
Kilka milionów złotych na sezon, flota aut, bardzo ciekawy projekt związany z dofinansowywaniem transferów nowych zawodników oraz zmiana nazwy stadionu na Suzuki Arenę – to najbliższe płaszczyzny współpracy Korony z japońskim koncernem motoryzacyjnym. - Są to duże kwoty, ale mówimy przecież o drużynie z ekstraklasy, która musi zbudować sobie budżet. Nie możemy mówić o kwotach mniejszych, bo jeśli popatrzymy sobie w budżety polskich klubów, to zauważymy, że mamy tam grupę klubów obracających się w kwotach do 20-25 mln złotych, a dalej 60 i 130 mln złotych. Aby dzisiaj liczyć się w stawce i wyglądać poważnie – a my z takim logotypem na koszulce musimy poważnie wyglądać – ten budżet chcemy wspierać, aby Korona miała swoją jakość. Do tej pory miała, ale zależy na utrzymaniu stabilności – zwraca uwagę prezes Suzuki Motor Poland.
I podkreśla: - Cały czas formalizujemy umowy. Pomysły są dosyć świeże, a nad pewnymi rzeczami siedzieliśmy jeszcze wczoraj wieczorem, ustalaliśmy kwestie porozumienia. Teraz do gry wejdą prawnicy, którzy pomogą skonstruować umowy.
Wyjątkowo ciekawie zapowiada się współpraca Suzuki z Korona w zakresie pozyskiwania nowych zawodników. Jak będzie to wyglądało w praktyce? - Tak jak powiedziałem na konferencji – prezes wskazuje zawodnika, kogoś wartego zainteresowania, perspektywicznego, młodego piłkarza, a my pochylamy się razem z klubem nad jego pozyskaniem. Podkreślam – jeżeli będą to perspektywiczni gracze i będą grali w klubie Korona nie rok, ale dłużej i będą dawali jakość – wówczas siadamy, ustalamy, czy jest to zawodnik, na którego możemy liczyć, pada jakaś kwota i finalizujemy tego typu kontrakt – objaśnia Piotr Dulnik, rodowity kielczanin.
Czy ta kwestia miała znaczenie przy wyborze partnera biznesowego? - Strasznie nie lubię tego pytania. Oczywiście, mam i zawsze będą miał sentyment do miasta. Jeżeli miałbym sto klubów i Koronę – zawsze wybrałbym Koronę. Ale tak jak wspominałem już w styczniu – jestem prezesem spółki i jestem rozliczany z wyników. Jeżeli nie byłby to dobry biznes, taki, który spowodowałby straty dla firmy Suzuki, to oczywiście byśmy go nie realizowali. W firmie jest grupa osób, jest zarząd i wspólnie bardzo dokładnie analizujemy rynek piłkarski. Wspieramy się szeroką gamą raportów związanych z czystym marketingiem i one pokazują nam, że to co robimy z Koroną ma swój sens, cel i nie stwarza nam żadnych strat – podsumowuje.
Wasze komentarze
Brawo!
Ale to oznacza niestety takze to, ze jesli NSK bedzie mial jakies problemy w Kielcach, to moze sie to negatywnie odbic na Koronie.
Też dobra marka, to nam zostanie jeszcze Mitsubishi, Toyota i Nissan i już mamy drugą Japonię.
Łożyska już mamy.....