Ciężko nam było oddychać. Gra w takim mrozie to nic przyjemnego
W niedzielnym spotkaniu z Lechem Poznań po raz pierwszy w nowym roku kieleckiej publiczności zaprezentował się Łukasz Kosakiewicz. Uniwersalny zawodnik, który na jesieni wystąpił w 21 ligowych meczach, oraz trzech Pucharu Polski od początku nowej rundy musiał godzić się z rolą rezerwowego. Tym razem trener Gino Lettieri posłał go w bój już od pierwszej minuty. "Kosa" na boisku spędził 65 minut, a w drugiej połowie został zmieniony przez Michała Gardawskiego. Nie zawiódł.
- Bardzo cieszę się, że mogłem zagrać od pierwszej minuty. Myślę, że pokazałem się z dobrej strony. Dałem z siebie maksa, tyle ile mogłem. Dobre zmiany w drugiej połowie sprawiły, że nasza gra nie uległa zmianie. Strzeliliśmy bramkę, która dała nam zwycięstwo. Bardzo cieszymy się z trzech punktów, bo są one bardzo ważne - podkreśla Kosakiewicz.
REKLAMA
- Analizowaliśmy ostatnie spotkanie w Niecieczy. Tam trzy bramki oddaliśmy Sandecji. Nie chcieliśmy tego powtarzać. Popracowaliśmy nad tym w tygodniu. Wydaje mi się, że oprócz tej sytuacji, po której Lech miał karnego, oni tak naprawdę nie stworzyli większego zagrożenia - dodaje Radek Dejmek, kapitan Korony.
Kiedy w doliczonym czasie gry sędzia Mariusz Złotek wskazał na jedenasty metr, wszyscy zamarli ze strachu. Obronną ręką z tej sytuacji wyszedł jednak Zlatan Alomerović, który wyczuł inetncje strzelca i obronił jedenastkę. To była kluczowa interwencja całego spotkania. - Niesamowita chwila. Tętno podskoczyło nam do dwustu, ale Zlatan wytrzymał to ciśnienie i obronił karnego. Dzięki niemu możemy dziś cieszyć się z trzech punktów - przekonuje Kosakiewicz.
Tego dnia temperatura na Kolporter Arenie osiągnała nawet -10 stopni Celsjusza. Z jednakowymi warunakmi musieli zderzyć się jednak zawodnicy obu drużyn, a w rywalizacji triumfowała Korona. - Niełatwo grało się w takim mrozie, ciężko było nawet oddychać. Musieliśmy dobrze wejść w ten mecz, dobrze się rozgrzać. Z minuty na minuty chyba każdy czuł się już coraz lepiej - wyjaśnia 27-latek.
Wątpliwości nie ma także Dejmek: - Gra w takiej temperaturze to nic przyjemnego. Ale kiedy rozpoczęliśmy mecz, nie było już tego czuć na boisku. Takie są teraz warunki i musimy sobie z tym radzić.
Po trzech pierwszych kolejkach nowej rundy kielczanie mają na koncie 7 punktów. Z dorobkiem 38 "oczek" plasują się aktualnie na piątej lokacie w ligowej tabeli.
Już w następnej kolecje kielczanie zmierzą się na wyjeździe z Wisłą Kraków. To spotkanie odbędzie się już w najbliższą środę (28 lutego) o godz. 18:00 w Krakowie.
fot. Krzysztof Porębski / PressFocus
Wasze komentarze
Krew mnie zalewa ale po grypie odpadł mecz z Lechem. Mimo zaproszenia do Krakowa również Wisłą, a i pod znakiem zapytania mecz sobotni!
Może trzeba ich wystawić na murawę z gołymi DUPAMI na te 2 godziny, bo siedząc w VIP-owskich ogrzewanych lożach stracili kontakt z rzeczywistością!!!
P.S.
Bardzo jestem ciekaw jak PZPN i Ekstraklasa poradzą sobie za 4 lata!
BARDZO CIEKAW!