Nie mamy żadnych argumentów na obronę. Przepraszamy kibiców za to
- Nie możemy pozwolić sobie na tak dużą ilość błędów i tak słabą grę. Można powiedzieć, że w jednym momencie zupełnie zapomnieliśmy o tym, co mamy grać, nie wypełnialiśmy założeń, jakie zadał nam przed meczem trener. Jak to się skończyło, wszyscy widzieli – mówi po dotkliwej porażce z Jagiellonią Białystok skrzydłowy Korony Kielce, Jacek Kiełb.
Kielczanie już od 11. minuty spotkania musieli gonić wynik. Ale dosłownie dziesięć minut później to właśnie “Ryba” dał swoim kolegom sygnał do ataku. Trafienie z gatunku “stadiony świata” traci jednak swój urok w odniesieniu do końcowego wyniku spotkania. - Początkowo człowiek cieszy się, że jest bramka – piękna, czy brzydka… Teraz nie ma to jakiegokolwiek znaczenia – szybko ucina temat Kiełb.
REKLAMA
Białostoczanie bezwzględnie wykorzystali w tym spotkaniu błędy, jakie mnożyły się po stronie Korony. Byli przy tym też bardzo skuteczni, ponieważ praktycznie wszystkie sytuacje, jakie sobie stworzyli przełożyli na gole. - Jagiellonia grała dzisiaj bardzo dobrą piłkę. My tak naprawdę nie mamy żadnych argumentów, żeby się dziś przed tym bronić. Szkoda naszych kibiców, którzy jadą tyle kilometrów, muszą przy tym słuchać przyśpiewek “Jagi” i za to też w jakiś sposób ich przepraszamy. Postaramy się jak najszybciej odkuć, pokażemy w następnym meczu, że te dwa ostatnie spotkania to tylko mały wypadek. Graliśmy przecież bardzo dobre mecze, teraz jest mała zniżka, ale najważniejsze, aby to dobrze zakończyć i nie myśleć o ostatnich dwóch występach. Chcemy wrócić do tego, co robiliśmy wcześniej, to co wszystkim sprawiało radość – mówi 29-latek.
Szansa do rehabilitacji przychodzi bardzo szybko, bo już w piątek kielczanie zagrają u siebie z Piastem Gliwice. Będzie to ostatni mecz Korony w tym roku kalendarzowym. - Czasu dużo nie ma, więc trzeba się szybko zregenerować. Ale wiadomo – nie jest łatwo, bo to na pewno będzie siedziało jeszcze w głowie. Postaramy się jednak wyrzucić to z pamięci i zakończyć ostatni mecz tego roku w Kielcach pozytywnie – stwierdza skrzydłowy kieleckiego zespołu.
Dzięki tej bramce Jacek Kiełb samodzielnie stał się trzecim najlepszym strzelcem w historii Korony. To było jego 45 trafienie w żółto-czerwonych barwach, a już niebawem może wyprzedzić Grzegorza Piechnę, do którego brakuje mu tylko pięciu goli. Liderem z 61 bramkami pozostaje natomiast Henryk Kiszkis. - Absolutnie nie patrzę w statystyki. Takie to mają Messi i Ronaldo. Oczywiście, bardzo się z tego cieszę, ale życzyłbym sobie, aby jakiś wychowanek pobił ten rekord i postawił jeszcze wyżej poprzeczkę. Ogromną radość sprawia mi każda bramka, ale nie ma co ukrywać – nie jest to jakiś niesamowity wynik – wyjaśnia Kiełb.
fot. Michał Kosc / PressFocus
Wasze komentarze
1-jest kapitanem drużyny, a nie wolno zostawić jej bez swojego serca
2- z Dejmkiem Korona traci tylko 60 bramek w sezonie, co to będzie jak go zabraknie (70, 80)
3- kto będzie śpiewał w szatni
4 - od 2 spotkań jest obserwowany przez skautów Szejków z PSG -niestety dla Korony dłużej nie dało się ukryć jego nadzwyczajnej szybkości, skoczności i wybitnego czytania gry.
Nowy kontrakt NATYCHMIAST!
Juz nic nie obiecujcie tak jak po meczu z Arką.. aż się boję meczu z Piastem i kolejnego lania.. Ps.młody Burdenski znów wyjsciowym składzie?..
Jak nie macie siły wstawcie autobus w bramkę i przegrajcie 1:0
Nie musicie przepraszać, możecie grać to co w Białymstoku, ale niech was nie zdziwi wylewanie pomyj ze strony forumowiczów na wasze głowy i to, ze niebawem staniecie się pośmiewiskiem na całą piłkarską Polskę.
Do Hugo Boss.
Burdenski kupił Koronę nie po to, żeby kupować klasowych piłkarzy dla wzmocnienia zespołu, a po to, żeby zarabiać na handlu piłkarzami. Korona dla niego po to jest potrzebna, żeby nikomu nieznani piłkarze sprowadzeni do Kielc za czapkę gruszek, mogli się wypromować by sprzedać ich za 100 czapek gruszek.
Rywalizacja ligowa nie ma tu nic do rzeczy. Nie będzie pucharów, nie będzie walki o mistrzostwo. Będzie natomiast walka o bezpieczny byt w ekstraklasie, bo to wystarczy, zeby rozegrać kilka meczów w sezonie pokazując umiejętności "towaru".