To wstyd stracić aż pięć bramek. Sami je sobie strzeliliśmy
Załamani po dotkliwej porażce z Jagiellonią wracali z Białegostoku piłkarze Korony Kielce. Kiedy po stracie bramki, już w 11. minucie spotkania, szybko do wyrównania doprowadził Jacek Kiełb, w sercach kielczan zapaliła się jeszcze nadzieja na odniesienie w tym spotkaniu korzystnego rezultatu. Ale od tamtej pory grała tylko Jagiellonia. Kolejne bramki gospodarzy znacząco przygasiły zapał żółto-czerwonych, którzy wrócili do Kielc z bagażem pięciu goli.
- Zupełnie nie spodziewaliśmy się aż tak wysokiej porażki w Białymstoku. Jechaliśmy tu z myślą, by zrehabilitować się za nieudany mecz z Arką. Nie wyobrażaliśmy sobie, że tak to będzie wyglądać. Musimy po drodze między sobą porozmawiać, a następnie jak najlepiej przygotować do ostatniego meczu z Piastem. Tam na pewno trzeba wygrać, bo ostatnie dwa mecze były bardzo słabe z naszej strony – ubolewa Radek Dejmek, kapitan Korony.
REKLAMA
Kielczanie popełniali we wtorkowym spotkaniu wiele prostych błędów. Potknięcia żółto-czerwonych skutecznie wykorzystywała Jagiellonia i praktycznie wszystkie sytuacje, jakie sobie stworzyła, zamieniała na gole. - To się powtarza już od meczu z Arką. Sami sobie strzelamy te bramki, przygotowujemy rywalom sytuacje. Dziś po pierwszym straconym golu udało nam się szybko wyrównać, ale po chwili znów łatwo tracimy bramkę na 2:1 i kolejną na 3:1. To nie powinno tak wyglądać – tłumaczy czeski defensor.
Stadion w Białymstoku w dalszym ciągu stanowi dla Korony trudną do zdobycia twierdzę. Po raz ostatni kielczanie wygrali tu z Jagiellonią w sezonie 2014/2015, kiedy zwyciężyli 2:1 po bramkach Oliviera Kapo oraz właśnie Radka Dejmka. - Od tamtej pory te mecze w Białymstoku zupełnie nam się nie udają. Przed meczem zwracaliśmy uwagę na to, że chcemy dziś zrewanżować się także za ten pierwszy mecz w Kielcach, w którym przegraliśmy z Jagiellonią po bramce w ostatniej minucie. Ale nie tak to miało dzisiaj wyglądać. To wstyd stracić aż pięć bramek – dodaje Czech.
Bilans dwóch ostatnich spotkań Korony negatywnie wpływa na przekrojową ocenę defensywy kieleckiego zespołu w tegorocznych rozgrywkach ekstraklasy. W tym momencie żółto-czerwoni mają straconych już 27 goli. Osiem z nich stracili jednak dopiero w dwóch ostatnich starciach z Arką oraz Jagiellonią. W poprzednich 18 kolejkach rywale wbili Koronie tylko 19 goli.
- Dokładnie o tym rozmawialiśmy po meczu. Stracić osiem bramek w dwóch meczach – to jest zdecydowanie za dużo. Patrząc teraz na tabelę, ten dorobek z całego sezonu jest mocno rozmazany – kończy Dejmek.
fot. Michał Kosc / PressFocus
Wasze komentarze
Tak kibiców na stadion nie przyciągniecie. Jeszcze z siebie trzeba coś dać.
Smutne jest to, że jak nas zaczynają w mediach chwalić, zaczynają się wywiady to kończy się gra. Niestety, nie po raz pierwszy widoczna jest taka zależność.
2.Djaw
3.Kova
4.Ryman/Kova
5.Dejmuś (mój ulubieniec-chłop szybki jak strzała)
Ogólnie chłopcy biegali aż miło :)
Korona ma 6 miejsce w najbardziej prestiżowych rozgrywkach krajowych. Zamknijcie te jadaczki i przestańcie ujadać, bo Wam się nigdy nie dogodzi. Co to za teksty: "miałem iść, ale nie pójdę", nie idź i uj z tobą, nikt za tobą nie zatęskni kibicu sukcesu.
jak nie macie juz sil do pracy-gry w pilke to zróbcie autobus i broncie remisy bo wygladalo jakbyscie chcieli przegrac......................
Analiza trafiona w punkt. Bywały czasy kiedy coś facet sobą reprezentował, ale ostatnie 2 sezony Dejmka to dramat.