Boniek broni Lettieriego w "aferze klapkowej". I bije mu brawa za postawę
Krótkiego wywiadu „Super Expressowi” udzielił Gino Lettieri, trener Korony Kielce. Opiekun żółto-czerwonych nawiązał w nim do głośnej przed sezonem „afery klapkowej” i wytłumaczył, dlaczego zareagował w tak gwałtowny sposób. Co ciekawe, jego metody całkowicie poparł... Zbigniew Boniek, prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej.
- Nie jestem żadnym tyranem, po prostu nie mogę pozwolić na pewne rzeczy – zaczął Lettieri. - Byliśmy w czterogwiazdkowym hotelu w Gdyni*, gdzie przebywało mnóstwo wczasowiczów. I na pierwszy posiłek trzy czwarte drużyny przyszło bez skarpetek, w laczkach, krótkich spodenkach. Na stołówce się do tego nie odniosłem, dopiero po posiłku wytłumaczyłem chłopakom: „Ludzie, tak nie można. W hotelu są inni goście, którzy nas obserwują i powinniśmy wyglądać jak drużyna, a nie zbieranina. Bo to nie tylko wstyd, ale i nieestetyczne świecić gołymi, często posiniaczonymi i poobijanymi stopami”.
- Kiedy trzeciego dnia znów na stołówkę zeszło czterech graczy nieodpowiednio ubranych, powiedziałem kapitanowi, że mają iść na górę i się przebrać. Inaczej niech w ogóle nie przychodzą na posiłek. Palanca wstał od stołu i zaczął mnie wyzywać po hiszpańsku. Znam ten język. Nigdy nie pozwolę, żeby piłkarz wyzywał trenera! Zadzwoniłem do prezesa i oznajmiłem, że nie będę z tym zawodnikiem pracował – dodał opiekun Korony w wywiadzie dla „Super Expressu”.
Tekst, w swoim codziennym przeglądzie prasy, zacytował portal weszlo.com. Jego krótką zajawkę opublikował również na Twitterze: „W sobotniej prasie m.in. Gino Lettieri o aferze znanej jako stopygate czy klapkigate”.
I tam właśnie krótko, acz zdecydowanie zareagował Zbigniew Boniek.
Ma racje
— Zbigniew Boniek (@BoniekZibi) 19 sierpnia 2017
* - sytuacja miała miejsce nie w Gdyni, lecz w trakcie pierwszego, letniego zgrupowania w Kielcach w Hotelu Binkowskim - nie wiemy jednak, czy nieprecyzyjnie wypowiedział się Lettieri, czy błędnie jego wypowiedź zanotował autor wywiadu
Wasze komentarze
Szacunek za to że Trener nie pozwolił sobie srać na pagony zaczyna być powszechny!
A że niektórym słoma z laczków wychodziła to inna sprawa!
P.S.
Dla tych co nie widzieli.
Hiszpańska słoma taka sama jak nasza!
Dla niektórych redaktorów to żadna różnica. Nie ważny jest wynik (jakość artykułu), ważna jest zadyma (sensacja).