Nie ma dobrego przeciwnika. Najlepiej chyba zagrać z przedszkolakami
Po czterech porażkach w Lotto Ekstraklasie Korona Kielce zmierzy się w spotkaniu wyjazdowym z Ruchem Chorzów. Dla podopiecznych Tomasza Wilmana spotkanie z zespołem Waldemara Fornalika będzie doskonałą okazją do przełamania. - To samo Ruch myśli o nas. Nie ma dobrego przeciwnika na przełamanie. Najlepiej byłoby zagrać z przedszkolakami. Nikt się nie położy na murawie i powie, że pomoże Koronie, bo jest w trudnej sytuacji - zaznacza szkoleniowiec złocisto - krwistych, Tomasz Wilman.
- Sami musimy to wywalczyć.Najważniejsze, żebyśmy wrócili do właściwego, agresywnego grania, do bycia drużyną na boisku, do brania odpowiedzialności jeden za drugiego, najpierw za siebie, a potem za kolegę. Spotkanie z Ruchem na pewno nie będzie proste - dodaje trener i kontynuuje: -Wszyscy musimy spojrzeć w lustro i powiedzieć prawdę, czy robimy wszystko, aby było dobrze. Jeśli do tego dojdzie, to wrócimy do naszego właściwego grania
Do meczu w Chorzowie Korona przystąpi osłabiona brakiem Djibrila Diawa oraz Łukasza Sekulskiego. - Wprawdzie są jeszcze jakieś drobne urazy, ale pozostali są zdrowi. Muszę się jednak wystrzegać tego, aby mówić, że jest wszystko w porządku pod względem zdrowotnym, bo ilekroć tak robię, to dwóch czy trzech zawodników doznaje kontuzji na ostatnim treningu. Może żeby nie zapeszyć powiem, że nie jest źle - wyznaje Wilman i konkretyzuje przypadek Sekulskiego. - Po rezonansie wyszło, że Łukasz ma problemy z przywodzicielem. Zobaczymy jak to się będzie goiło. Myślę, że po kolejnej przerwie reprezentacyjnej będzie więcej wiadomo.
Kielczanie mają na swoim koncie cztery porażki z rzędu.- Najważniejsze to powrócić do naszego stylu grania, bo wynik wtedy na pewno przyjdzie z czasem. Na początku tego sezonu były dobre momenty. Potem ten ogień zgasł i teraz musimy ponownie rozpalić tą iskrę, żebyśmy byli taką drużyną jak na początku - wyjaśnia szkoleniowiec i dodaje: - Pracujemy cały czas tak samo. Nic się w tej kwestii nie zmieniło. Chcieliśmy dokonać paru zmian, ale nie było ku temu możliwości. Spodziewaliśmy się, że kiedyś przyjdzie ten trudny moment. Przestrzegaliśmy przed tym, aby chłopcy nie wpadali w euforię i dalej robili swoje.
- Na początku sezonu podchodziliśmy do siebie z lekką niepewnością, potem okazało się, że gdy jesteśmy razem drużyną, to możemy osiągać wyniki - zaznacza Wilman i przekonuje: - Każdy musi być odpowiedzialny za swoją robotę. Teraz tej odpowiedzialności brakuje. Chłopcy zrzucają winę na kogoś obok, a nie na siebie. A od tego trzeba zacząć. Każdy z nas, zarówno my – sztab szkoleniowy, który dokładnie analizuje wszystkie spotkania i treningi, jak i zawodnicy. Muszą przeanalizować , czy wszystko robią to co trzeba, czy nie zasiały się w ich głowach ziarna niepewności, że ta ciężka praca przynosi efekty.
- Wszyscy musimy spojrzeć w lustro i powiedzieć prawdę, czy robimy wszystko, aby było dobrze. Jeśli do tego dojdzie, to wrócimy do naszego właściwego grania - kończy Tomasz Wilman.
fot. Mateusz Kępiński (korona-kielce.pl)
Wasze komentarze
Panie,odejdź pan z tego stanowiska jeśli przyświeca panu dobro tej drużyny.Pan się nie sprawdziłeś i kropka.
Zamiast iść do parkingowego i walnąć w stół to pitoli te swoje farmazony co mecz. Jak chłopie nie wiesz co zrobić to już mówię - po raz enty: potrzebujesz jeszcze minimum 3 zawodników do pierwszego składu: 2 na środek obrony, bo z Dejmkiem i Wierchowcowem będziesz dalej śrubował rekord bram w sieci, i napastnika z prawdziwego zdarzenia bo ani Sekulski ani tym bardziej Palanca takimi nie są. Albo parkingowy wysupła parę, i tak nie swoich, żetonów, albo polecisz z hukiem do I ligi i zapiszesz się w historii klubu jako rekordzista: a) straconych bramek, b) liczby porażek. Nie dziękuj.
Ale wielu z nas pisało przed sezonem,że trzeba zawodników na pozycję napastnika i obrońcy. Bo przyjdą kontuzje, kartki i się zesra! No i się zesrało! Napastnika (chodzi o zawodnika strzelającego bramki!!!) nie mamy w ogóle, a Dijava nie potrafi zastąpić nawet DWÓCH!. Doliczając do tego braki w przygotowaniu kondycyjnym- MAMY to co MAMY!
"A Wójcik na to: – Prezesie, tu już k.... nie ma co trenować, tu trzeba dzwonić!"
Jak tego nie wygracie w poniedzialek to jest koniec Koront
Ale interesuje ich tylko kasa dla siebie i swoich przydupasów .
Wymyślił jeden kretyn z drugim głupka Wilmana i teraz sami nie chcą się przyznać do błędu.
Apeluję, żeby nie przyjść na piątkowy mecz z Legią.
Niech idioci sami ogĺądają i sami dopingują.