Chłopaki z Kielc wiedzą co mają robić. Nie potrzebują mojego pocieszenia
Dla jednego z zawodników Cracovii niedzielny pojedynek był wyjątkowym starciem. I nie chodzi tutaj o radość z okazałego zwycięstwa, a o fakt, że Piotr Malarczyk jest wychowankiem oraz byłym kapitanem żółto-czerwonych. - Na pewno odczucia były inne niż te w normalnym meczu. Nie ukrywam tego. Przed spotkaniem serce biło na pewno mocniej – mówi popularny „Malar”.
- Teraz jestem w Cracovii i chcę żeby ona wygrywała, ale jak wspominałem – to był dla mnie szczególny mecz – dodaje stoper „Pasów”.
Były kapitan „złocisto-krwistych” wciąż utrzymuje dobry kontakt z zawodnikami z Kielc. – Po meczu nie pocieszałem zawodników z Kielc. Oni wiedzą co mają robić i nie potrzebują mojego pocieszenia. Przed meczem mówiłem, że z niektórymi zawodnikami mam bardzo dobry kontakt. Po takim starciu jest okazja, żeby porozmawiać. Niełatwo dyskutować przy tak wysokiej porażce, ale tak jak mówię mam w Kielcach kilku dobrych kolegów i myślę, że tak będzie dalej – komentuje 25-latek.
Podopieczni Jacka Zielińskiego byli świadomi, że niedzielny pojedynek może być dla nich przełomowy. - Na pewno z jednej strony uczulaliśmy się na to, że jeżeli będziemy grali szybko i na początku meczu strzelimy bramkę, to nie możemy stracić kontroli. Wtedy będziemy w stanie zdobywać kolejne bramki – twierdzi wychowanek Korony.
- Patrząc natomiast przez pryzmat poprzednich spotkań wiedzieliśmy, że w końcu te bramki zaczną wpadać. Nie punktowaliśmy zbyt dobrze, a stwarzaliśmy sobie mnóstwo sytuacji. Czekaliśmy na przełamanie i zdawaliśmy sobie sprawę, że to kwestia czasu – podsumowuje Malarczyk.
fot. cracovia.pl
Wasze komentarze
Po takim meczu powinni mieć trening do.samego rana.
Takie metody ma w.swoim repertuarze Probierz i Michniewicz.
Zero certolenia się z kopaczami.
Jak ktoś ma miękkie serce to musi mieć twardy tyłek Panie Wilman.