Szkoda, że w niektórych sytuacjach nie potrafiliśmy się lepiej zachować
Niedzielny podział punktów na Kolporter Arenie wydaje być się sprawiedliwym rezultatem. Podopieczni Tomasza Wilmana uważają jednak, że zwycięstwo wyśliznęło im się z rąk. - Na pewno niedosyt pozostał. Zaatakowaliśmy i nieszczęśliwa dla nas akcja Piasta dała im prowadzenie. Fajnie, że potrafiliśmy szybko odpowiedzieć. Wiele naszych sytuacji mogło zakończyć się golem i szkoda, że nie potrafiliśmy się lepiej w nich zachować – mówi obrońca Korony, Bartosz Rymaniak.
- Zakładaliśmy sobie, że po porażce i remisie czas na zwycięstwo. To było naszym zadaniem. Od początku realizowaliśmy go nieźle. Byliśmy bliżej zdobycia bramki i stwarzaliśmy sobie bardziej dogodne sytuacje - kontynuuje zawodnik Korony.
Kielczanie zdobyli w niedzielnym meczu dwie bramki, aczkolwiek trafienie Diawa nie zostało uznane. Sędzia Frankowski nie użył także gwizdka w chwili, gdy w polu karnym gości, jeden z zawodników Piasta dotknął piłkę ręką.
- Myślę, że kilka decyzji było kontrowersyjnych. Sędzia mógł zagwizdać inaczej, a podejmował decyzje nie na naszą korzyść. Z drugiej strony nie możemy usprawiedliwiać się decyzjami arbitra. Strzeliliśmy za mało bramek, żeby wygrać, a także straciliśmy bramkę. W sobotę okazja, aby się zrewanżować i w końcu wygrać przed własną publicznością – przytomnie ocenia 26-latek.
W następnej kolejce na do Kielc przyjedzie były mistrz Polski, Lech Poznań. - Wiemy jaki to zespół. Mają bardzo mocną drużynę, dwa lata temu zdobyli mistrzostwo. Musimy być bardzo ostrożni. Jeżeli będziemy zespołem od początku do końca, zagramy jako zespół, jeden będzie walczył za drugiego to jestem przekonany, że wygramy – zapowiada prawy obrońca Korony.
Przy bramce Sekulskiego, to Rymaniak zaliczył asystę. - Na treningach ćwiczymy akcje bokami. Dzisiaj dostałem piłkę w idealnym tempie. Kątem oka zobaczyłem, że Łukasz [Sekulski – red.] jest sam w polu karnym i bardzo się cieszę, że wykorzystał tą szansę. Dobrze, że to on ją strzelił. Pracuje bardzo ciężko dla zespołu i komu jak komu, ale jemu to trafienie było potrzebne najbardziej. Teraz będzie z górki. Poczuje się pewniej i będzie strzelał coraz więcej – kwituje Rymaniak.
fot. Paula Duda
Wasze komentarze
A teraz to kluczowy zawodnik.
Czytając tytuł tego artykułu pomyślałem o P.Paprockim , którego obrażano podczas meczu.
Nie pochwalam takiego sposobu wyrażania dezaprobaty wobec poczynań P.Paprockiego.
Uważam jednak, że to brak profesjonalizmu i umiejętności koncyliacyjnych
prezesa spowodowało ten narastający konflikt.
Nie wnikam w sedno tej przykrej sprawy zarówno dla prezesa ,kibiców i dla wizerunku klubu, to uważam, że sytuacji nie da się uzdrowić bez dymisji Pana Paprockiego.