Ostatni sprawdzian oblany. Korona przegrywa z AEK Ateny
Licznie zgromadzeni kibice na Kolporter Arenie mogli podziwiać na prezentacji drużyny nowe koszulki „złocisto-krwistych” oraz odświeżoną drużynę, której sternikiem jest Tomasz Wilman. To jednak na tyle jeżeli chodzi o emocje, ponieważ później rozegrano sparing Korony z AEK Ateny. Nie przyniósł on pozytywnych wniosków. Goście byli zdecydowanie lepszym zespołem i zasłużenie wygrali 2:0.
Lepiej to spotkanie rozpoczęli goście. W 4.minucie duet naszych stoperów popełnił spory błąd, dzięki czemu Bakassetas stanął przed szansą otworzenia wyniku spotkania, jednak w sytuacji sam na sam lepszy okazał się Pesković.
Druga groźna sytuacja dla gości miała miejsce 7 minut później. Błąd Cebuli w środku pola i podanie do Mantalosa zaowocowało kontrą AEK-u. 20 metrowy rajd środkiem pola i zgranie do Vargasa postawiło go sam na sam przed Peskoviciem, lecz bramkarz żółto-czerwonych znów był górą.
Kielczanie odpowiedzieli na tą akcję szybką kontrą. Piłkę dośrodkowano w pole karne do Pyłypczuka, który bardzo mądrze zgrał ją głową do Przybyły i znalazł się 7 metrów od bramki. Napastnik Korony zgubił piłkę i obrońca gości nie miał problemu z wybiciem piłki.
W 20 minucie podopieczni Tomasza Wilmana stanęli przed najbardziej dogodną sytuacją na objęcie prowadzenia. Pyłypczuk pognał prawą flanką i sprytnie dograł do wbiegającego w pole karne Grzelaka. Ten z 16 metrów huknął w stronę bramki, ale piłka przeleciała minimalnie nad poprzeczką. 2 minuty później Pyłypczuk ponownie zaatakował prawą stroną. Przybyła wygrał pojedynek główkowy z Chygrynskiym jednak Anestis skutecznie interweniował.
Sześć minut później przed świetną okazją stanął Simoes, który w lewym narożniku pola karnego oddał strzał na bramkę, jednak Pesković popisał się kapitalną interwencją. W 30. minucie ponownie Pyłypczuk dośrodkowywał, a Przybyła główkował, jednak górą ponownie był Anestis. Chwilę później Grecy wyszli z kontratakiem. Grzelak przed polem karnym uciekał się do faulu. Dośrodkowanie ze stałego fragmentu na szczęście dla Korony zatrzymało się na poprzeczce bramki Peskovicia.
W 36. minucie kielczanie także pokazali, że po stałym fragmencie potrafią stworzyć zagrożenie. Cebula dośrodkowywał w pole karne, a strzał głową Wierchowcowa minimalnie minął bramkę. W 41. Minucie żółto-czerwoni znów zaatakowali. Gabovs przerzucił piłkę na skrzydło do Kallaste, ten wrzucił piłkę w pole karne, lecz Łotysz nie zdołał dosięgnąć jej głową. Po chwili goście zaatakowali. Mantalos wdarł się z piłką w pole karne, jednak jego strzał minął bramkę o dobre 2 metry.
W 51. minucie goście mogli objąć prowadzenie. Dośrodkowanie w pole karne zakończyło się nieczystym trafieniem w piłkę Peskovicia. Na szczęście w ostatniej chwili Kallaste wybił piłkę. Cztery minuty później groźnym strzałem zza pola karnego popisał się Mantalos. Pesković znów popisał się jednak świetną interwencją i wybił piłkę na rzut rożny.
Kolejna świetna sytuacja dla gości przyszła w 64. minucie. Rajd Platellasa zakończył się mocnym podaniem w pole karne. Na szczęście w ostatniej chwili Dejmek wybił piłkę spod nogi Mantalosa. Można powiedzieć, że co się odwlecze to nie uciecze, bo już dwie minuty później nastąpiła powtórka tej akcji i tym razem napastnik AEK zdobył bramkę na 1:0.
W 73. minucie prawdziwy pokaz niekompetencji zafundowała defensywa Korony. Rymaniakowi uciekł Zorić. Pięknie podał za linię obrony, gdzie przysnęli Diaw z Dejmkiem, a formalności dopełnił Aravidis. 0:2. W 80. minucie przed dogodną sytuacją stanął Marković. Piłkę na 17 metr wyłożył mu Zając, ale strzał Serba był zbyt lekki i trafił wprost w ręce bramkarza zespołu z Aten.
Trener Wilman dał w końcówce szanse młodym: Morzyckiemu oraz Uniatowi. Ten drugi miał nawet szansę na zdobycie bramki. Lecz po jego mocnym strzale świetnie broinł Barkas.
Korona Kielce – AEK Ateny 0:2 (0:0);
65’ Mantalos, 72’ Aravidis;
Korona: Pesković – Rymaniak, Wierchowcow (58’ Diaw), Dejmek, Kallaste (72’ Miś) – Gabovs ( 58’ Marković), Grzelak (67’ Trafford), Cebula (58 Zając), Możdżeń (83' Mokrzycki), Pyłypczuk (72’ Rybicki) – Przybyła (83' Uniat).
AEK Ateny: Anestis (46’ Barkas) – Chygrynskiy (62’ Lampropoulos) , Galo Brito (54’ Bakais), Vila (72’ Zorić,), Kolovetsios (60’ Svarnas) – Barbosa (54’ Platellas), Simoes (62’ Tzanetopulos), Vargas (54’ Aravidis), Johansson(60’ Anakoglou), Mantalos – Bakassetas (60’ Pekhart).
Kartki: Grzelak 48 min – Vargas 48 min.
fot. Mateusz Kępiński
Wasze komentarze
-Obi bramki Rymaniaka. W tamtej rundzie jeszcze pozorował, że jest w miare solidnym grajkiem, dziś w końcu wrócił stary, dobry Bartek z Cracovii. Przy pierwszej przeciwnik miotał nim jak szatan, przy drugiej bez krycia, nie przeciął podania (stoperzy to już swoją drogą). Niestety boków obrony w tym meczu nie stwierdzono.
-Możdżeń nadaje się do pchania karuzeli. Chłop 80 minut dreptał w miejscu, wy się podniecacie, że jest zastępstwo dla Jovanovicia. Z czym do ludzi. Takiego chodzonego to sobie można na A klasie grać w Chęcinach, a nie w Ekstraklasie, bo nawet na nią nie wystarcza.
-Nie posiadamy napastnika, z całą sympatią, ale Przybyłe czeka przyszłość w Wiernej Małogoszcz, a nie ekstraklasowym, jakimkolwiek klubie.
Subiektywnie na boisku najlepszy koleś z "11" z AEK, podejrzewam, że gdyby mu się bardziej chciało to by pół boiska przebiegł z piłką przy nodze i nikt by mu jej nie zabrał.