Francuzi się rozpędzają. Chorwacja nie miała szans
Pomimo tego, że to Francja była faworytem starcia z Chorwacją, to nikt nie spodziewał się, że będzie to tak jednostronne starcie. „Trójkolorowi” po około kwadransie uzyskali bezpieczną przewagę, którą do końca meczu kontrolowali i wygrali 32:24.
Zarówno Francja, jak i Chorwacja pewnie pokonały swoich rywali w poprzedniej serii meczów. Trójkolorowi rozbili Białoruś 34:23, a „Hrvatska” Macedonię 34:24. Jako że obie te drużyny w pierwszej rundzie straciły po dwa punkty, stało się jasne, że przegrany w tym starciu w znacznym stopniu ograniczy swoje szanse na awans do najlepszej czwórki. Tak więc zarówno dla Francuzów, jak i Chorwatów był to mecz o życie.
Francuzi musieli dokonać zmiany w składzie. Kontuzjowanego Kentina Mahe zastąpił Adrien Dipanda.
Chorwaci lepiej zaczęli to starcie i prowadzili 3:2. W kolejnych minutach to Trójkolorowi zbudowali sobie 2-bramkową przewagę. Po kwadransie znów był remis, tym razem po 6. Do tej chwili mecz był bardzo zacięty i wyrównany. Wtedy jednak Francja przyśpieszyła, rzuciła trzy bramki i zrobiło się 9:6. O czas musiał poprosić trener Żeljko Babić.
To jednak nic im nie dało, bo dobrze zaczął grać Thierry Omeyer. Chorwaci nie mieli pomysłu na to, jak go pokonać. A Francuzi grali swoje i powiększali przewagę. Byli w tym bardzo konsekwentni i po pierwszej połowie wygrywali 16:10.
Druga połowa połowa zaczęła się od trzech bramek dla Francuzów i stało się jasne, że tylko cud może dać Chorwatom zwycięstwo. Cudu jednak nie było, a Les bleus w 37. minucie prowadzili aż 22:11.
Później Chorwacja jeszcze nieznacznie zmniejszyła straty, ale i tak przegrała wysoko - 24:32.
W tym meczu zagrało dwóch zawodników Vive Tauronu:
Ivan Cupić – Zaczął od nierzuconego karnego. Później nie było lepiej. Był mało widoczny i często nie miał szczęścia. Mecz zakończył z trzema nieskutecznymi rzutami.
Manuel Strlek – W poprzednich starciach był niemal bezbłędny. Teraz poszło mu znacznie słabiej. Dwie bramki na sześć rzutów.
Francja – Chorwacja 32:24 (16:10)