Nie można wygrywać bez przyjmujących. Oceniamy siatkarzy po meczu z Gdańskiem
Choć początek sezonu Effectora jest nieco lepszy niż w ubiegłym roku, to i tak pozostawia wiele do życzenia. Mecz z Gdańskiem jest tego najlepszym przykładem. Po pogromie w pierwszym secie było też zwycięstwo w trzeciej partii, które pokazało, że drużyna Dariusza Daszkiewicza mimo wszystko ma potencjał i może powalczyć nawet z najlepszymi w kraju. Nie ma prawa się to jednak udać bez dobrej gry przyjmujących.
Sławomir Jungiewicz – W meczu przeciwko gdańszczanom doskonale wywiązał się z roli kapitana. Sławek brylował na boisku zarówno w ataku, jak i zagrywce. Zdobył 18 punktów, najwięcej z całej drużyny. Zanotował na swoim koncie dwa asy serwisowe i jeden blok.
Krzysztof Wierzbowski – To ewidentnie nie był jego dzień. 11 procent skutecznego przyjęcia i zaledwie jeden zdobyty punkt. Zdecydowanie nie tego oczekuje się od gracza z takim doświadczeniem ligowym.
Michał Kędzierski – Młody, zdolny i ambitny. Tak w trzech słowach można opisać Kędzierskiego. Wszystkie te cechy mogli zaobserwować kibice w meczu z Gdańskiem, bo młody rozgrywający Effectora radził sobie na boisku bardzo dobrze. Jego dużym atutem jest zagrywka. Choć nie zdobył w tym elemencie żadnego punktu, to skutecznie utrudniał rozgrywanie akcji rywalom. Ogromnym plusem jest też fakt, że często gra środkiem i wykorzystuje świetnie dysponowanych środkowych.
Andreas Takvam – Norweg w końcu odpalił. Miniony sezon w jego wykonaniu nie należał do najlepszych, lecz z meczu na mecz udowadnia, że warto było na niego stawiać. W starciu z Gdańskiem był bardzo skuteczny i efektowny w swoich atakach. Równie dobrze spisywał się w polu zagrywki, choć, podobnie jak Kędzierski, nie zdobył żadnego punktu w tym elemencie.
Igor Vitiuk – Wszedł na boisko w miejsce fatalnego Wierzbowskiego, jednak podobnie jak jego kolega z drużyny nie zachwycał. Choć przyjmował nie najgorzej, bo z 59-procentową dokładnością, to jego gra w ataku pozostawiała wiele do życzenia. W końcówce czwartego seta zdobył trzy punkty, które pozwoliły wyrównać wynik, jednak zaraz po tym popełnił dwa proste błędy.
Adrian Buchowski – Ciężko patrzeć na to, co dzieje się aktualnie z Buchowskim. Gracz, który zazwyczaj brylował na boisku i ciągnął grę od początku sezonu, prezentuje marny poziom. W ciągu czterech setów zdobył zaledwie dwa punkty, a jego przyjęcie wynosiło 55 procent.
Mateusz Bieniek – Dyspozycja, w jakiej znajduje się młody środkowy, może zaskakiwać, biorąc pod uwagę to, jak ciężkie miał lato. Popularny „Bieniu” zagrał na 63-procentowej skuteczności w ataku i był drugim najlepiej punktującym graczem w ekipie Effectora. Na swoim koncie zanotował 17 punktów. Minusem jego występu był brak punktowych bloków, jednak przy takiej skuteczności w ataku można mu to wybaczyć.
Damian Sobczak – Libero, który dopiero zaczyna swoją przygodę z PlusLigą, radzi sobie bardzo przyzwoicie. W meczu z Gdańskiem Sobczak zaliczył kilka efektownych obron i przyjmował najlepiej na boisku z zaledwie jedną pomyłką. Jego występ zdecydowanie można zaliczyć do udanych.
fot. Anna Benicewicz-Miazga