Fani Veszprem czują się jak w domu. Węgrzy najgłośniejsi w Kolonii!
Sobotni poranek, a właściwe to już popołudnie, Kolonia, okolice Lanxess Areny. Mnóstwo ludzi w czerwonych koszulkach, co chwilę pijących piwo i radośnie śpiewających na cześć swojej drużyny. Mniejsze grupki fanów z Kielc, a także tych Kielu i Barcelony. Nie da się ukryć – przed turniejem finałowym Ligi Mistrzów to kibice MKB-MVM Veszprem stanowią siłę wiodącą na ulicach miasta.
Można pokusić się o stwierdzenie, że oni są wszędzie. Rzucają się w oczy po wyjściu z autobusu, pociągu czy jakiegokolwiek innego środka transportu. Dyskutują najgłośniej, są najbardziej radośni i nie da się koło nich przejść obojętnie. Tacy właśnie są Węgrzy.
Kibiców Barcelony praktycznie nie było widać. Jeśli już, to w koszulkach znanych piłkarzy nożnych. I odziani w nie byli raczej ci najmłodsi. Raczej niewiele osób z Hiszpanii pofatygowało się wspierać Barcę w walce o tytuł najlepszej drużyny Europy.
Co ciekawe, w oczy nie rzucali się także zbytnio fani Kiel. Wydawać by się mogło, że muszą być siłą wiodącą, bo w końcu grają w swojej ojczyźnie, ale jest zupełnie odwrotnie. Ludzi ubranych w koszulki tego klubu na kolońskich ulicach jest zdecydowanie najmniej.
No i fani z Kielc. Wiadomo, że w związku z zaistniałą sytuacją z biletami nie ma co liczyć na powtórkę sprzed dwóch lat. Jeśli już spotyka się Polaków w centrum miasta, to raczej cichych, w bardzo niewielkich grupkach i bez zbytniego zaznaczania preferencji klubowych.
Na każdej w zasadzie ulicy okalającej Lanxess Arenę można znaleźć osoby z kartką, na której napisane jest „Szukam biletów” – i to w wielu językach, ale przede wszystkim w angielskim i niemieckim.
Z samego rana w drodze do Kolonii przejeżdżaliśmy przez Dortmund. Traf chciał, że akurat wtedy kibice Borussii wybierali się na finał Pucharu Niemiec do Berlina. Na każdej ulicy były ich dziesiątki, setki. Nie można tego porównać z „liczbami” panującymi na ulicach Kolonii.
Niemniej jednaj, najgłośniejsi i najbardziej charakterystyczni są Węgrzy. I ani oni, ani Polacy nie ukrywają, że dobrze życzą sobie nawzajem. To może do zobaczenia w finale?
Sponsorzy wyjazdu CKsport.pl do Kolonii: