Korona przerwała passę porażek. Wygrać dalej jednak nie potrafi
Połowicznie zadowoleni z meczu w Krakowie mogą być piłkarze Korony. Z jednej strony, przerwali fatalną passę trzech porażek z rzędu. Z drugiej, dalej nie wygrali ani jednego meczu po podziale tabeli. To przesądza, że o ligowy byt podopieczni Ryszarda Tarasiewicza będą walczyć do samego końca
Korona miała się za co rewanżować Cracovii. To w końcu z „Pasami” kielczanie już dwa razy w tym sezonie doznali nie tyle porażek, co wręcz upokorzeń. Bo jak nazwać inaczej stratę choćby punktu po golu w 90. minucie (porażka 1:2 w Krakowie w sierpniu zeszłego roku) i fatalny, być może najgorszy w obecnych rozgrywkach, występ „żółto-czerwonych” - na koniec zeszłego roku (także porażka 1:2, tyle że w Kielcach).
Ale w piątek chodziło nie tyle o rewanż, co o punkty. Kielczanie przegrywając trzy mecze z rzędu znaleźli się tuż nad strefą spadkową. Inaczej Cracovia. Ta do meczu z zespołem Ryszarda Tarasiewicza przystępowała z serią pięciu meczów bez porażki. I wygrywając z Koroną byłaby już pewna utrzymania.
Trener Korony znów w Krakowie musiał eksperymentować. Znów, bo kontuzje i pauze za kartki są zmorą defensywy „żółto-czerwonych”.
Przy ul. Kałuży na prawej stronie defensywy biegał nominalny pomocnik, Łukasz Klemenz. I już w 6. minucie dał się przelobować dośrodkowanej z prawej strony boiska piłce, do której doszedł Deniss Rakels. Były zawodnik rezerw Valenciennes ofiarnym wybiciem „futbolówki” naprawił jednak swój błąd. Tyle szczęścia nie miał za to Leandro.
W 15. minucie Brazylijczyk przytrzymywał w polu karnym Erika Jendriska, a sędzia wskazał na „wapno”. Rzut karny pewnie wykorzystał Rakels.
Choć Vytautas Cerniauskas wyczuł jego intencje, ale uderzenie było mocne i precyzyjne. Gospodarze nie cieszyli się długo. W 21. minucie Jacek Kiełb dośrodkował z rzutu rożnego, a piłkę przy krótkim słupku uderzył głową Kamil Sylwestrzak, który zdobył swojego 5. (!) gola w sezonie.
I Sylwestrzak przeszedł jednak huśtawkę nastrojów. Jeszcze w pierwszej połowie - po przepychance między zawodnikami - został ukarany żółtą kartką. Co też oznacza, że nie zagra w następnym arcyważnym meczu z Piastem.
Na przerwę Korona mogła zejść prowadząc, ale świetnej sytuacji nie wykorzystał Kiełb. Po fantastycznie rozprowadzonej kontrze przez – a jakże – Sylwestrzaka, „Ryba” znalazł się tuż przed Krzysztofem Pilarzem. Ten jednak świetnie obronił jego strzał z kilkunastu metrów.
W 59. minucie fatalny błąd defensywy Cracovii, a konkretnie Adama Marciniaka, powinien wykorzystać Vlastimir Jovanović. Bośniak – choć przez chwilę miał przed sobą tylko golkipera gospodarzy - wyraźnie się jednak zagubił. Minutę później głową uderzał Trytko. Tyle tylko, że w sam środek bramki i
Cracovia próbowała się odgryzać. Groźnym strzałem w krótki róg Cerniauskasa w 67. minucie pokonać w próbował rezerwowy Dariusz Zjawiński. Wprowadził on zresztą dużo ożywienia w grze „Pasów”. Kilka minut później przepchnął grającego do tej pory bardzo dobrze Piotra Malarczyka, a następnie zgrał przytomnie piłkę do Rakelsa. Ten, choć już zbierał się do strzału, w ostatniej chwili został jednak uprzedzony przez Klemenza.
Na ripostę nie trzeba było czekać długo. W 78. minucie w słupek – strzałem z linii pola karnego – uderzył piłkę Olivier Kapo. Francuz do tego momentu grał jednak przeciętnie, nie potrafił sobie znaleźć miejsca na boisku. Goście szukali zwycięskiej bramki do końca. Tak dobrej okazji jak ta już jednak nie mieli.
„Żółto-czerwoni” przerwali serię trzech porażek z rzędu, ale dalej pozostają bez zwycięstwa po podziale punktów i tabeli.
Relacja NA ŻYWO - TUTAJ
Cracovia – Korona 1:1 (1:1)
Bramki: Rakels (16’ k.)- Sylwestrzak (21’)
Cracovia: Krzysztof Pilarz – Deleu, Sretenović, Polczak, Marciniak – Covilo (83’ Kapustka), Dąbrowski, Cetnarski, Budziński (65’ Zjawiński) – Jendrisek, Rakels
Korona Kielce: Cerniauskas – Klemenz, Malarczyk, Sylwestrzak, Leandro – Jovanović, Fertovs, Kiełb, Pylypchuk (87’ Cebula), Kapo – Trytko (80’ Porcellis)
Żółte kartki: Covilo, Zjawiński – Sylwestrzak
Widzów: 6137
Wasze komentarze
Jest szansa na zwycięstwo w piątek. Pod warunkiem, że im się zachce. No i od tego jak będzie wyglądała tabela do 20:30 29 maja.
Ja obstawiam, że użytkownik Luker, tak jak i ja - ani wtedy, ani dziś meczu Korony nie obstawił. Z prostej przyczyny: sumienie mi przeszkodziło. Gdybym nie był kibicem Korony to nieźle bym się obłowił. Tak jak i on. Rozum podpowiadał OBSTAW. Serce - nie obstawiaj.
Tak czy inaczej byłbym zadowolony. Może trzeba było...
Na dziś nawet rozum podpowiada mi: Obstaw na zwycięstwo Korony w meczu z Piastem. No, ale.. do tego meczu zostało jeszcze sporo czasu. Bardzo ważna jest sytuacja w tabeli. Im gorzej w niej będziemy wyglądać, tym większa szansa na wygraną w piątek. Wszakże zostaną nam jeszcze później 2 kolejki ;)
Kalkulacje trwają...