Niemoc w Krakowie trwa dalej. Remis z Pasami
W sobotę o 17:30 Korona rozpoczęła wyjazdowe starcie z Cracovią. Mecz był dość wyrównany, oba zespoły miały swoje szanse, lecz żaden nie znalazł drogi do bramki drugiego. Spotkanie zakończyło się bezbramkowym remisem i podziałem punktów.
Jak mówi stare piłkarskie porzekadło „zwycięskiego składu się nie zmienia”. Jednak nie jest ono tym razem aktualne, gdyż Kamil Kuzera zdecydował się na jedną rotację w składzie w stosunku do ostatniego, zwycięskiego, meczu z Zagłębiem. W miejsce Martina Remacle do wyjściowej jedenastki wrócił nieobecny ostatnio z powodu kontuzji kapitan, Miłosz Trojak. Zmiana ta miała też wpływ na początkowe ustawienie zespołu. Trojak wskoczył na pozycję środkowego obrońcy, a grający ostatnio na tej pozycji Yoav Hofmayster został przesunięty nieco wyżej, na pozycję numer „6”.
Korona zaczęła mecz w średnim pressingu, jednak momentami, gdy Cracovia wycofywała futbolówkę zawodnicy z Kielc próbowali atakować wysoko i odbierać piłkę na połowie rywala. Po jednym z takich podejść błąd popełnił bramkarz Cracovii. Zagrał on piłkę pod nogi Jacka Podgórskiego, temu jednak nie udało się przelobować wracającego do bramki Madejskiego.
Sporo problemów obrońcom Cracovii stwarzały zagrania za plecy obrońców adresowane do Dalmau lub do wchodzących w jego miejsce skrzydłowych, Czyżyckiego czy Podgórskiego. Jednak pierwsza groźna okazja przydarzyła się dla Korony po rzucie wolnym w 21. minucie. Po dośrodkowaniu Podgórskiego bardzo groźnym strzałem z głowy popisał się Yoav Hofmayster. Futbolówka niestety minimalnie minęła prawy słupek bramki Cracovii.
Cracovia pierwszą szansę na zdobycie gola także miała po stałym fragmencie gry w 30. minucie – po dobrze rozegranym rzucie wolnym. Strzelał jeden z napastników „pasów”, dobrze spisał się w tej sytuacji Xavier Dziekoński, parując futbolówkę za linię końcową. W 33. minucie po grze na jeden kontakt, sytuację miał Michał Rakoczy, ponownie dobrze interweniował golkiper Korony. W końcówce pierwszej części zespół z Krakowa przejął inicjatywę, lecz dobrze spisywali się obrońcy i bramkarz żółto-czerwonych. W sytuacji z doliczonego czasu pomógł nawet słupek, w który trafił Kallman, po minięciu Dziekońskiego.
W drugą część spotkania mocnym akcentem weszli zawodnicy Cracovii. Już w 46. minucie dobrą szansę miał Makuch, lecz na szczęście dla Koroniarzy trafił w poprzeczkę. W 58. minucie przy linii bocznej faulował Godinho. Po dośrodkowaniu, piłkę wypiąstkował Dziekoński i do kontrataku w przewadze liczebnej w stosunku 4:2 ruszyli zawodnicy z Kielc, jednak nie udało im się skończyć tej akcji choćby uderzeniem na bramkę.
Po zmianie stron grę kontrolowali zawodnicy w biało-czerwonych koszulkach. Szukali oni swoich szans w ataku pozycyjnym i dograniach piłki w „szesnastkę” z bocznych sektorów boiska. Jednak dobrze na przedpolu radził sobie Xavier Dziekoński, jak i stoperzy Korony.
W 78. minucie dobrym dośrodkowaniem w pole karne popisał się Deaconu, jednak żadnemu z zawodników nie udało się oddać celnego strzału. Chwilę później na dobrej pozycji do strzału znalazł się Szykawka, ale uderzył wysoko nad poprzeczką. W 85. minucie kolejny raz po rzucie wolnym wrzucał Deaconu. Tym razem prosto w ręce Madejskiego.
W 91. minucie skierować piłkę do siatki mógł Jaroszyński, jednak zawiodła go skuteczność. W 94. minucie próbowała jeszcze Korona, ale po zagraniu Zatora pewnie interweniował Madejski, a już minutę później Piotr Lasyk zagwizdał po raz ostatni w tym spotkaniu, zapraszając oba zespoły do szatni.
Cracovia – Korona Kielce 0:0
Korona: Dziekoński; Podgórski, Zator, Trojak, Briceag (74’ Błanik); Godinho, Nono, Hofmayster, Takac, Czyżyck (68’ Deaconu); Dalmau (46’ Szykawka)
Cracovia: Madejski; Ghita, Jugas, Hoskonen; Jaroszyński, Atanasov (66’ Knap), Rakoczy, Oshima, Rapa (77’ Bochnak); Makuch, Kallman
Żółte kartki: Hoskonen - Godinho
fot. Mateusz Kaleta