Spotkanie z dwóch krańców tabeli. Korona sprawi niespodziankę?
W najbliższą niedzielę o godz. 15:00 rozpocznie się mecz 6. kolejki na najwyższym szczeblu rozgrywkowym pomiędzy Koroną Kielce a Zagłębiem Lubin. Zespół ze stolicy województwa świętokrzyskiego będzie chciał przerwać niepokojący impas.
Koroniarze powalczą w niedzielne popołudnie o przerwanie złej serii, która na ten moment wskazuje na trzy porażki z rzędu. Gospodarze tego spotkania z zaledwie jednym punktem zajmują ostanie miejsce w PKO Ekstraklasie. Pół żartem, pół serio – winne temu są zasady punktowania meczów piłkarskich, wszak, jak na razie, oceniany jest suchy wynik na tablicy świetlnej, a nie styl.
Ten, co ciekawe, jest na o wiele wyższym poziomie, niż mogłaby na to wskazywać sytuacja w tabeli. Żółto-czerwoni od samego początku rozgrywek pozostają w dobrych relacjach z futbolówką, potrafią nią operować dłużej od rywali i kreować potencjalne okazje bramkowe. Kielczanom brakuje jednak konkretów w trzeciej tercji boiska. Zauważył to również opiekun wicelidera rozgrywek.
Aktualne wyniki 13. siły minionego sezonu nie są jednym zmartwieniem jej sympatyków. Korona musi sobie przecież radzić z dużą liczbą kontuzji. W najbliższej partii swoim kolegom nie pomoże na pewno Jakub Łukowski, a także Kyryło Petrow. Pod dużym znakiem zapytania stoi także występ Miłosza Trojaka czy Piotra Malarczyka.
Sztab szkoleniowy żółto-czerwonych, na czele z Kamilem Kuzerą, miał więc nad czym główkować podczas zakończonego mikrocyklu między zawodami w Warszawie a domową potyczką z Zagłębiem. Pierwszy trener Korony nie wyklucza zestawienia wyjściowej jedenastki w formacji z dwójką napastników, o co mocno zabiegała część kibiców i co do tej pory skutkowało jedynymi dwoma brakami dla złocisto-krwistych w trwającej kampanii. Ci trafiali bowiem do siatki w obu meczach, gdy w jednym czasie po murawie biegali Szykawka i Dalmau.
W niedzielę do kart historii potyczek obu klubów zostanie dodany kolejny, już 34. rozdział ligowych bojów. Bilans dotychczasowych spotkań Korony z Zagłębiem na szczeblu ligowym ewidentnie wskazuje na wyższość tych drugich. Miedziowi w 33 partiach wygrali 15-krotnie i 12 razy dzielili się dorobkiem z rywalami. Kielczanie z kolei podnosili komplet "oczek" z boisk na zakończenie zaledwie sześciu potyczek.
fot. Mateusz Kaleta