Nie lubię dostawać bramek. Muszę ciężej nad tym pracować
Korona Kielce lepsza po serii jedenastek od Stali Rzeszów. Żółto-czerwoni grają dalej w Pucharze Polski. Swoje grosze przy strzałach z jedenastego miejsca wniósł Marceli Zapytowski.
Były golkiper innego rzeszowskiego klubu, Resovii, wskoczył do bramki kielczan, wyręczając na to spotkanie Konrada Forenca. Debiut w pierwszym składzie w bieżących rozgrywkach nie należał do najspokojniejszych. 21-latek miał pełne ręce roboty. - Był to szalony wieczór. Ale sami zgotowaliśmy sobie te emocje. Uważam, że po 2:0 słabo kontrolowaliśmy to co się działo. Ta utrata kontroli poskutkowała 2 straconymi bramkami. Nasz charakter, nasze poświęcenie przyniosło nam zwycięstwo i to, że jedziemy dalej - ocenia.
Bramkarz, choć docenia klasę przeciwnika, upatruje przyczyn takiego obrazu spotkania w błędach własnego zespołu .- Stal pokazała, że potrafi grać. Jednak uważam, iż to my napędziliśmy przeciwnika - wyjaśnia.
Trzy wpuszczone gole Zapytowskiemu powinna osłodzić obroniona jedenastka w serii rzutów karnych. Natomiast sam zainteresowany jest surowy w swojej ocenie. - Nie lubię dostawać bramek. Muszę ciężej nad tym pracować, ponieważ każda z tych sytuacji była do obrony. Natomiast byliśmy razem jako zespół. Podnieśliśmy się - kwituje.
Już w niedzielę 4 września Korona wróci na ligowe podwórko i zagra u siebie Pogonią Szczecin. Ten mecz o godz. 15.
fot. Archiwum