Nie zgodzę się, że zwiesiliśmy głowy pod koniec meczu
Porażka z Arką Gdynia może się okazać bardzo kosztowną dla kielczan w kontekście walki o bezpośredni awans. – Ta porażka jest dla nas bardzo kosztowna. Dzisiaj spotkały się dwie niepokonane drużyny. Problem w tym, że remisy, które notowaliśmy w tym sezonie, nic nam nie dawały, w kontekście tego, o co gramy – mówi Piotr Malarczyk.
Kapitan Korony Kielce nie traci jednak wiary w bezpośredni awans żółto-czerwonych. – Jeszcze nie wszystko stracone, zostało kilka kolejek i na pewno nie zwiesimy głów. Będziemy walczyć do końca, dopóki są te szanse na drugie miejsce – twierdzi Malarczyk.
Końcowe fragmenty meczu przypominały bicie głową w mur przez koroniarzy. Arka nie dopuszczała podopiecznych Leszka Ojrzyńskiego do dogodnych sytuacji, a sami piłkarze wyglądali na pogodzonych z porażką. – Nie zgodzę się, że zwiesiliśmy głowy pod koniec meczu. Akcje nam się nie zazębiały, głównie tworzyliśmy zagrożenie po stałych fragmentach. Było kilka prób strzałów, ale nie wyglądało to tak jak w Koronie, którą znam – ocenia obrońca Korony.
– Zazwyczaj jak Korona goniła wynik, to było gorąco pod bramką przeciwnika, ale trzeba oddać Arce, że się umiejętnie bronili. Nie powiedziałbym jednak, że przestaliśmy dzisiaj wierzyć w punkty, bo nawet remis by nam coś dawał – kontynuuje.
Nie ma jednak czasu na rozpamiętywanie tej porażki, bo już we wtorek mecz z Widzewem. – Teraz czeka nas bardzo ciężki wyjazd do bezpośredniego rywala w walce o awans. Jeżeli nie uda się zająć drugiego miejsca, to będziemy walczyć dalej w barażach – kończy Malarczyk.
Mecz z Widzewem Łódź już we wtorek 26 kwietnia, o godz. 20.30.
Fot. Grzegorz Ksel