Jadę na Dolny Śląsk, moje tereny. Będę chciał przypomnieć tam swoje nazwisko
Już w piątek Korona Kielce skrzyżuje rękawice z liderem Fortuna 1. Ligi, Miedzią Legnica. Żółto-czerwoni jeszcze nigdy nie znaleźli sposobu na ekipę z Dolnego Śląska, ale wierzą w przełamanie tego impasu i serii 14 meczów bez porażki rywala. - Wynik jaki osiągnęli robi wrażenie. Jednak jesteśmy spokojni, ponieważ jedziemy tam wygrać oraz zmniejszyć dystans do Widzewa i Miedzi. Nie ma innej opcji. Każdy wie doskonale jaki jest nasz cel. Wygraliśmy ostatnie spotkanie, więc przyjedziemy podbudowani - zapewnia bramkarz kielczan, Konrad Forenc.
- Po tym spotkaniu będziemy mogli powiedzieć czy wszyscy zmierzamy razem w jednym celu. Pierwsze mecze to duża niepewność, one nie poszły po naszej myśli. Teraz wreszcie wygraliśmy. Było to ważne zwycięstwo dla naszej mentalności. Musimy patrzeć na siebie, swoje błędu, bo wtedy będziemy się poprawiać. Jeszcze sporo meczów, ale nam uciekły już 4 punkty. Tak jak powtarzaliśmy przed wznowieniem rundy, to są same finały, tu nie ma meczów mniej ważnych, dlatego za każdym razem musimy punktować i udowadniać naszą wartość - dodaje.
Dla golkipera żółto-czerwonych piątkowe spotkanie będzie miało dodatkowy smaczek. - Wizualizuje sobie jak to spotkanie może wyglądać. Jadę na Dolny Śląsk, moje tereny, także na pewno będę chciał przypomnieć tam swoje nazwisko - mówi. I nadmienia, że w drodze po zwycięstwo na tym trudnym terenie Korona będzie musiał wnieść do swojej gry znaczne poprawki. - Trzeba będzie zwrócić uwagę na każdy aspekt, bo są groźni. Choć powtórzę, musimy patrzeć na siebie, nie grać tak jak przeciwnik pozwoli, a wręcz przeciwnie. W ostatnim spotkaniu były takie momenty, musimy to poprawić, aby cały mecz odbywał się po naszej myśli - wyjaśnia.
Golkiper kielczan rozwija myśl wizualizacji wydarzeń na sportowych arenach, tak ważnych dla dzisiejszych atletów. - Zawsze staram się przywołać te pozytywne wibracje, potrzebne mi w bramce. Muszą zachować tę pewność i spokój oraz potrafić wyczuć moment, w którym mam pobudzić zespół. Próbuję bazować na doświadczeniu, każdy ma swój sposób. Nie zwracam również uwagi na rangę przeciwnika, wychodząc na murawę jest 11 na 11 i wygra ten kto będzie miał więcej mentalności zwycięzcy. Dla bramkarza małym plusikiem jest gra na zero z tyłu, to cel który pozwoli nie przegrać drużynie na "dzień dobry" - zdradza.
Do Legnicy, tradycyjnie, wybiera się delegacja kieleckich sympatyków, która wspomoże swoich ulubieńców w walce o komplet punktów. - Wiemy, że będą z nami kibice. To dla nas bardzo ważne. Wsparcie czuć na każdym kroku, w klubie, w mieście. To bardzo budujące. Wszyscy zmierzamy w jednym celu, aby Korona wróciła tam gdzie jej miejsce - kwituje.
Początek piątkowego meczu o godz. 18:00.
fot. Grzegorz Ksel