Duża przewaga, ale mało konkretów. Korona przegrywa z beniaminkiem
Duże rozczarowanie zaserwowali swoim sympatykom zawodnicy Korony Kielce. Żółto-czerwoni ulegli GKS-owi Katowice 0:1, choć w całym spotkaniu byli drużyną dominującą. Kielczanom zabrakło jednak konkretów, dlatego zaledwie trzydziesto cztero procentowe posiadanie piłki gospodarzy i trafienie z pierwszej połowy Filipa Szymczaka wystarczyło na to skromne zwycięstwo.
W zestawieniu kielczan znaleźli się wracający do zdrowia Dawid Błanik i Łukasz Sierpina.
Spotkanie rozpoczęło się od kuriozalnego błędu w wyprowadzeniu piłki przez Piotra Malarczyka. Niedociągnięcie techniczne kapitana kielczan dało podstawę do wykreowania stuprocentowej szansy gospodarzom już w 20. sekundzie zawodów. Fatalnie w sytuacji sam na sam zachował się jednak Szymczak, posyłając futbolówkę wysoko nad poprzeczką.
Ta okazja była swoistym odzwierciedleniem tego w jaki sposób w ten pojedynek weszły obie ekipy – Koroniarze grali bez pomysłu i bardzo niedokładnie, natomiast katowiczanie nastawili się na kontrataki siejące sporo zamieszania w szeregach obronnych rywala.
Podopieczni Dominika Nowaka dali znać o swojej obecności po pierwszym kwadransie rywalizacji. Korona wreszcie przyspieszyła. Bardziej niekonwencjonalna gra zaczęła skutkować rosnącą liczbą obiecujących akcji. Zdecydowanie większy odsetek tych szans rodził się na prawej flance boiska, gdzie bardzo aktywna była dwójka Podgórski-Danek.
W 24. minucie w polu karnym, po rzucie rożnym żółto-czerwonych, padł Mario Zebić. Sędzia ku zaskoczeniu zawodników GKS-u wskazał na jedenasty metr boiska. Piłkę na „wapnie” ustawił Jacek Podgórski, jednak analiza VAR, słusznie, anulowała decyzję o „jedenastce”.
120 sekund później przebudził się nieco uśpiony zespół gospodarzy. Zawodnicy trenera Góraka wyszli na prowadzenia za sprawą Filipa Szymczaka i przy dużej pomocy defensywy Korony. Seria błędów Przemysława Szarka oraz złe ustawie Konrada Forenca przynosiło przysłowiową „bramkę z niczego” dla 13. siły Fortuna 1. Ligi.
Kolejne minuty nie zwiastowały poprawy tego rozczarowującego rezultatu. Mało tego, kielczanie prosili się o następne łatwe ciosy i ostatecznie zeszli do szatni z jednobramkową stratą.
Po przerwie złocisto-krwiści powinni błyskawicznie zniwelować tę różnicę. Dobrze bity rzut rożny, strzał Danka, a następnie rykoszet od ciała Sadowskiego zakończył, dość przypadkowy, obieg piłki na słupku bramki Królczyka.
Przyjezdni nie poprzestali na tej okazji. Korona zdecydowanie zawładnęła wydarzeniami na murawie, szukając wyrównującego trafienia. Problem w tym, że z ogromnej przewagi w posiadaniu piłki i niemal nieustającego ataku pozycyjnego nie wynikało nic groźnego. Zawodnikom Nowaka brakowało stanowczego przyspieszenia gry w newralgicznych strefach boiska.
Z biegiem czasu obraz gry nie uległ zmianie. Kielczanie dominowali, jednak ciągle byli mało konkretni, a kiedy zdołali już stworzyć sobie klarowną sytuacje, szczęście omijało ich szerokim łukiem. Ostatecznie Korona nie pokusiła się o choćby jedno trafienie, uznając wyższość katowiczanom.
W następnym tygodniu żółto-czerwoni podejmą na własnym boisku GKS Tychy. Początek niedzielnego starcia o godz. 12:40.
GKS Katowice - Korona Kielce 1:0 (1:0)
Bramki: Szymczak 26’
Składy:
GKS: Królczyk - Janiszewski, Jędrych, Figiel, Sanocki (70’ Talar), Jaroszek, Szymczak (70’ Kozłowski), Wojciechowski, Sadowski, Pavlas (52’ Rogala), Szwedzik (90' Woźniak)
Korona: Forenc - Malarczyk, Podgórski, Łukowski, Sierpina, Błanik (80’ Pervan), Szpakowski (70’ Strzeboński), Danek, Gąsior, Zebić (80’ Górski), Szarek
Kartki: Rogala - Sierpina
fot. Mateusz Kaleta