Koncert, dominacja i zasłużony triumf. Łomża Vive lepsza od Flensburga
Łomża Vive Kielce zagrała koncertowo. Mistrz Polski był kompaktowy w obronie, niepowstrzymany w ataku i ostatecznie, nieosiągalny dla niemieckiego potentata Flensburga-Handewitt. Zawodnicy Talanta Dujshebaeva rozgromili przyjezdnych 37:29.
Rozpieczętowanie wyniku środowej rywalizacji należało do Branko Vujovicia. Kielczanie rozpoczęli znakomicie, poszli za ciosem wyprowadzonym przez 23-latka i zdobyli jeszcze dwie szybie bramki. Wypracowane, po czujny odbiorach, kontry wykorzystali kolejno Nahi oraz Moryto.
Podopieczni Dujshebaeva byli bliscy perfekcji – kompaktowo bronili w defensywie, za to w ataku wykazywali się imponującą skutecznością. Te dwie kluczowe składowe przełożyły się na prowadzenie 8:4 po premierowych dziesięciu minutach rywalizacji.
Pięć minut później opiekun kielczan w znany dla siebie sposób dokonał roszady części składu. Na parkiecie pojawili się Karaliok, Gudjonsson, Wolff oraz kapitan Alex Dujshebaev. Nowi gracze skutecznie weszli w buty zmienionych kolegów, podtrzymali wysoką dyspozycję zespołu i co najważniejsze, powiększyli przed przerwą zaliczkę bramową do pięciu trafień (21:16).
Ogromna w tym zasługa Szymona Sićko, który w pierwszych 30. minutach wykazał się najlepszą skutecznością na placu gry. Lewy rozgrywający siedmiokrotnie pokonał niemieckich bramkarzy.
Po zmianie stron kielczanie wznowienie gry zaakcentowali dwiema skutecznymi akcjami zarówno z przodu, jak i z tyłu. Najpierw kapitalnym trafieniem popisał się Alex Dujshebaev, a następnie imponującą interwencją Mateusz Kornecki. Niemal bezbłędnie funkcjonująca maszyna dopiero się rozpędzała.
Mało tego. Gospodarze nieustannie wytrącali z gry przyjezdnych, którzy wyraźnie pogubili się w narzuconym stylu żółto-biało-niebieskich. Na kwadrans przed końcem Flensburg tracił 9 bramek.
Do tego czasu mistrzom Polski wychodziło w tym spotkaniu niemal wszystko. Niech argumentacją tej tezy będzie fakt, że na swoje trafienie doczekał się także… Kornecki.
Choć pamiętając poprzednie starcia Łomży Vive trzeba było liczyć się z chwilowym okresem rozprężenia. Tym razem słabszy moment przypadł na przedział czasowy pomiędzy 18. a 22. minutą potyczki. Niemcy zredukowali wtedy stratę do pięciu bramek.
Na szczęście drużyna pozytywnie zareagowała na reprymendę ze strony trenera i nie dała sobie już wydrzeć zasłużonego zwycięstwa. Rewelacyjne spotkanie rozegrał Szymon Sićko, który zdobył dziewięć bramek.
Po boju na niwie europejskiej czas na krajowe podwórko. Kielczanie pojadą do Puław, gdzie w sobotę 16 października zmierzą się z miejscowymi Azotami. Start ligowej rywalizacji o godz. 13.
Łomża Vive Kielce - SG Flensburg-Handewitt 37:29 (21:16)
Łomża Vive: Wolff, Kornecki - Vujović 3, Sanchez-Migallon, Sićko 9, A. Dujshebaev 4, Tournat, Yusuf 1, Karacić 3, Moryto 4, Thrastarson 2, Surgiel, Gębala, Karaliok 2, Gudjonsson 1, Nahi 6
SG Flensburg-Handewitt: Burić, Moller - Golla 1, Hald Jensen 3, Svan, von Oettingen, Wanne 5, Meyer-Siebert, Steinhauser 1, Mensah Larsen 2, Gottfridsson 5, Jakobsen 3, Mensing 9, Lindskog
fot. Maciej Urban