Veszprem przyjedzie do Kielc jak po swoje. Zadziałał efekt "nowej miotły"
W czwartek Łomża Vive Kielce poszuka pierwszych punktów w Lidze Mistrzów. W Hali Legionów na kibiców czeka hit: starcie z Telekomem Veszprem. Kielczanie poszukają rehabilitacji po falstarcie w pierwszej kolejce, kiedy niespodziewanie przegrali na wyjeździe 29:32 z Dinamem Bukareszt. A teraz poprzeczka idzie w górę. - Jestem pewny, że nikt nie spuści głowy, a z naszymi kibicami staniemy na wysokości zadania - mówi Krzysztof Lijewski, drugi trener kieleckiej drużyny.
W ostatnich dniach kieleccy kibice nie mieli radosnych min po meczach mistrzów Polski. Porażka z Dinamem Zagrzeb zaskoczyła wszystkich. Po trudach przyszła też wygrana w PGNiG Superlidze z Górnikiem Zabrze, który prowadził w pewnym momencie z kielczanami trzema bramkami.
- Do poprawy jest współpraca z bramkarzem, sama obrona, jak i konsekwencja i szybkość gry w ataku. Te elementy w ostatnich meczach nie działały. W Zabrzu pewne rzeczy poprawiliśmy dopiero w przerwie tego spotkania. Z Veszprem musimy grać tak od początku - nie ma wątpliwości Lijewski.
Węgrzy co sezon są jednym z głównych kandydatów do awansu do Final Four. Poprzedni sezon okazał się dla nich nieudany, ale obecne rozgrywki Telekom rozpoczął imponująco - od zwycięstwa 34:31 z Paris Saint-Germain. Dziesięć bramek w tym meczu zdobył Omar Yahia, osiem - znany kieleckim kibicom Manuel Strlek.
- Moim zdaniem wygrali trochę nieoczekiwanie. Latem drużyna z Veszprem przeszła małą rewolucję po tym, jak w poprzednim sezonie przegrała mistrzostwo Węgier i nie awansowała do Final Four Ligi Mistrzów. Doszło do zmiany trenera i jak widać, ta "nowa miotła" pozytywnie zadziałała na chłopaków - nie ukrywa Krzysztof Lijewski.
- Myślę, że do Kielc też przyjadą jak po swoje. My, po falstarcie w Bukareszcie, chcemy zgarnąć komplet punktów i z naszymi kibicami staniemy na wysokości zadania. Telekom to klasowa drużyna, która nie przyjedzie na wycieczkę - przestrzega.
Bardzo możliwe, że kielczanie będą mogli liczyć w tym meczu na swojego kapitana i lidera, Alexa Dujshebaeva. Hiszpan dopiero wraca do gry po kontuzji. - Alex zaczął dopiero trenować z drużyną. Potrzebuje trochę zgrania z drużyną i rytmu meczowego. To światowej klasy zawodnik, mocno liczymy na niego z Talantem, ale na razie jego dyspozycja jest niewiadomą. Brakuje mu rytmu, bo za nim dopiero pierwszy trening po Igrzyskach Olimpijskich w Tokio - przyznaje drugi trener Łomży Vive Kielce.
Kielczanie skupiają się na tym, aby nie popełnić błędów z meczu z Dinamem Bukareszt.
- To problem psychologiczny. Mając młodą drużynę, trener Talant przed każdym meczem wbija chłopakom do głowy, że żadne spotkanie się samo nie wygra. Mimo tego, że na papierze jesteśmy mocni, jeśli nie narzucimy swoich warunków przeciwnikowi i nie będzie pomagał nam bramkarz, to w Lidze Mistrzów indywidualnościami nie wygramy. W tych rozgrywkach każdy może wygrać z każdym. Piłka ręczna w Europie jest bardzo wyrównana - przestrzega Lijewski.
Jednocześnie kielczanie twardo stąpają po ziemi, bo to dopiero początek grupowych zmagań. A przed nimi jeszcze wiele wymagających starć - z PSG, Flensburgiem, Porto, czy Barceloną.
- Miejsca 1-2 wzielibyśmy z trenerem w ciemno. Celujemy w wyjście z grupy, ale co przyniesie przyszłość? Nie wiem. Dla nas liczy się tylko to, co będzie w czwartek. Lekcja została odrobiona i wnioski wyciągnięte. Chłopaki są sami na siebie źli i jestem pewny, że nikt nie spuści głowy, a każdy będzie walczył za każdego - podsumowuje.
Spotkanie Łomża Vive - Telekom Veszprem rozpocznie się w czwartek o godz. 18:45.
fot: Patryk Ptak