Trzymamy głowy w górze. Nakręca nas to, co zrobiliśmy wcześniej
- Ta porażka nie przytrafiłaby się, gdybyśmy od początku podeszli do tego meczu z takim zaangażowaniem, jak w drugiej połowie - nie ukrywa Konrad Forenc, bramkarz Korony Kielce. W sobotę żółto-czerwoni przegrali pierwszy mecz w sezonie 2021/22. Na Suzuki Arenie lepsza 1:0 była Sandecja Nowy Sącz.
Jedyny gol tego spotkania padł w 13. minucie, kiedy Tomasz Boczek dołożył nogę do dośrodkowania Damiana Chmiela i zaskoczył z bliskiej odległości Konrada Forenca. - Szkoda, że nie pomogłem w tej sytuacji, bo chciałem zrobić więcej, aby dać chłopakom wiarę do końca - przyznaje bramkarz Korony.
Okazji strzeleckich było w tym meczu jak na lekarstwo. - Niestety nie stworzyliśmy sobie stuprocentowej sytuacji. Przeciwnik strzelił bramkę i potem też nie miał żadnych okazji. Szybko strzelona bramka pozwoliła przeciwnikom się cofnąć. My biliśmy głową w mur, ale próbowaliśmy go rozbić - przyznaje Forenc.
W pierwszej połowie kielczanie grali słabiej od gości. W przerwie skorygowali swoje ustawienie i w drugiej odsłonie prezentowali się już lepiej, dłużej utrzymywali się przy piłce, jednak nie zdołali doprowadzić choćby do remisu.
- Po każdym zwycięstwie mówiliśmy sobie, że pokora jest na pierwszym miejscu i tak samo jest teraz. Przegraliśmy, ale nikt nie schyla głowy na dół, bo w drugiej połowie pokazaliśmy Koronę walczącą i charakterną. W kolejnym meczu musimy to zrobić od pierwszej, a nie od 45. minuty - dodaje Forenc.
- Trzymamy głowy w górze, bo to, co zrobiliśmy wcześniej, nakręca nas do tego, aby w najbliższym meczu się odbić - kwituje.
Okazja do tego już w najbliższą środę. Korona zagra wtedy na Suzuki Arenie z Wisłą Płock w ramach 1. rundy Fortuna Pucharu Polski. Z kolei w lidze zmierzy się w kolejny poniedziałek - na wyjeździe z Zagłębiem Sosnowiec.
fot: Grzegorz Ksel