Męczarnie mistrzów w Zabrzu. Mocny Górnik napsuł krwi Łomży Vive
Nie miała łatwo w Zabrzu z Górnikiem Łomża Vive Kielce. Mistrzowie Polski przegrywali nawet trzema bramkami, ale w końcówce wrzucili wyższy bieg i odwrócili losy meczu, wygrywając całe spotkanie 30:21. Różnicę w bramce zrobił Mateusz Kornecki, który wrócił do gry po chorobie.
Jednak na takie fajerwerki przyszło czekać dopiero do końcówki meczu. Pierwsza nie była tak okazała, a na boisku brylowali gospodarze. Choć wynik meczu otworzył Arkadiusz Moryto, trener Marcin Lijewski jak zwykle zmotywował swoich podopiecznych na mecz z mistrzem Polski. A "Górnikom" wychodziło w tym meczu wiele. Warto dodać, że kielczanie przyjechali na ten mecz prosto z Bukaresztu, gdzie przegrali w Lidze Mistrzów z Dinamem 29:32.
Kielczanie przegrali pierwszą połowę w Zabrzu 14:15. Także początek drugiej toczył się pod dyktando gospodarzy. Po przerwie jako pierwszy do siatki trafił Bartłomiej Bis, a Górnicy zdobyli trzy bramki z rzędu, wychodząc na trzybramkowe prowadzenie.
W tym czasie żółto-biało-niebiescy stali w blokach, niemal każdą ofensywną akcję gości zatrzymywał w bramce świetnie grający Jakub Skrzyniarz, a taryfy oszczędnościowej na byłych kolegach nie stosowali choćby Sebastian Kaczor i Bartłomiej Bis. Talant Dujszebajew wyglądał na zdenerwowanego, bo jego podopiecznym wyraźnie nie szło. A w głowie wciąż była porażka sprzed dwóch dni z Dinamem Zagrzeb.
Do końca meczu było jednak jeszcze trochę czasu, a kielczanie zażegnali kryzys w 40. minucie. Sprawy w swoje ręce wziął Dylan Nahi, który zakończył dwa kolejne kontrataki, doprowadzając do remisu. A jego koledzy mogli odetchnąć. Od tamtej pory Łomża Vive zdobyła siedem bramek z rzędu, w tym dwie grając w podwójnym osłabieniu.
Do ciekawej sytuacji doszło w 45. minucie. Kielczanie dostali dwie minuty kary, ponieważ popełnili błąd przy zmianie, a na boisku nie było dwóch Polaków.
Zabrzanie słabli z każdą minutą. Zaczęli popełniać błędy, a Łomża Vive wykorzystywała liczne kontry. Taką w 50. minucie wykończył Arkadiusz Moryto i na tablicy wyników było już 24:18 dla mistrzów Polski. Oddech kielczanom dał też Mateusz Kornecki, który wszedł i zrobił różnicę, odbijając wiele bramkowych rzutów, co dało mu 61% obron. Górnik nie mógł już wiele zrobić, a druga połowa w jego wykonaniu była słabsza. Gospodarze zdobyli w niej tylko sześć bramek.
W zespole Łomży Vive najskuteczniejszy był Arkadiusz Moryto, autor ośmiu trafień.
Kielczanie potwierdzili rolę faworyta i w końcówce nie dali sobie już wyrwać zwycięstwa, wygrywając po raz trzeci w tym sezonie 30:21. A mogło być jeszcze lepiej, ale w ostatniej akcji meczu Yusuf Faruk zmarnował rzut karny.
Górnik Zabrze - Łomża Vive Kielce 21:30 (15:14)
Górnik: Kazimier, Galia, Skrzyniarz - Molski 6, Bis 4, Mucha, Łyżwa 1, Krawczyk, Gogola 2, Ivanytsia 1, Kondratiuk 2, Kaczor 1, Bykowski, Adamuszek, Rutkowski 2, Przytuła 2;
Łomża Vive: Kornecki, Wolff - Moryto 8, Nahi 4, Sićko 4, Kulesz 4, Karaliok 3, Vujović 3, Tournat 2, Gudjonsson 2, Surgiel, Sanchez Migallon, Karacić, Domagała.
fot: Anna Benicewicz-Miazga