Nie chodzimy z głową w chmurach. Szczęściu trzeba pomóc
- To, że niektórzy mówią, że wygrywamy ze szczęściem? Nie za bardzo mnie to intereuje - mówi po szóstym z rzędu zwycięstwie w Fortuna 1. Lidze Piotr Malarczyk, obrońca Korony Kielce. W sobotę żółto-czerwoni pokonali 1:0 Resovię. Z przebiegu meczu to jednak gospodarze byli lepszą drużyną.
Resovia stworzyła sobie wiele sytuacji, ale żadnej nie zdołała przełożyć na bramkę. Zamiast tego cios na dziesięć minut przed końcem wyprowadziła Korona; po strzale głową Jacka Kiełba gola samobójczego strzelił Daniel Pietraszkiewicz.
- Bardzo się cieszymy, że udało nam się rozstrzygnąć to spotkanie na swoją korzyść. Wiedzieliśmy, że to będzie ciężki mecz, szanowaliśmy Resovię przed spotkaniem. I to pokazało boisko, bo to gospodarze mogli otworzyć wynik meczu. Tak się jednak nie stało. Udało nam się opanować wydarzenia boiskowe, poza momentami, w których sami napędzaliśmy Resovię swoimi stratami - ocenia wychowanek Korony, który poprowadził drużynę po zwycięstwo z opaską kapitana.
- Druga połowa była lepsza, podkręciliśmy tempo i zasłużyliśmy na bramkę. Może nie stworzyliśmy tylu klarownych sytuacji, co w poprzednich spotkaniach, ale najważniejsze jest zwycięstwo - dodaje.
Cały blok obronny Korony miał w tym spotkaniu dużo pracy. Na koniec żółto-czerwoni mogli cieszyć się nie tylko z szóstego z rzędu zwycięstwa, ale też czwartego w tym sezonie czystego konta.
- Resovia jest dobrym zespołem i z niejedną drużyną zdobędzie jeszcze punkty. Kiedy się cofnęliśmy, to tych sytuacji pod naszą bramką zaczęło być więcej, szczególnie z bocznych stref. Cieszymy się, że dowieźliśmy zero z tyłu do końca. To bardzo ważne, aby w takich spotkaniach na styku nie tracić bramek - akcentuje Malarczyk.
Już za tydzień kielecką Koronę czeka mecz na szczycie Fortuna 1. Ligi - starcie z drugą w tabeli Miedzią Legnica. Żółto-czerwoni, pomimo rewelacyjnego w historii klubu startu w rozgrywkach, nie popadają w hurraoptymizm, a starają się zachować chłodną głowę.
- Szczęście sprzyja lepszym. Nie zawsze tak jest w piłce. Dzisiaj się cieszymy, ale mamy mankamenty do poprawy. Nie chodzimy z głową w chmurach, że wygraliśmy sześć spotkań, jesteśmy najlepszą drużyną w tej lidze i teraz z każdym będziemy wygrywać. Każdy mecz trzeba wywalczyć i wybiegać. Staramy się, pracujemy na to szczęście, aby było po naszej stronie - podkreśla 30-latek.
fot: Mateusz Kaleta