Różnica między czwartą ligą niemiecką, a ekstraklasą jest całkiem spora
W czwartek „żółto-czerwoni” zaskoczyli ogłaszając jeszcze jeden transfer. Tym razem do kieleckiego klubu przeszedł Mateusz Lewandowski, który ma wzmocnić rywalizację w ataku. – Długo rozmawiałem z trenerem Nowakiem i dyrektorem Golańskim o moim transferze do Kielc – przyznaje na łamach oficjalnej strony klubowej.
Lewandowski zwraca uwagę, że decydującą rolę odegrały wizja budowania zespołu oraz konkretny plan kieleckich sterników na jego osobę. – Uznałem, że że oferta z Korony jest dla mnie bardzo dobra i chcę tutaj dołączyć – dodaje.
Te słowa potwierdza szkoleniowiec, Dominik Nowak. – Mateusz bardzo chciał do nas dołączyć. Miał inne propozycje, ale nie musieliśmy go specjalnie namawiać. Bardzo dobrze wpisuje się w naszą filozofię.
Sam piłkarz mówi o sobie, że lubi grać tyłem do bramki, poszukuje miejsca dla siebie za plecami obrońców i w ten sposób tworzy sytuacje dla siebie. – To zawodnik silny fizycznie, który wzmocni siłę ataku i da możliwości, by grać nawet na trzech napastników. Z takiego rozwiązania możemy skorzystać w niektórych meczach, czy nawet w poszczególnych etapach spotkań. Musimy być gotowi na różne warianty – zauważa trener.
22-letni piłkarz, który trafił do Kielc na roczne wypożyczenie z Wisły Płock, jest wychowankiem Nielby Wągrowiec, ma za sobą występy w młodzieżowych drużynach Warty Poznań i klubach niemieckich. U naszych zachodnich sąsiadów Lewandowski grał w czwartej lidze. Ma on w swoim dorobku także debiut w PKO Ekstraklasie. Czy przeskok między tymi ligami jest zauważalny? – Różnice oczywiście są spore – podsumowuje nowy zawodnik Korony.
– Najbardziej odczułem to przy intensywności meczów. W Polsce jest dużo wyższa, a sama liga jest też bardziej fizyczna i skupiona na walce. Wydaje mi się, że odnajduję się w tego typu grze i będę chciał to udowodnić w barwach Korony – zapowiada.