Pokonaliśmy wicelidera, możemy też wygrać z GKS-em Tychy
Korona Kielce, jak i GKS Tychy w trzech ostatnich meczach notowały czyste konto, a jeśli strzelały, to tylko jedną bramkę w meczu. Czy to oznacza, że w sobotę będziemy świadkami bezbramkowego remisu? - Będziemy dążyć do zwycięstwa - odpiera Paweł Łysiak, pomocnik kieleckiego klubu. Żółto-czerwoni wracają na boisko po przerwie spowodowanej zakażeniami COVID-19.
Z tego powodu nie odbył się zaplanowany na poprzednią sobotę mecz 23. kolejki kielczan z Bruk-Bet Termalicą Nieciecza. - Przerwa trochę zaburzyła pracę, ale nie patrzymy na to w taki sposób, że mogłoby to nas rozluźnić. Cały czas staramy się trenować na sto procent - mówi 25-letni pomocnik.
W sobotę na Suzuki Arenie zagrają ze sobą 12. i 4. drużyna tabeli Fortuna 1. Ligi. W tabeli dzieli je dwanaście punktów, ale wciąż obie są z szansami i apetytami na awans lub baraże.
- GKS Tychy to mocna ekipa, ale wiemy, że pierwsza liga jest wyrównana. Każdy może wygrać z każdym Pokazaliśmy to my, wygrywając z wiceliderem (Górnik Łęczna - przyp. red.). Tak samo możemy pokonać GKS Tychy - przekonuje Paweł Łysiak.
Tyszanie imponują w ostatnich meczach stabilnością gry w defensywie. Tak jak Korona nie stracili w trzech ostatnich spotkaniach bramki, choć skład obrony, z powodu kartkowych pauz, ulegał dużej rotacji. Drużyna prowadzona przez Artura Derbina w całym sezonie straciła 18 bramek, średnio 0,78 na mecz.
- Każdy jest szczęśliwy, gdy nie przegrywa się meczów i gra się na zero z tyłu - przekonuje Paweł Łysiak.
25-latek nie należał ostatnio do pierwszych wyborów trenera Kamila Kuzery. Na boisku pojawiał się z ławki rezerwowych, ale w poprzednim meczu z Miedzią Legnica dał dobrą zmianę. Czy teraz zagra w "pierwszej jedenastce"? - Ciężko pracuję na treningach, aby tak było. Staram się dawać trenerowi pozytywne sygnały - przekonuje zawodnik.
Sobotnie spotkanie Korony Kielce z GKS-em Tychy rozpocznie się o godz. 12:40.
fot: Grzegorz Ksel
Wasze komentarze
Wieczny płacz i zgryzota.
Życzę trochę optymizmu.