Łomża Vive Kielce zmiażdżona w Paryżu. Kielczanie tłem dla PSG
Fatalnie w Paryżu zaprezentowała się Łomża Vive Kielce. Mistrzowie Polski zostali błyskawicznie sprowadzeni na ziemię. Marzenia o pierwszym w historii zwycięstwie w hali Stade Pierre de Coubertin prysnęły już w pierwszej połowie, po której PSG prowadziło dziewięcioma bramkami. Rewelacyjne spotkanie zagrał Holender Luc Steins, a także bramkarz Vincent Gerard, który zamurował bramkę. W efekcie PSG pokonało mistrzów Polski 37:26.
Niebywałe tempo narzuciły obie ekipy od początku wtorkowej rywalizacji. Po premierowych 90 sekundach zespoły miały na swoim koncie po 2 trafienia. Do 5. minuty na tablicy wyników widniał rezultat 4:3 dla gospodarzy.
Paryżanie szybko weszli na niebywały poziom. Zawodnicy Talanta Dujshebaeva mieli kryzys i przez blisko 6 minut nie potrafili pokonać bramkarza PSG. Ci z kolei byli jak w transie, rzucając raz po raz i regularnie powiększając różnice bramkową.
Tak okazała przewaga to w lwiej części zasługa filigranowego Luca Steinsa. Holender był tego wieczora istnym koszmarem dla kieleckiej defensywy. Co ciekawe, gdyby nie kontuzja gwiazdora PSG Nicoli Karabaticia, dla 25-latka nie byłoby miejsca na parkiecie we francuskiej ekipie. Na boisku rozprowadzał akcje gospodarzy, ale też sam kończył - po pierwszej połowie był najskuteczniejszy na boisku. Dobrze spisywał się też reprezentant Polski, Kamil Syprzak.
Kielczanie byli nie do poznania w pierwszej części rywalizacji. Zaliczali proste błędy w ofensywie przy rozegraniu piłki, z czego skrzętnie korzystali Francuzi, odskakując przed syreną wieńczącą połowę na dziewięć bramek przewagi. W bramce bardzo mocno pomagał im Vincent Gerard, który po pierwszej połowie miał 38% skuteczności w bramce, a w całym meczu - 36%.
Jakby problemów było mało, czerwoną kartę w kontrowersyjnej sytuacji otrzymał skrzydłowy Łomży Vive Arkadiusz Moryto. Polak został wykluczony z rywalizacji za trafienie piłką w twarz golkipera gospodarzy Vincenta Gerarda przy rzucie z siedmiu metrów.
Kielczanie przegrywali do przerwy 10:19.
Mistrzowie Polski przy swojej kiepskiej dyspozycji i rewelacyjnej formie rywali mieli nie lada wyzwanie, aby odrobić straty. Przewagi paryżan nie udało się zniwelować. Ciągle szwankowała gra w ofensywie. W drugiej części rywalizacji w szranki jednych i drugich wkradło się duże rozluźnienie, czego wynikiem była duża liczba niewymuszonych strat i błędów.
Mecz był już rostrzygnięty, emocje opadły, a zawodnicy chcieli tylko dograć mecz do końca. Ostatecznie rezultat spotkania zatrzymał się na poziomie jedenastobramkowej przewagi ekipy z Paryża. PSG rozgromiło Łomżę Vive 37:26. To trzecia porażka kielczan w tym sezonie Ligi Mistrzów.
Najskuteczniejszy w kieleckiej ekipie Szymon Sićko i Alex Dujshebaev zdobyli pięc bramek. Po stronie paryżan tyle samo razy trafil Dylan Nahi, który latem trafi do Kielc. Sześć razy Wolffa zaskoczył Luc Steins i Mikkel Hansen.
Zapis relacji NA ŻYWO - kliknij TUTAJ
Mistrzowie Polski mogą szybko zrehabilitować się za wtorkową klęskę, ponieważ już w czwartek kolejne spotkanie w ramach 13. kolejki Ligi Mistrzów. Rywalem Łomży Vive będzie PICK Szeged. Początek meczu o godz. 18:45.
Paris Saint-Germain HB - Łomża Vive Kielce 37:26 (19:10)
PSG: Gerard, Genty – Steins 6, Keita, Kristopans 3, Kounkoud, Sole, Toft Hansen 1, Remili 4, Grebille, Syprzak 4, L. Karabatić 3, Morros, Hansen 6, Prandi 4, Nahi 5
Łomża Vive: Wolff, Kornecki – Vujović 3, Olejniczak 1, Sićko 5, A. Dujshebaev 5, Tournat 3, Karacić 1, Kulesz 2, Moryto 2, Surgiel 1, Kaczor, D. Dujshebaev, Gębala, Karaliok 2
Czerwona kartka: Moryto (rzut w twarz bramkarza)
fot: Anna Benciewicz-Miazga
Wasze komentarze
Kulesh to cień samego siebie. Zero pożytku, same straty. Kara beż formy, Arek z karnymi to jakaś teraz masakra. Ale to co Dani wyprawia to już woła o pomstę do nieba. Na MŚ w reprezentacji dwoił się i troi, wrócił do klubu i olewka. Podać nie potrafi, a tempo jego gry jest takie, jakby mu ciężarki po 10 kg do nóg doczepili.
Skończymy grupę na pewno w pierwszej trójce. Być może w dwójce. To jest bardzo dobry punkt wyjścia przed playoffami. Tam wszystko się rozstrzygnie. Może być tak, że już niedługo nikt nie będzie pamiętał o takich meczach w grupie. Uważam, że najważniejsze jest teraz to żeby jechać bez kontuzji i zgrywać się przed najważniejszymi meczami.