Odetchnęliśmy z ulgą. Zaryzykowałem i jestem szczęśliwy
Mateusz Kornecki obronił piłkę meczową i obok Alexa Dujshebaeva został bohaterem Łomży Vive Kielce w meczu z FC Porto. W ostatnich sekundach reprezentant Polski zatrzymał rzut Amadora Saliny, który mógł odwrócić losy meczu i dać rywalom remis. - Była duża nerwówka, losy meczu ważyły się do końca. Po tej ostatniej piłce odetchnęliśmy z ulgą - przyznał golkiper po końcowej syrenie.
Po jego interwencji wynik meczu na 32:30 ustalił Michał Olejniczak.
- Przed meczem oglądaliśmy wideo z trenerem Tomkiem Błaszkiewiczem. Wiedziałem, że Salina lubi rzucać w prawy górny róg. W takich newralgicznych momentach, w końcówce, kiedy zawodnik jest fizycznie osłabiony, często rzuca w swój ulubiony, wytrenowany sposób. Zaryzykowałem, udało się obronić i jestem szczęśliwy - nie ukrywał Kornecki.
Kielczanie znakomicie rozpoczęli mecz, ale potem do głosu doszli rywale, którzy odrobili stratę i w końcówce mogli urwać mistrzom Polski punkty. - Porto przyleciało dziś w południe do Polski i w tym samym dniu wyszło na boisko. Chcieliśmy to wykorzystać, początek w naszym wykonaniu był bardzo dobry. Później Porto grało siedem na sześć, byli skuteczni. Szkoda, że w momencie, gdy prowadziliśmy sześcioma bramkami, nie ustrzegliśmy się błędów. Wtedy byłoby mniej nerwów. Koniec końców ważne są dwa punkty - przyznaje golkiper mistrzów Polski.
Już w czwartek mistrzowie Polski zagrają w Brześciu z Mieszkowem. Ten mecz o godz. 18:40.
fot: Anna Benicewicz-Miazga