Arka powinna się nas bać bardziej, niż my jej
Korona Kielce po raz pierwszy w tym sezonie wygrała dwa mecze z rzędu. Teraz chce iść za ciosem, ale zadanie nie będzie łatwe. W środę żółto-czerwoni zmierzą się w Gdyni z Arką. - Jesteśmy na fali wznoszącej. Arka jest wyżej w tabeli i wydaje się być faworytem, ale ostatnie tygodnie nie są w ich wykonaniu najlepsze. Uważam, że to rywale powinni się nas bać bardziej, niż my ich - twierdzi Maciej Firlej, napastnik żółto-czerwonych.
Kielczanie wygrali dwa ostatnie mecze w identyczny sposób - skromnie 1:0 z GKS-em Bełchatów oraz z Resovią. W tym samym czasie Arka przegrała 1:2 z Widzewem i pokonała 2:1 Resovię. Kolejkę wcześniej uległa także bełchatowianom 1:2. - Nie chciałbym do tego ostatniego meczu wracać. Z Widzewem zagarliśmy dwie różne połowy. Wierzę, że po analizie, jaką mieliśmy, z Koroną zagramy zupełnie inaczej - podkreśla przed środowym meczem trener Arki, Ireneusz Mamrot.
49-latek dostrzega dobrą grę kielczan w ostatnich meczach. - Korona jest teraz w dobrej dyspozycji. To zespół, który chce atakować, narzucać swoje warunki, my tak samo. Tak było już w spotkaniu pucharowym - przyznaje. W 1/16 finału tegorocznego Pucharu Polski górą byli "Arkowcy", którzy wygrali z Koroną 2:0.
W środę kielczanie będą chcieli dopiasć do swojego konta kolejne punkty. Ich celem w tym sezonie jest nawiązanie walki z czołówką ligi o awans do PKO Ekstraklasy. Na razie zajmują w tabeli ósme miejsce, ze stratą trzech "oczek" do miejsca barażowego.
- Cel, jakim jest pierwsza szóstka, będzie rozliczany na koniec sezonu. Nie ma to znaczenia czy rundę jesienną zakończymy na miejscu barażowym. Najbliższe mecze są dla nas najważniejsze i dopiero pod koniec rozgrywek będziemy z większą uwagą patrzeć na tabelę - zaznacza Maciej Firlej.
Spotkanie Arka - Korona będzie jednym z trzech ostatnich meczów żółto-czerwonych w 2020 roku. Zostanie rozegrane w środę o godz. 20:30.
fot: Grzegorz Ksel
Wasze komentarze