Nie możemy oceniać rywala przez pryzmat jednego meczu. Czeka nas ciężkie spotkanie
– Mecz w Głogowie nam nie wyszedł, chociaż trzy punkty powinny zasilić nasze konto. Wiemy, że możemy grać zdecydowanie lepiej – mówi Maciej Firlej, napastnik Korony Kielce, przed sobotnim spotkaniem z GKS-em 1962 Jastrzębie na Suzuki Arenie.
24-latek tego lata wrócił do Kielc po rocznym wypożyczeniu do Pogoni Siedlce. W II lidze zdobył dziesięć bramek. Teraz szybko otrzymał swoją szansę od trenera Macieja Bartoszka. W meczu z Chrobrym pojawił się na ostatni kwadrans, kiedy zmienił Jacka Kiełba.
– Moim zadaniem było napieranie na obrońców, wywieranie na nich presji. Udało nam się strzelić dwie bramki. Wydaje mi się, że zrealizowałem założenia. Wymagam od siebie jednak zdecydowanie więcej – wyjaśnia Maciej Firlej.
– To naturalne, że chcę grać jak najwięcej. Podczas pierwszego pobytu w Kielcach nie dostałem żadnej szansy. Teraz przyszła w pierwszym spotkaniu. Jest progres – uzupełniał wychowanek Orła Wojcieszów.
Korona w sobotę podejmie GKS 1962. Jastrzębianie na inaugurację wysoko przegrali przed własną publicznością z Arką Gdynia 0:4.
– Nie możemy oceniać rywala przez pryzmat jednego meczu. Wszystko analizowaliśmy. Do momentu straty pierwszej bramki Jastrzębie nie wyglądało źle. Gol podciął im skrzydła. Druga bramka to ewidentny błąd obrony. Czeka nas ciężkie spotkanie. Rywale na pewno będą chcieli się zrehabilitować, nastawią się na walkę – przekonuje Maciej Firlej.
– Nas interesują tylko trzy punkty. Gramy przed własną publicznością, nie może być inaczej – kwituje napastnik „żółto-czerwonych”.
Sobotni mecz Korona – GKS 1962 na Suzuki Arenie rozpocznie się o godz. 12.40.
fot. Daniel Mazur (korona-kielce.pl)
Wasze komentarze