Zaskoczył Gudjonsson. "Pod koniec przygotowań rzadko kto poznaje mnie na mieście"
Za ekipą PGE Kielce pierwszy tydzień oficjalnych przygotowań do nowego sezonu. Szczypiorniści starają się, jak mogą, pod okiem członków sztabu trenerskiego, ale łatwo nie jest. I raczej nie będzie.
Krzysztof Paluch, trener przygotowania fizycznego w kieleckim klubie, zdradza, m.in. długość rzeczywistego okresu przygotowawczego, czy sposób na leniuchów.
Sztab trenerski PGE Kielce opracował nowy, wydajniejszy treningów. - Ustaliliśmy z trenerem Talantem Dujshebaevem, że będziemy trenować systemem 2-2-1. W poniedziałki, wtorki, czwartki i piątki mamy dwa treningi. W trakcie porannych skupiamy się na motoryce i fizyczności, czyli biegamy i ćwiczymy na siłowni, a po południu pracujemy nad zagadnieniami taktycznymi. W środy i soboty natomiast mamy po jednej jednostce treningowej, na których skupiamy się na obronie i ataku, a tylko delikatnie wplatamy jakieś akcenty motoryczne – mówi Krzysztof Paluch.
Teoretycznie jest to pierwszy tydzień przygotowań, a praktycznie… czwarty. - Zawodnicy mieli skupić się na bieganiu i podnoszeniu ciężarów na siłowni. Wszystko było precyzyjnie rozpisane i poukładane, więc mogli stosować progresję. Jeśli mieli trenować z obciążaniem 75%, to wiedzieli ile powtórzeń z danym ciężarem muszą wykonać albo ile przebiec w danym czasie. Dzisiejsza technika pozwala nam na korzystanie z aplikacji, dzięki którym możemy samodzielnie wszystko wyliczyć. Zawodnicy już się tego nauczyli, kontrolują to ze mną. Nie idzie to na marne, bo widać postęp w budowaniu ich formy. Dzięki trzem tygodniom przepracowanym przed przyjazdem do Kielc nie widać po zawodnikach, że dopiero rozpoczęliśmy przygotowania – zauważa.
Są dwa typy zawodników: „leniuchy” i „pracusie”, zazwyczaj, aby sprawdzić tych pierwszych każe im się wysyłać wyniki z treningów. Czy było tak i tyk razem? - Nie, nie musieli. Ja stosuję taki sposób, że po przyjeździe do Kielc robię im test siły kończyn dolnych i górnych. Dokładam jeszcze do tego bieganie. Tak naprawdę, po dwóch takich testach z precyzją 99% można powiedzieć kto dobrze wykonywał moje polecenia, a kto odpuścił treningi i leniuchował – przedstawia z uśmiechem trener PGE Kielce.
W zeszłym roku podczas przygotowań do sezonu najlepiej spisywał się duet Moryto-Karaliok. W tym roku do tego grona dołączyły nowe osoby. - Oczywiście, jak zawsze na bieżni dobrze spisali się skrzydłowi, m. in. Arek (Moryto - przyp. red.), Angel (Fernandez - przyp. red.) ale zdominował ich nasz nowy zawodnik, Sigvaldi Gudjonsson. Jest bardzo dobrze przygotowany fizycznie, tak samo siłowo, mimo tego, że jego postura tego nie pokazuje. Na siłowni dobrze spisali się Andi (Andreas Wolff - przyp. red.), Arczi (Artsem Karaliok - przyp. red.) i Tomek Gębala, ale zaskoczyli mnie również Alex Dujshebaev i Igor Karačić. Widać, że bardzo profesjonalnie przygotowali się do sezonu – mówi Paluch.
Z zespołem wciąż nie trenuje Haukur Thrastarson, który niedawno przeszedł operację śródstopia, wiąże się z tym najprawdopodobniej kilku tygodniową przerwą. - Na razie nie może biegać, więc pracuje indywidualnie z fizjoterapeutami. Po wykonanych ćwiczeniach zostaje mu tylko przyglądanie się chłopakom i analizowanie zagrań taktycznych w obronie, czy w ataku. Cały sztab pracuje nad jego szybkim powrotem do zdrowia, a gdy już wróci, to będziemy mogli lepiej się nim zająć – popracować nad motoryką, wprowadzić ćwiczenia z piłkami - przedstawia trener kieleckiego zespołu.
Nie ukrwa jednocześnie, że dla zawodników okres przygotowawczy to najcięższy moment sezonu. - Przyzwyczaiłem się już, że przed sezonem wszyscy mnie lubią, chodzimy na kawę. Jak rozpocznie się okres przygotowawczy, to już nikt nie chce ze mną chodzić, nawet na herbatę. Pod koniec przygotowań rzadko kto poznaje mnie na mieście – śmieje się Krzysztof Paluch.
Zespół w tym roku wyjątkowo młody, bowiem nigdy do tej pory średnia wieku nie była niższa niż 25,5. Pomoże, czy utrudni, młody wiek drużyny w pracy trenerowi Paluchowi w przygotowaniach? - Sytuacja jest wyjątkowo dobra. Tylko Krzysiek, Angel i Igor mają więcej niż 30 lat. Reszta chłopaków jest młodsza. Nasi zawodnicy są w najlepszym wieku do budowania fizyczności, czyli siły i kondycji. Jest to dla mnie duży komfort, bo tak naprawdę mogę z nimi robić wszystko – kwituje.
fot: Mateusz Kaleta