Jest nowy inwestor dla Korony Kielce? "Pali się pożar, gasimy"
Trwa walka o przyszłość Korony Kielce. W środę prezydent Bogdan Wenta wystosował do niemieckich właścicieli klubu maila z kontrofertą przejęcia przez miasto 72% akcji klubu. Jeśli ta będzie pozytywna, są duże szanse, że klub znów trafi w ręce miasta. Większość radnych wyraża chęć pomocy klubowi, w rozmowach ważną rolę odgrywa nawet sam trener Bartoszek. - Od cudów są inni na tym świecie... Pali się pożar, więc najpierw go ugaśmy, a potem przyjdzie czas na gruntowną ocenę. Wokół Korony wciąż jest wielu pozytywnych ludzi, którzy posiadają chęci i warsztat merytoryczny. A z takich ludzi trzeba skorzystać - mówi w rozmowie z naszym portalem Kamil Suchański.
Z Przewodniczącym Rady Miasta porozmawialiśmy o obecnej sytuacji klubu. Zdradził też ważną rzecz - Koroną Kielce jest zainteresowany nowy inwestor, który byłby skłonny przejąć klub od miasta. Za wszystkim stoi... główny sponsor klubu.
Aby jednak do tego doszło, najpierw konieczna jest zgoda niemieckiego właściciela. To warunek pierwszy. I niepodważalny.
We wtorek wyjaśni się przyszłość Korony Kielce? Wtedy zaplanowano Nadzwyczajną Sesję Rady Miasta. Dlaczego nie piątek, jak pierwotnie planowano?
- Ustawa mówi o tym, że przewodniczący Rady Miasta ma siedem dni na zwołanie nadzwyczajnej sesji Rady Miasta. Statut naszego miasta zawęża rolę przewodniczącego do tego, że na co najmniej pięć dni przed planowaną sesją musi podać wszystkim radnym szczegółowe informacje co do porządku obrad. Ten przepis przez dłuższy czas był martwy, ale jeden z radnych zwrócił na to uwagę podczas naszego spotkania. Stąd ta decyzja.
Czy tego czasu nie jest za mało? Tego samego dnia zaplanowano Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy. Dzień później upływa termin złożenia dokumentów licencyjnych na grę w I lidze…
- Chciałoby się pewne decyzje podejmować wcześniej i mieć więcej czasu na zastanowienie się, merytoryczną debatę czy uzupełnienie informacji. W tym momencie tego czasu może być za mało, ale wszystko jest możliwe. Terminy Walnego Zgromadzenia i nadzwyczajnej sesji Rady Miasta się co prawda pokrywają, ale można je pogodzić. Obrady Walnego Zgromadzenia będzie trzeba prowadzić, czekając na decyzje Rady Miasta. Dojdzie do tego oczywiście tylko wtedy, jeśli niemieccy inwestorzy przyjmą naszą kontrpropozycję.
Wszystko to jest na styk. W takiej sytuacji zawsze coś może “nie zagrać” - czy to w sprawach technicznych, czy natury prawnej, ale miejmy nadzieję, że wszystko zakończy się dobrym finałem. Tutaj mały kamyk do ogródka pana prezydenta. Pismo od niemieckich właścicieli otrzymał w czwartek późnym popołudniem. Z tłumaczeniem zeszło służbom prezydenta aż pięć dni. Uważam, że to trochę długi okres. Gdyby ten termin przyspieszył, byłoby prościej.
A co jeśli pójdzie coś nie tak? Jest jakiś plan B?
- Tym najgorszym scenariuszem jest oczywiście złożenie wniosku o upadłość Spółki. To plan B, którego wszyscy chcielibyśmy uniknąć. Niemieccy inwestorzy złożyli miastu propozycję zmian właścicielskich, w środę mailowo trafiła do nich kontrpropozycja ze strony miasta. Negocjacje trwają. Poczekajmy na decyzję i odpowiedź inwestorów, tj. rodziny Hundsdorferów.
Wiadomą rzeczą jest to, że jeśli termin sesji jest już ustalony, to zawsze można porządek obrad uzupełnić o jakieś dodatkowe punkty. To pozwala nam, aby elastycznie podejść i skorygować ofertę w jedną lub drugą stronę - w zależności, jak postąpi inwestor i jakie sygnały będą płynęły ze strony radnych. Mamy na to jeszcze czas, choć dużo zostało już zmarnowane.
Jeżeli list tłumaczy się pięć dni, to jest to tyle, ile ja potrzebowałem na zwołanie sesji Rady Miasta. Moim zdaniem dzieje się zbyt wiele rzeczy, które nie powinny mieć miejsca. Mamy jednak, można powiedzieć, do czynienia z pożarem, więc najpierw go ugaśmy, a potem zastanówmy się, kto go spowodował i co zrobić, aby więcej do niego nie dopuścić. Nie do końca cała ta akcja ratunkowa Korony idzie tak, jak ja bym sobie tego życzył. Trzymam jednak kciuki i wierzę w jej powodzenie. Czas na gruntowną ocenę tej sytuacji i wyciągnięcie wniosków na przyszłość przyjdzie później.
Sierpień miał być miesiącem wolnym dla radnych. Nie było w planach żadnych obrad. Nie powoduje to problemu?
- To powoduje niestety większe koszty. Jeśli nie ma w sierpniu obrad sesji Rady Miasta, to nie ma potrzeby wypłacania radnym, poza prezydium, tzw. diety. Analizowałem to dosyć mocno z prawnikami miejskimi, panią wiceprezydent, sekretarzem, panią skarbnik oraz szefami klubów i doszliśmy do wniosku, że nie ma innego rozwiązania. Aby nie narazić się na zarzut nielegalności podejmowanych uchwał, przy tak emocjonujących decyzjach, jakie mogą zapaść na sesji Rady Miasta, musieliśmy to zrobić w terminie sierpniowym.
W BIPie pojawiły się już uchwały, nad jakimi radni będą debatować na Nadzwyczajnej Sesji. To szczegóły przejęcia przez miasto 72% akcji klubu.
- Uchwały te oczywiście w jakiś sposób korespondują z propozycją, jaka została od nas skierowana do niemieckiego inwestora. Dwie z nich to uchwały budżetowe miasta Kielce, a dwie kolejne odnoszą się do warunków przejęcia akcji klubu. Miasto zakupi 72% akcji Korona S.A. za złotówkę, zobowiąże się też do podniesienia kapitału spółki o 4 mln 955 tys. złotych. Te dwa warunki będą omawiane przez radnych. Do samych szczegółów tej propozycji nie chcę się odnosić, bo nie sprzyja to negocjacjom. Wcale nie jest powiedziane, że radni za tymi punktami zagłosują, dlatego należy się jeszcze chwilę wstrzymać z komentarzem.
Wskazują one jednak, jaka jest wola uczestników wtorkowego spotkania. Nie było na nim wszystkich radnych, ale debatowali reprezentanci wszystkich klubów. Wydaje się, że większość radnych, którzy byli na spotkaniu i wypowiadali się też za swoich znajomych, jest za propozycją złożoną przez pana prezydenta. Ale jak będzie? Zobaczymy. Na tę chwilę nie znamy jeszcze odpowiedzi strony niemieckiej i nie wiemy, jak Korona ma być zarządzana w przyszłości. Nie wiemy również, jak widzi to pan prezydent i jak chce współpracować chociażby z największym sponsorem klubu - Suzuki Motor Poland.
O obecność głównego sponsora w klubie możemy chyba być spokojni.
- Piotr Dulnik, prezes Suzuki, oferował swoją dużą pomoc i uważam, że należałoby z niej skorzystać i jeszcze bardziej związać go z klubem. Odbyłoby się to z wielką korzyścią dla Korony Kielce. To wysokiej klasy menedżer i warto byłoby, aby był jeszcze mocniej zaangażowany w klub - na przykład poprzez obecność w Radzie Nadzorczej. Przypomnę, że jest to rola społeczna i tak samo było za moich czasów. Jej członkowie nie pobierają wynagrodzenia. Jeżeli pan Piotr Dulnik dalej by podtrzymywał taką wolę wejścia w Radę Nadzorczą, a byłaby na to zgoda pana prezydenta, byłoby to wspaniała sprawa. Z takim autorytetem menedżerskim i umiejętnościami zarządzania wielkimi przedsiębiorstwami mógłby bardzo pomóc w zarządzaniu Koroną i decydowaniu o tym, jak klub powinien funkcjonować.
Chyba nie bez powodu pan o tym mówi. W kuluarach można usłyszeć, że to właśnie prezes Suzuki stara się znaleźć dla klubu nowego inwestora.
- Część informacji mogę potwierdzić, ale część to na tę chwilę spekulacje. Pan prezes Dulnik wyraził chęć współpracy z Koroną Kielce oraz wejścia w struktury Rady Nadzorczej, aby merytorycznie wspierać ten projekt. Podczas ostatniej naszej rozmowy zapewnił, że jest skłonny utrzymać finansowanie Korony Kielce w I lidze na takim samym poziomie, jak czynił to, kiedy Korona grała w Ekstraklasie. Myślę, że korzenie i patriotyzm lokalny pana Piotra Dulnika dają o sobie znać. Nie zapominajmy, że zarówno on, jak i jego małżonka, pochodzą z Kielc. Uważam, że gdybyśmy nie wykorzystali tego potencjału, będziemy tego żałować w przyszłości. Na spotkaniu rozmawialiśmy telefonicznie z prezesem Suzuki. Prezes Suzuki upoważnił mnie, aby jego stanowisko przedstawić i to nie jest żadna tajemnica.
Jeśli natomiast chodzi o poszukiwania inwestora, jaki mógłby przejąć udziały w spółce już po nabyciu całego pakietu przez miasto… Pan Piotr Dulnik powiedział, że kontaktował się z nim jeden zainteresowany inwestor. Ale nikt poważny - tak samo prezes Suzuki - nie obieca, że za tydzień będziemy mieli w klubie nowego inwestora, bo byłoby to niepoważne i nierozsądne. Trzeba zbadać spółkę i mieć wizję, jak ma ona funkcjonować oraz na jakich warunkach ma się odbywać współpraca z miastem. Pamiętajmy, że umowa na promocję poprzez sport, jaka wiąże Koronę Kielce z miastem, wygasa w przyszłym roku. Trzeba się spodziewać, że nowy inwestor będzie oczekiwał nowej umowy z miastem.
I być może tym razem przygoda z inwestorem nie zakończy się źle…
Osobiście przede wszystkim liczę na to, że wokół Korony jest wielu pozytywnych ludzi, którzy posiadają chęci i warsztat merytoryczny. A z takich ludzi trzeba skorzystać. Na takich ludziach - patriotach lokalnych, którym klub leży na sercu - trzeba polegać. Nie mam takich wątpliwości co do prezesa Suzuki. Jego firma jest zaangażowana w wiele dyscyplin sportowych. Ostatnio zorganizowała galę bokserską, która nie bez powodu odbywała się w Kieleckim Centrum Kultury. Korzystajmy z tych ludzi najlepiej, jak tylko możemy.
Miasto przejmie Koronę troszeczkę w ciemno? Na audyt nie ma czasu, a polegamy w zasadzie na raportach finansowych posiadanych przez pana Pawła Gągorowskiego oraz wiedzy prezesa Marka Paprockiego.
Nie do końca. Nie chciałbym dolewać oliwy do ognia, dlatego nie będę komentował misji pana Pawła Gągorowskiego w Radzie Nadzorczej Korony. Ktoś może powiedzieć, że miał tylko jeden głos. Ale kiedy ja byłem w Radzie Nadzorczej i też miałem tylko jeden głos, nie miałem nigdy problemów z dostępem do dokumentów. Plan, jaki nakreśliłem z prezesem Paprockim, na dłuższą metę przyniósł pozytywne skutki. Kiedy w lutym odchodziłem z Rady Nadzorczej, to po poprzednim półroczu Korona miała milion złotych zysku. Ostatecznie klub zakończył rok obrotowy stratą półtora miliona złotych. Przypomnę, że w realizowanym wtedy trzyletnim planie poprawy finansów kluby zakładaliśmy stratę w wysokości 4 milionów, a ostatecznie była o 2,5 mln mniejsza. Można powiedzieć, że tandem: Maciej Bartoszek i prezes Marek Paprocki stanął na wysokości zadania oraz te cele, które zakładaliśmy, realizował.
Pamiętam, jak ogłosiłem wraz prezesem Markiem Paprockim plan, to większość obserwatorów pukała się w głowę, bo Korona przynosiła wcześniej średnio blisko 10 milionów straty rocznie. Zaczęliśmy wprowadzać program naprawczy. Radni z uśmiechem i przekąsem słuchali moich słów jako przedstawiciela miasta w Radzie Nadzorczej klubu. Mówili, że to niemożliwe, aby klub ratować, inni twierdzili, że najlepiej go – mówiąc kolokwialnie - “zaorać”. Okazało się, że można racjonalnie zarządzać klubem i jego finansami. Zarówno Marek Paprocki, jak i Rada Nadzorcza stawali na wysokości zadania. Nie jest przypadkiem, że akurat wtedy znalazł się inwestor niemiecki. Kto by chciał wchodzić do spółki, która ma 7-8 milionów straty?
Jeśli chodzi o wyniki finansowe na zakończenie tego sezonu, biegli rewidenci właśnie go badają i zapewne na koniec w sierpnia będziemy wszystko wiedzieć. To nie jest odległy czas.
Uważam, że prezes Marek Paprocki przedstawia prawdziwe dane - zawsze podczas naszej 2-letniej współpracy tak było. Jestem w 99,99% pewien, że przedstawiane nam przez niego dane są rachunkowo poprawne. Na wielu spotkaniach z radnymi, komisjach, sesjach Rady Miasta czy nawet w rozmowach z dziennikarzami przedstawiał wiele danych, które niekoniecznie wszyscy chcieliby słyszeć. Nie przedstawiał tylko pozytywów, ale mówił wprost tak, jak jest.
Takim pozytywnym aspektem jest też obecność w tych rozmowach Macieja Bartoszka. Z jednej strony trener, ale z drugiej człowiek bardzo mocno angażujący się w sprawy finansowe i organizacyjne klubu.
Zdecydowanie. Pamiętam, jak trener Bartoszek w październiku 2016 roku przyszedł do klubu. Korona była wtedy czerwoną latarnią i zastanawialiśmy się, na ile kolejek przed końcem sezonu zleci z ligi. Skończyło się na piątej pozycji. Szkoleniowiec został wtedy trenerem roku Ekstraklasy. To bardzo dobry motywator, trener, człowiek, który bardzo mocno angażuje się w losy klubu. Widać, że ma żółto-czerwone serce. Pan Kamil Kuzera, jego asystent, tak samo. Ma bardzo duży autorytet wśród piłkarzy, którzy pamiętają czasy “Bandy Świrów”. Uzupełnieniem duetu Maciej Bartoszek i prezes Marek Paprocki był właśnie Kamil Kuzera. Dziś historia zatoczyła koło.
Obecnie można tylko żałować, że trener Maciej Bartoszek wrócił do klubu tak późno, kiedy akcjonariusze nie mogli już dojść do porozumienia. Nie chcę wnikać, kto zawinił. Mógłbym tę winę miarkować, ale nie chcę już tego robić. Od listopada klub pozostaje tak naprawdę bez żadnego finansowania, bez żadnej kroplówki od miasta lub inwestorów - czy to w formie podniesienia kapitału, czy też w formie pożyczek. Była oczywiście wypłata pieniędzy z promocji poprzez sport, która została przyspieszona, ale wcześniej… była opóźniona. Trudno w takich okolicznościach wymagać dobrych wyników sportowych, jak trzeba było radykalnie ciąć koszty. Nikt nie może jednak powiedzieć, że trener Maciej Bartoszek nie wykonał tytanicznej pracy. Mimo, że Korona spadła, mecze pod jego wodzą bardzo dobrze się oglądało. Cieszy, że dopuścił do składu kilku zawodników z młodszego pokolenia. Nikt nie powie, że Korona nie walczyła. Brakowało oczywiście jakości niektórym piłkarzom, ale sam trener cudów zrobić nie mógł w tak krótkim czasie. Od cudów to są inni na tym świecie...
Za dwa dni kończy się kontrakt trenera i wielu pracowników.
Byłbym bardzo zadowolony, gdyby udało się zatrzymać trenera w klubie. Maciej Bartoszek ma bardzo dobre relacje z Markiem Paprockim i to nie przypadek, że we dwójkę pojawili się na spotkaniu z radnymi i razem współpracują. To nie przypadek, że w sztabie szkoleniowym jest Kamil Kuzera. Jeśli damy tym ludziom szansę, to jestem pewien, że nie będziemy wstydzić się za wyniki sportowe. OK - drużyna będzie musiała zostać diametralnie przebudowana, skład się znacznie zmieni, bo wielu zawodników nie będzie czekać, tylko będą szukać nowych klubów. Ale jestem dobrej myśli. Zabraknie choćby Marcina Cebuli, który znalazł już nowy klub i będzie grał w Rakowie Częstochowa. Szkoda, że odszedł, bo był to kluczowy zawodnik zespołu, ale rozumiem tę decyzję. Grać w pierwszej lidze, a w Ekstraklasie, to różnica. Należy to uszanować. Mam nadzieję, że szybko wrócimy do elity. Dajmy tym ludziom czasu, nie przeszkadzajmy. Wyznaczajmy im cele, rozliczajmy ich z tego, a efekty same przyjdą. Tych ludzi nie trzeba pilnować, bo są mocno zmotywowani. Oddają Koronie serce i to moim zdaniem najlepsza ekipa, jaka była w Koronie Kielce.
Nie był pan zaskoczony brakiem jedności w zarządzie Korony pomiędzy prezesem Krzysztofem Zającem i wiceprezesem Markiem Paprockim?
Zarząd był dwuosobowy. W lutym 2019 kompetencje poszczególnych członków zarządu, zostały ściśle określone poprzez decyzje Rady Nadzorczej. Za pion sportowy odpowiadał pan Krzysztof Zając, więc pan Marek Paprocki mógł się zgadzać lub nie, ale decyzje podejmował kto inny. To wynikało bezpośrednio z jednogłośnej decyzji Rady Nadzorczej, w której był m.in. przedstawiciel miasta.
Gdzie w takim razie szukać problemu?
Ryba psuje się od głowy. Jeżeli właściciele nie mogli dojść do porozumienia, to trudno, aby firma była super zarządzana i aby były dobre wyniki. To tak nie działa. Ważne, aby wyciągnąć wnioski i nie dopuścić do popełniania błędów w przyszłości.
Rozmawiał: Mateusz Kaleta
fot: Grzegorz Ksel, Kamil Suchański (archiwum prywatne)
Wasze komentarze
Odpowiadam:3 lata na gigant stracie i wdrożenie nieudolnego programu naprawczego. Pozostawienie w KLUBIE tego Pana grozi kolejnym niewypałem pzdr
Suchański to znany świętokrzyski bajkopisarz, więc bierzcie ludzie poprawkę na to co mówi.
Pozdrawiamy serdecznie i życzymy miłego dnia :)
TO PROSZE SOBIE KUPIC KLUB A LUDZIOM DAC SPOKOJ Z TYM LANSOWANIEM
Dlaczego podczas wtorkowego bardzo ważnego spotkania dalszego istnienia klubu nie pojawił się prezydent Bogdan Wenta albo przedstawiciel prezydenta w radzie Nadzorczej Paweł Gągorowski.
- Ponieważ obaj panowie w tym czasie wybrali urlopy…
Wiceprezes Rady Nadzorczej Paweł Gągorowski również urlop.
11.01.2019 „Zmiana w Radzie Nadzorczej Korony. Paweł Gągorowski za Artura Sobolewskiego”. Na wniosek przewodniczącego Rady Nadzorczej Dirka Hundsdörfera, Paweł Gągorowski został wiceprzewodniczącym rady.
9.09.2019 „Paweł Gągorowski, wiceprzewodniczący Rady Nadzorczej Korony, o sytuacji klubu, polityce kadrowej, odwołaniu Lettieriego”.
26.07.2020 „Korona Kielce. Członek Rady Nadzorczej Paweł Gągorowski mówi o problemach klubu, decyzji niemieckiego udziałowca i piśmie do miasta”.
Jak widać „na załączonych tekstach” występuje medialne umniejszanie roli w Radzie Nadzorczej Korony, faktycznego Wiceprzewodniczącego (wg aktualnego BIP).