Przepraszam, że tak powiem. Strata Malaskinskasa była większa, niż dla nas "Lijka"
- W Kilonii zagraliśmy super mecz i zdobyliśmy jeden punkt, ale on nie miałby znaczenia, gdybyśmy dziś nie zdobyli kompletu. Z tego powodu bardzo się cieszymy. Dobrze graliśmy w obronie, nawet wtedy, kiedy rywale wychodzili w polu w przewadze siedmiu na sześciu - mówi Alex Dujshebaev, zawodnik PGE VIVE. Kielczanie w niedzielę pokonali przed własną publicznością Motor Zaporoże 33:26.
Wygraną drużyna z Kielc zapewniła sobie już w pierwszej połowie meczu. W drugiej nieco kielczanie odpuścili, ale i tak przypieczętowali zwycięstwo. - Na pewno trudniej utrzymać koncentrację, gdy prowadzi się jedenastoma bramkami. Oczywiście chcieliśmy więcej, ale przy tak dużym prowadzeniu próbowaliśmy też innych rzeczy. Najważniejsze, że zgarnęliśmy komplet punktów - podkreśla.
REKLAMA
Zgadza się z nim Arciom Karalok. - Jeśli Motor pozwolił nam tak grać, to musieliśmy to wykorzystać. Dobrze podeszliśmy mentalnie do tego spotkania - przekonuje.
Motor Zaporoże w Kielcach zagrał bez Aidenasa Malaskinskasa, który doznał kontuzji. W szeregach PGE VIVE zabrakło z kolei Krzysztofa Lijewskiego, który ma problem z plecami.
– Dla nich to była duża strata. Ten zawodnik jest mózgiem i motorem tego zespołu. Na pewno ułatwiło nam to życie w tym spotkaniu. Przepraszam, że tak powiem, ale dla nich strata Malaskinskasa była większa niż dla nas Krzyśka – przyznaje Tałant Dujszebajew, trener PGE VIVE.
Dzięki tej wygranej kielczanie awansowali na drugie miejsce w tabeli. Za tydzień zagrają na wyjeździe z FC Porto Sofarma.
fot: Patryk Ptak