Korona porozumiała się z Lettierim. Jego kontrakt pozostaje ważny
Parę dni trwały negocjacje Korony Kielce z Gino Lettierim, który został odsunięty przez zarząd od roli pierwszego trenera zespołu. Strony doszły do porozumienia. Jak donosi "Radio Kielce" włoski szkoleniowiec nadal jest związany z klubem umową, ale bez obowiązku świadczenia pracy. Rozwiązane zostały natomiast kontrakty jego dwóch gruzińskich asystentów: Mikheila Sajai i Vakhtanga Iagorashviliego.
ZOBACZ TAKŻE: W sobotę pierwszy mecz Korony pod wodzą trenera Grzesika. Relacja na CKsport.pl
– Temat jest zamknięty. Podpisaliśmy porozumienie satysfakcjonujące obie strony. Kontrakt nie został rozwiązany, ale trener został odsunięty od prowadzenia zespołu i to, czy w tej chwili będzie w Niemczech, Polsce czy w Szwajcarii to jego sprawa - powiedział cytowany przez kieleckie radio Krzysztof Zając, prezes klubu.
REKLAMA
Korona będzie zatem dalej wypłacać Gino Lettieriemu wynagrodzenie, choć wiele wskazuje na to, że zostało ono obniżone.
fot: Maciej Urban
Wasze komentarze
72% akcji Korona S.A. jest w rękach prywatnych. Obniżkę poborów byłego trenera nie muszą podawać do publicznej wiadomości, bo tak chcesz. Od kwietnia 2017 Korona nie jest już klubem miejskim, gdzie miasto miało 100% udziałów.
Ach jak pięknie rzeczywistość weryfikuje niemieckie standardy
Nie bardzo wiem dlaczego Twój wpis jest odpowiedzią na mój wpis... ja piszę o czymś zupełnie innym. Chyba źle mnie zrozumiałeś.
Dodam tylko tyle, że Korona nie jest odosobniona w takim sposobie zawieraniu umów z trenerami. Jest praktyką w świecie futbolu, że zwolnionemu w trakcie trwania kontraktu trenerowi wypłacana jest całość lub część pensji do czasu jego zakończenia lub do momentu podjęcia pracy w nowym miejscu przez trenera. Tak było w przypadku Sa Pinto i Legii Warszawa, tak było też w wypadku Mourinho i Manchesteru United.
W umowie zawsze są zapisane warunki dotyczące wypowiedzenia umowy przez każdą ze stron. Widocznie nie było takiego, jaki teraz mamy (słabe wyniki).
Nie porównuj prowadzenia zwykłej działalności gospodarczej z prowadzeniem klubu piłkarskiego, no chyba że Twoi pracownicy przed przyjściem do pracy wysyłają swojego menedżera.
Oczywiście masz rację i tu nie mam żadnych uwag. Myślę, że ludzi może bulwersować (mnie przynajmniej to bulwersuje), że był tu mały Napoleon i pouczał, wytykał i przywoływał "niemieckie standardy", wyższe idee itd, a potem trzyma się kurczowo każdej złotówki. 120k już pewnie nigdy nigdzie nie dostanie, więc zrozumiałe jest to, że się tego trzyma - każdy z nas by tak robił, ale on miał się za lepszego.
Oczywiście było dementi tych 120k, ale jakoś w to dementi nie wierzę. KZ we czwartek zapewniał, że Gino ma pełne poparcie, a sobotę go wywalił... Także tego...
Mnie z punktu widzenia osoby, który rozumie i ma doświadczenia w zawieraniu umów cywilnoprawnych takie rozwiązania również dziwią, zwłaszcza, że prawo cywilne i prawo pracy wprost daje możliwość zawierania umów o pracę z zawarciem klauzul, które chronią pracodawcę na wypadek konieczności przedwczesnego zwolnienia pracownika - w tym wypadku trenera. Jednocześnie chronią też interes prawny drugiej strony.
Inne pytanie brzmi czy w wypadku zawarcia w kontrakcie klauzuli takiej jak okres wypowiedzenia dany trener byłby zainteresowany współpracą z konkretnym zespołem, który oferuje mu wspomniany warunek. Praktyka pokazuje, że bywa z tym różnie.
Pan Prezes Zając dawał wymijające komunikaty, z jednej strony twierdził, że tłumaczenia Lettieriego są co raz bardziej kuriozalne, z drugiej zaś uważał, iż trener ma pełne poparcie zarządu. Myślę, że między wierszami można to było rozumieć tak, że "trener Lettieri ma pełne poparcie zarządu pod warunkiem, że z Jagiellonią zremisuje lub wygra, a zespół zacznie regularnie punktować".
Powiem tak: Gino był w top 3 najlepiej opłacanych trenerów w Polsce i przy obecnej sytuacji na jego zatrudnienie w Legii nie mógłby sobie pozwolić nawet Pan Mioduski. Pan Prezes Zając może dementować krążące plotki powołując się choćby na klauzulę poufności i zasłonić się "dobrem spółki akcyjnej Korona Kielce", ale takie sytuacje zawsze będą wzbudzać ciekawość i zainteresowanie kibiców, którzy w przeważającej większości są mieszkańcami Kielc, tutaj płacą podatki i tym samym mogą również poczuwać (jako mniejszościowi, ale jednak) się do bycia udziałowcami Korony Kielce.
I epilog będzie taki, że z powodu konieczności optymalizacji wydatków, pierwszym trenerem Korony zostanie Pan trener Niciński, którego uposażenie nie obciąży znacząco budżetu klubu, który będzie zmuszony wypłacać pensję Panu Lettieremu do końca obowiązywania jego kontraktu z Koroną lub do czasu podjęcia przezeń pracy w innym zespole.
Pochwała i tak miłe słowa, to jedna z rzeczy, których się w tym miejscu nie spodziewałem. Doceniam i również pozdrawiam.
Myślę, że podniesienie ogólnej świadomości wpłynęło by korzystnie (ale mogłoby też wyrządzić pewne krzywdy). Może irytować idealistyczne spojrzenie na piłkę i Nasz klub jako coś nadzwyczajnego, a w zasadzie jest to po prostu miejsce pracy. Inna specyfika, ale wciąż praca. Ludzie często o tym zapominają i wierzą, że piłkarze żyją tym klubem tak samo jak oni. A moim zdaniem dla większości to kolejne miejsce poboru pieniędzy.
Chwilę myślałem o rozwiązaniu z klauzulą i okresem wypowiedzenia, ale to chyba by się nie sprawdziło. Obecny model jest w pewien sposób zaworem bezpieczeństwa i prezesi nie mogą pod wpływem emocji wypowiadać umów. Jakkolwiek to zabrzmi, obecne rozwiązanie zapewnia większą szansę na ciągłość pracy. Wiadomo, że w naszej sytuacji jest przykre, ale inne rozwiązanie ( z nazwijmy to okresem wypowiedzenia), mogłoby (jeszcze bardziej) rozkręcić karuzelę zmian trenerów.
Zgadzam się, ale to już chyba lepiej odmówić odpowiedzi na pytanie lub pójść w jakiś wymijający sposób np." rolą trenera jest zarządzanie drużyną, a moją klubem. Niech każdy zajmuje się swoimi obowiązkami" niż mówić coś takiego.
To może być dość ryzykowna gra ze strony Gino. Z jednej strony dostaje wysokie uposażenie bez konieczności pełnienia obowiązków - żyć nie umierać. Pytanie tylko czy po roku będzie ktoś chętny i gotowy wyłożyć podobne pieniądze czy będzie musiał dużo zejść ze stawki. Jednak to już są pytania, na które Gino musi sam sobie odpowiedzieć.
Trafiasz w punkt, mówiąc, że ludzie czują się "udziałowcami" Korony. Nie mam wiedzy ani doświadczenia jakie mogłyby nieść dalsze rozwiązanie, ale myślałem o upublicznieniu widełek albo płac, bez podania danych personalnych. Dałoby to możliwość poznania w jakich realiach finansowych się tak naprawdę obracamy. Co znaczy "jest za drogi" albo "kto to widział takie kwoty".
Błędy każdy może popełnić, ważne by wyciągnąć z nich wnioski (wiem, że to strasznie oklepany frazes), ale czasu się nie cofnie i pozostaje dźwigać brzemię dawnych pomyłek. Oby teraz było lepiej. Udanego weekendu!