Upadła twierdza Kielce. Przy Ściegiennego nikt nie boi się już grać
Bywały lata, w których Korona Kielce potrafiła uczynić ze swojego stadionu prawdziwą twierdzę nie do zdobycia. Wyjazdy bywały różne, ale to tutaj, przy Ściegiennego 8, było widać ogromne zaangażowanie, charakter, walkę. Wszystko dla kibiców, którzy przychodzili oklaskiwać swoich piłkarzy z trybun kieleckiego stadionu. Teraz to już przeszłość. Każdy przyjazd rywali do stolicy województwa świętokrzyskiego to niemal jak wyprawa po pewne punkty.
POLECAMY: Kapitan Korony: Gramy za wolno, za mało biegamy...
Korona rozegrała w 2019 roku przed własną publicznością jedenaście spotkań. Wygrała tylko jedno. Dosłownie jedno. Kończy się sierpień, w kalendarzu minęło już pół roku, a licząc od 1 stycznia, żółto-czerwoni mają na swoim koncie pięć wygranych w dwudziestu rozegranych meczach. Co jeszcze gorsze - przegrali dokładnie połowę z nich... Pod tym względem od Korony niewiele gorsza jest jedynie Arka Gdynia oraz spadkowicze z ekstraklasy.
REKLAMA
Po pięciu kolejkach kielczanie mają więcej rozegranych meczów, niż punktów. I oczywiście można mówić, że w żadnym z tych spotkań nie zostali przez przeciwnika zdominowani, ale sami także nie dali argumentów, aby te wyniki były lepsze. Dla trenera Lettieriego oraz całej drużyny tak słaby początek sezonu to nowe doświadczenie, bo dwa poprzednie starty pod wodzą Włocha były dużo lepsze.
Ostatnia tak słaba inauguracja spotkała Koronę pięć lat temu - pod wodzą trenera Ryszarda Tarasiewicza. Ba, wtedy było jeszcze gorzej - w pięciu meczach kielczanie zdobyli wówczas zaledwie jeden punkt i legitymowali się koszmarnym stosunkiem bramek 3:11. Pierwsze zwycięstwo ekipa obecnego trenera GKS Tychy odniosła dopiero w ósmej kolejce.
Korona w tamtym, pamiętnym sezonie rozkręcała się bardzo powoli, ale w końcu zaczęła grać, zanotowała nawet serię dziewięciu kolejnych meczów bez porażki. Ryszard Tarasiewicz przetrwał trudny moment i wytrwał na ławce trenerskiej do końca sezonu. Utrzymał Koronę w elicie.
Dziś zwalniać Gino Lettieriego na pewno nikt w klubie nie zamierza, ale oczekiwania wobec niego są znacznie większe. I choć Włoch sprawia wrażenie nieco zrezygnowanego i chyba sam nie za bardzo ma pomysł, jak poprawić grę zespołu, na pewno dostanie czas, aby go odnaleźć. Trudno się spodziewać, żeby zarząd już teraz poczynił tak radykalne kroki. Lettieri dostał zaufanie włodarzy w trudnej końcówce poprzedniego sezonu, dostanie zapewne i teraz. Czas jednak najwyższy, aby te trzynaście nowych transferów i reszta drużyny dali kibicom to, po co przychodzą na stadion - a więc odrobinę radości, a nie tylko frustrację potęgującą się z każdym niecelnym podaniem.
fot: Maciej Urban
PARTNEREM RELACJI BYŁ DAP KIELCE
Wasze komentarze
To jest prywatny wywod dobry na felieton nie ma nic wspolnego z zetelnym dzienikarstwem sportowym. Zamiast wspomagac klub w ciezkich chwilach , zaczynacie propagande. Faktem jest , ze idzie nam slabo ale jak sami “zauwazyliscie” mamy 13 nowych pilkarzy , trzeba ich ograc I budowac druzyne a na to potrzeba czasu. Natomiast CK sport juz pobakuje o bezradnoaci I o zrezygniwanym trenerze ... litosci! Bedzie dobrze ,zawsze spadamy na cztery lapy! Faktem jest , ze nie ma atmosfery jak w poprzednich latach , jest mniej zacieklosci - ale jestem pewien ,ze wszystko sie unormuje , potrzeba czasu i cierpliwosci. Do boju Koronaaaa!!!