Skuteczność jest cały czas na niskim poziomie. Nie ma jednak co narzekać
- To nie jest finalna wersja tego, co chcemy prezentować. Są rezerwy w rozumieniu się na boisku, w rozumieniu swojej roli. Graliśmy nietypowym ustawieniem i część zawodników spotkała się z taką taktyką po raz pierwszy. Mamy tu pole do manewru. Jeśli zyskamy porozumienie na większym poziomie, to będzie lepsza i gra w piłkę – mówi pomocnik Korony Kielce, Jakub Żubrowski, po zwycięstwie 1:0 z Rakowem Częstochowa.
I ocenia dalej: - Myślę, że to 1:0 to najniższy wymiar kary. Powinniśmy wygrać zdecydowanie wyżej. Gdybyśmy po kwadransie prowadzili 2:0, to Raków nie mógłby mieć pretensji do nikogo. Szkoda, bo skuteczność jest cały czas na niskim poziomie.
REKLAMA
- Z takich terenów należy wywozić znaczące zwycięstwa, żeby w lepszej atmosferze przygotowywać się do kolejnego spotkania. Nie ma jednak nco narzekać, bo zadania, które postawił przed nami trener, realizowaliśmy na dobrym poziomie – dodaje „Żuber”.
Kielczanie pokazali w Bełchatowie zupełnie inne oblicze. Dużo lepsze od tego sprzed tygodnia, gdy po fatalnym występie przegrali 0:3 w Łodzi. - Ten mecz z ŁKS-em po prostu nam nie wyszedł. Złożyło się na to wiele różnych rzeczy, w tym także forma rywala, którą potwierdzili w meczu z Lechią. Potrafią grać w piłkę. Nie ma jednak już do czego wracać, bo najważniejszym punktem okresu przygotowawczego była pierwsza kolejka Ekstraklasy – kwituje gracz Korony.
POLECAMY: Gino Lettieri po meczu z Rakowem
- Momentami brakowało kontroli nad piłką i wychodzenia z trudnych sytuacji w dobry dla nas sposób. To jest do wypracowania, mamy jeszcze 36 kolejek – podkreśla Żubrowski.
Sporo szumu w ofensywie Korony robili Erik Pacinda oraz Uros Djuranović. Skrzydła mogą być silnym punktem żółto-czerwonych w zainaugurowanych rozgrywkach. - Na pewno tak. Ja wystawiłem Erikowi laurkę przed startem sezonu mówiąc, że liczę na jego umiejętności, które niewątpliwie posiada i pokazywał je od początku pobytu w Kielcach. On nie grał za dużo w zeszłym sezonie, więc regularność będzie podnosiła jego wartość dla drużyny. Jeśli zaś chodzi o Urosa, to wszystko było super, ale do ostatniego momentu. Gdyby zszedł z boiska z hat-trickiem, to też nikt z Rakowa nie miałby jakichś obiekcji. Znalazł się w świetnych okazjach i dobrze, że wygraliśmy, bo inaczej pewnie miałby do siebie podwójne pretensje – wypowiada się o swoich nowych kolegach wychowanek Korony.
Kielczanie w starciu z Rakowem pokazali, że potrafią dominować i przejąć inicjatywę. Czy tak samo spróbują zaskoczyć za tydzień Legię Warszawa? - Na tyle, na ile znamy już trenera Lettieriego, to ta taktyka jest dobierana do przeciwnika. Staramy się wychwycić słabe strony oponenta i rozstrzygnąć je na naszą korzyść. Z Rakowem graliśmy w średnim pressingu, bo oni mają trójkę obrońców. Optycznie może wydawało się, że wyszliśmy wysoko, ale to był średni pressing – wyjaśnia piłkarz kieleckiej drużyny.
ZOBACZ TAKŻE: Zwycięstwo na inaugurację: Raków - Korona 0:1!
I podkreśla: - Zobaczymy, co przygotujemy na Legię i jak ona się będzie prezentowała. Zaszło tam sporo zmian. Mają określony sposób gry i trener na pewno przeanalizuje to pod tym kątem.
W trakcie drugiej połowy na stadionie w Bełchatowie pojawili się kibice Korony, którzy mimo zakazu prezydenta miasta dostali się na obiekt dzięki pomocy fanów z Częstochowy. - Super, że udało im się wejść. Ukłony w stronę kibiców Rakowa, że się na to zgodzili. Przy naszych fanach w tak licznej grupie momentami mogliśmy się czuć tak, jakbyśmy grali u siebie. Młyn kibiców Korony był taki sam jak gospodarzy, to było bardzo pomocne – kończy Żubrowski.
fot. Grzegorz Ksel
Wasze komentarze