Sędziowie nie kontrolowali tego, co działo się na boisku
PGE VIVE Kielce przegrało w meczu o brązowy medal Final Four z Barceloną Lassa. Krzysztof Lijewski nie krył zawodu końcowym rezultatem, ale sporo pretensji miał także do pracy arbitrów. - Sędziowie nie kontrolowali tego, co działo się na boisku. Podjęli kilka kontrowersyjnych decyzji, przez nich na parkiecie było trochę dodatkowych emocji. Kibice też znają zasady piłki ręcznej, protestowali i mieli pełne prawo nie zgadzać się z tymi decyzjami. Nie uważam jednak, że przegraliśmy przez sędziów - powiedział po spotkaniu lider kieleckiego zespołu.
- Myślę, że mogliśmy więcej osiągnąć w tym Final Four. Wczoraj byliśmy za mało skuteczni. Dzisiaj zabrakło troszeczkę szczęścia przy niektórych gwizdkach sędziowskich. Nie chciałbym mówić, że przegraliśmy przez sędziów, bo tak na pewno nie jest. Piłka ręczna jest sporem, w którym wygrywa drużyna, która popełni mniej błędów. My tych błędów zrobiliśmy więcej, więc przegraliśmy zasłużenie - podkreślił Lijewski.
REKLAMA
Kielczanie przegrali oba mecze Final Four. W półfinale zawodnicy Talanta Dujszebajewa okazali się gorsi od Telekomu Veszprem. - Zgodzę się z tym, że w tamtym spotkaniu było o zwycięstwo łatwiej niż w meczu z Barceloną. Zmarnowaliśmy jednak osiem sytuacji sam na sam, to były czyste pozycje, nie rzuty z drugiej linii oddawane na podwójnym bloku. Jeśli nie wykorzystujesz "setek" w meczach, w których nie masz marginesu błędu, nie możesz myśleć o sukcesie - przyznał doświadczony zawodnik PGE VIVE.
To był już ostatni mecz kieleckiego zespołu w tym sezonie. Latem drużynę czeka spora rewolucja. Z klubu odchodzą na pewno Vladimir Cupara, Filip Ivić, Luka Cindrić, Marko Mamić.
- Kilku zawodników kończy odchodzi, wiąże się z innymi klubami. To była świetna historia, cieszę się, że zaszliśmy tak daleko pomimo wielu problemów w tym sezonie. Serce troszeczkę boli, bo troszeczkę czujemy, że zawiedliśmy, że mogliśmy w tym sezonie ugrać więcej. Ale jak już ten kurz opadnie, to zdamy sobie sprawę z tego, że biorąc pod uwagę wszystkie kłopoty i problemy z tego sezonu, osiągnęliśmy dobry wynik. W lidze graliśmy nawet w dziewięciu. Nie było zawodnika, który nie zmagałaby się z kontuzjami, a na koniec i tak się znaleźliśmy w Kolonii. Czapki z głów dla wszystkich. Mam nadzieję, że to namiastka tego, co możemy zrobić w przyszłym sezonie - kwituje Lijewski.
fot: Patryk Ptak